Apelowała z całych sił. To wszystko na nic. Jej syn nie żyje

Artem Mosha - pięściarz, mistrz Kijowa - nie żyje. W ostatnich tygodniach walczył już nie ringu, ale z rosyjskim najeźdźcą w słynnym pułku Azow. "Do zobaczenia, synu, w niebie" - napisała jego mama Irina Jegorchinko.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Artem Mosha zmarł podczas walk o zakłady metalurgiczne Azowstal w Mariupolu Facebook / Facebook / Artem Mosha zmarł podczas walk o zakłady metalurgiczne Azowstal w Mariupolu.
- Proszę Was, proszę cały świat, proszę wszystkich ludzi, którzy mogą coś zrobić, pozwólcie naszym żołnierzom, cywilom, mojemu kochanemu synkowi bezpiecznie opuścić ruiny Azowstalu w Mariupolu. Zróbcie coś, zanim oni wszyscy zginą - apelowała wielokrotnie Irina Jegorchinko w krótkich filmach publikowanych w social mediach.

Matka Artema Moshy nie mogła pogodzić się z tym, co wojska rosyjskie robią w Mariupolu. Obrona miejscowych zakładów metalurgicznych przez pułk Azow - mimo że nadal trwa - przeszła już do historii. Ukraińscy żołnierze bohatersko (od ponad dwóch miesięcy) bronią tej ostatniej części miasta, której rosyjski agresor jeszcze nie zajął. Bronią mimo braku żywności, wody, lekarstw.

Artem Mosha zmarł 8 maja. "Zginął broniąc Ukrainy. Bóg zabrał go do domu. Dziękuję wszystkim, którzy stali w pobliżu, modlili się, pościli, walczyli. (...) Byłeś bardzo dobrym synem. Do zobaczenia, synu, w niebie. Matka, która kocha i czeka na spotkanie" - w taki sposób pożegnała go Irina Jegorchinko.

Mosha był pięściarzem. Jak informuje ukraiński portal sport.24tv.ua miał na swoim koncie mistrzostwo Kijowa. Na profilu jego mamy widać jedną z walk...

Najazd rosyjskich wojsk najpierw automatycznie przerwał jego karierę - Mosha należał do Sił Zbrojnych Ukrainy - a teraz spowodował jego śmierć. Dziennikarze poinformowali, że to już 34 sportowiec, który zginął walcząc w obronie ojczyzny.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×