To najgorszy bokser w historii? Przegrał walkę w 56 sekund

Zdjęcie okładkowe artykułu: YouTube
YouTube
zdjęcie autora artykułu

Brian Sutherland zaczynał w ulicznych walkach, aby zupełnie przypadkowo dostać pojedynek na gali transmitowanej w telewizji. To starcie wybiło mu boks z głowy.

W tym artykule dowiesz się o:

Wspominał w rozmowie z dziennikarzem "Sports Illustrated", że emocjonował się w dzieciństwie walkami Leona Spinksa i Rocky'ego Balboy. W dzieciństwie matka uderzała go po twarzy, używając nawet trzonka od siekiery. Kiedy koledzy pobili go w szkolnym autobusie, polował na nich po kolei, aż on ich wszystkich pobił. Brian Sutherland nie wiedział, że przejdzie do historii. Właśnie w boksie znalazł ujście energii. Nie miał regularnych treningów, po prostu bił się z kim popadnie i kiedy popadnie. Wylądował w szkole wojskowej dla nieletnich, ożenił się, miał córkę. Cały czas boksował, bo wierzył, ze wyżyje z tego, a nie ze sprzedaży gazet. Wyśmiał plotkę, jakoby podczas jednej z walk miał zabić człowieka. - To bajka - powiedział.

Wypatrzył go niejaki Frankie Hines, który widział niewinną bijatykę Briana z jednym z braci. Zaproponował, że Sutherland może walczyć na pieniądze w walkach ulicznych, potem jako zawodowiec.

Podobno jako amator nie przegrał ani jednej walki (zanotował 75 zwycięstw). Tak mówił sam bokser. Pojawiły się jednak informacje, że w bijatykach niewiele mających wspólnego z normalnym boksem był równie beznadziejny jak na zawodowych ringach. Miał wygrać 17 walk, a przegrać... 125.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazdor UFC uderzył kibica (VIDEO)

Pękali ze śmiechu

27 lutego 1993 roku Sutherland przegrał debiut ze słabym Dannym Woffordem. W tym czasie bilans tego ostatniego wynosił 12 wygranych i 24 porażki, jednak potrafił znokautować rywala. Wofford zakończył karierę z bilansem 17 wygranych i 102 porażek. Komentatorzy nie potrafili ukryć zdumienia, choć widzieli już różnych "oryginałów".

- Nie wie nic o boksie. Wali rękami na oślep, ale ma dużo chęci - mówili, kiedy ze śmiechem oceniali jego popisy. Ubrany w niebieskie spodenki Sutherland biegał i biegał, aż w końcu nadział się na prawy sierpowy, obrócił wokół własnej osi i runął na matę. - Dla mnie to była odskocznia. Miałem 24 lata, sprzedaż gazet zamieniłem na dostawę pizzy. Treningi i walki pod opieką Hinesa były wszystkim, co mnie zajmowało - przyznał Sutherland, kiedy po kilku miesiącach treningów dostał szansę za zawodowy debiut. Wofford, cięższy i bardziej doświadczony rywal, szybko wybił mu z głowy marzenia o karierze. Tak przynajmniej się wydawało.

Kończ ten cyrk

Sutherland nie przejął się porażką. Zapytał jedynie swojego "promotora", kiedy znowu może walczyć. Pojechał do Bay St. Louis, gdzie o starciu z Kennym Rainfordem dowiedział się pół godziny przed gongiem. - Tłum, telewizja, reporterzy. Nawet rękawice miałem źle dopasowane - kręcił głową z niedowierzaniem, że na to się zgodził. - Byłem "surowy", ale co miałem do stracenia? Nawet licencji nie dostałem, jakoś obeszli tę sprawę. Pojedynek, 10 dni po debiucie, trwał 56 sekund, a bokser z Shelby był w tym czasie liczony. Skończyło się TKO, Sutherlanda uratował sędzia. Rainford miał większe doświadczenie, a przede wszystkim sztab stojący za nim. Wychował się w Liverpoolu, porzucił szkołę i postawił wszystko na boks. Podczas gali w Bay St. Louis miał mieć innego przeciwnika, jednak ten w ostatniej chwili doznał kontuzji. Bilety sprzedane, transmisja przygotowana, więc nie było mowy, żeby Rainford nie wystąpił. Tym bardziej, że za organizacją imprezy stał Larry Holmes, były mistrz świata wagi ciężkiej. Jego znajomy trener z Atlanty, Abdullah Muhammad, poinformował, że zna jednego boksera, który przychodzi na treningi jego ludzi i chce się wybić. Okazało się, że Sutherlanda nikt nie widział w akcji, co wyszło na jaw dopiero po walce. Były mistrz świata miał potem wielkie pretensje do szkoleniowca, że podesłał mu takiego słabeusza. - Mówili mi w narożniku, że im szybciej skończy się ten cyrk, tym lepiej - wspominał Rainford.

Nie widział walki

Dzisiaj Sutherland utrzymuje, że miał się podłożyć. Takie polecenia dostał: wyjdzie i zaraz padnie na matę, ale skończyłoby się tak samo także bez wcześniejszych ustaleń. Brat miał nagrać jego walkę, ale spóźnił się odrobinę i było już po wszystkim. Sutherland wrócił do Shelby, przestał zajmować się boksem. Trzy razy się żenił, tyle samo rozwodził. Został kierownikiem jednego z lokali Pizzy Hut, był także aresztowany za bójkę w centrum handlowym. O jego dawnych nadziejach na podbój zawodowego ringu nikt już nie pamięta.

Swoją walkę obejrzał dopiero rok temu, w zestawieniu na YT pod tytułem "najgorsze walki bokserskie w historii". Wcześniej nie wiedział nawet, że była w internecie. - Jak to możliwe, że człowiek o tak niskich umiejętnościach doszedł do walki transmitowanej w ogólnokrajowej telewizji? - pytali dziennikarze "Sports Illustrated".

Źródło artykułu: