Urodzona w Irlandii Katie Taylor jest żywą legendą kobiecego boksu. Od 2005 do 2015 roku zdobyła 18 (!) złotych medali najważniejszych imprez pięściarstwa olimpijskiego. Pięć złotych medali mistrzostw świata, sześć tytułów mistrzyni Europy, pięciokrotny triumf podczas czempionatu Unii Europejskiej. Do tego złoto pierwszych igrzysk europejskich oraz najcenniejsze w karierze trofeum - pierwsze miejsce podczas historycznych dla kobiet igrzysk olimpijskich w Londynie (pięściarki startowały po raz pierwszy w historii IO).
Podczas wielkiej gali na stadionie Principality w Cardiff multimedalistka stanęła przed szansą zdobycia pierwszego tytułu na profesjonalnych ringach. Z pasem czempionki federacji WBA w wadze lekkiej do Walii przyleciała Anahi Esther Sanchez z odległej Argentyny.
Taylor od razu rozpoczęła bombardowanie, po trzydziestu sekundach trafiła Sanchez całą lawiną ciosów. Wydawało się, że każda kolejna minuta to coraz większa dominacja Irlandki. Po minucie drugiej rundy idealnie wystrzeliła lewym hakiem na wątrobę i Latynoska padła na matę ringu. Wstała po kilku sekundach i była w głębokiej obronie. Taylor biła, ale nie zdołała w drugiej odsłonie rozbić dokumentnie Sanchez. Demolka wydawała się nieunikniona, ale praca się wydłużyła.
Od piątej rundy Taylor zwolniła tempo, dalej prowadziła pojedynek, ale fajerwerków było nieco mniej. Mistrzyni kilkukrotnie trafiła Irlandkę, ale jej ciosy nie robiły na Taylor żadnego wrażenia. Różnica "przyłożenia" była ogromna. Zawodniczka z Bray w ósmej rundzie zmagała się z kryzysem kondycyjnym. Po ostatnim gongu była potwornie zmęczona.
Sędziowie mieli właściwie łatwe zadanie i wskazali jednomyślnie na Taylor, punktując 99-90. Ikona kobiecego boksu ma więc w swoim dorobku pierwszy zawodowy skalp i wszystko wskazuje na to, że będzie skrupulatnie zdobywała kolejne pasy.
ZOBACZ WIDEO Boks miłością Szymona Majewskiego. "Jak będę miał sześćdziesiątkę, to będę gotowy na walkę"