W tym artykule dowiesz się o:
5 marca na gali w Groznym Lucas Browne sprawił jedną z największych niespodzianek w zawodowym boksie w ostatnich latach. 36-latek z Australii był skazywany na pożarcie w walce z Rusłanem Czagajewem z Uzbekistanu.
"Big Daddy" przeżywał trudne chwile, w szóstej rundzie był liczony. Później jednak odwrócił losy pojedynku. W dziesiątym starciu potężnym prawym posłał Czagajewa na deski. Rywal wstał, ale Browne za moment dokończył dzieła.
Na Antypodach oszaleli z radości. Oto bowiem Australia doczekała się pierwszego zawodowego mistrza świata w wadze ciężkiej. Browne stał się nagle jedną z najważniejszych postaci w swoim kraju. Media opisywały jego drogę na szczyt, która była niezwykle wyboista.
W młodości Browne uprawiał rugby, grał w zespole Parramatta Eels. Sport nie przynosił mu jednak dochodów, musiał więc znaleźć sobie inne zajęcie. Imponował posturą (196 cm wzrostu i ponad 100 kg wagi), dlatego nadawał się do pracy w charakterze bramkarza w klubie nocnym w Sydney.
To była trudna i ryzykowna robota. Browne wykonywał ją przez ponad 10 lat i nie raz, nie dwa musiał stawić czoła sprawiającym problemy klientom.
- Obrywałem krzesłami, kiedyś zostałem postrzelony. Tego typu rzeczy - tłumaczył w rozmowie z australijskimi dziennikarzami.
W 2009 roku, krótko przed 30. urodzinami, zdecydował się na radykalną zmianę. Rzucił pracę w roli bramkarza i zajął się sztukami walki. Początkowo łączył boks z MMA.
Luty 2009 - debiut w MMA, marzec 2009 - debiut w boksie, maj 2009 - kolejna walka w MMA, lipiec 2009 - drugi pojedynek w boksie... Browne narzucił sobie spore tempo, którego wkrótce nie był w stanie wytrzymać. Musiał wybierać.
W mieszanych sztukach walki trafił na Daniel Cormiera, z którym przegrał przez TKO. Wówczas nie mógł przypuszczać, że rywal to późniejszy mistrz UFC w wadze półciężkiej. Po drugiej porażce w MMA skupił się na boksie.
W ringu bowiem szło mu znakomicie. Łatwo pokonywał kolejnych rywali, zaczął wyjeżdżać na gale do Wielkiej Brytanii czy Hongkongu. W 2013 r. zmierzył się z Jamesem Toneyem - byłym mistrzem świata. Różnica wieku zrobiła swoje. Browne wypunktował 45-letniego Amerykanina. Pokonał m.in. także Travisa Walkera (który niespełna rok wcześniej przegrał z Tomaszem Adamkiem).
Mając na koncie 23 wygrane w 23 walkach, "Big Daddy" stanął do walki z Czagajewem. Jej stawką był tzw. regularny pas mistrza świata federacji WBA (superczempionem jest Tyson Fury). Pas, który Browne wywalczył, ale... którym nawet nie zdążył się nacieszyć.
Dwa tygodnie po pojedynku w Groznym ogłoszono bowiem, że Australijczyk oblał testy antydopingowe. To był szok - dla niego i dla całej Australii.
W próbce moczu Browne'a znaleziono ślady clenbuterolu - substancji zakazanej w zawodowym sporcie.
Badanie przeprowadziła VADA, niezależna agencja antydopingowa z Las Vegas, która przesłała wyniki organizatorom gali w Groznym. Podejrzany o doping bokser może jeszcze wystąpić o zbadanie próbki B (na własny koszt).
Niektórzy po opublikowaniu tej informacji wydali "wyrok". Nazwali Browne'a oszustem. Tak zrobił choćby inny bokser wagi ciężkiej z Australii Solomon Haumono. Publicznie zakpił ze swojego rodaka. - Mam nadzieję, że nauczycie się czegoś od tego Lucasa - napisał, zwracając się następnie do Browne'a. - Zawsze wiedziałem, że nie jesteś tym, kim twierdziłeś, że jesteś. Bądź teraz mężczyzną.
Jednak sprawa nie jest tak jednoznaczna. Kilka argumentów działa na korzyść Browne'a i każe zastanowić się nad tym, czy rzeczywiście świadomie sięgnął po doping.
- Jestem całkowicie niewinny - powiedział Browne na specjalnie zorganizowanej konferencji w Perth. - Wielu ludzi, których uważałem za przyjaciół, odwróciło się teraz ode mnie. Mówią, że jestem oszustem, choć tak naprawdę nie znają całej historii - dodał.
Co ma na swoją obronę? Clenbuterol przyspiesza metabolizm i przyczynia się do redukcji tkanki tłuszczowej. Rodzi się pytanie: dlaczego Australijczyk walczący w wadze ciężkiej chciałby przed walką zrzucać kilogramy?
Po drugie, to Browne i jego ekipa zażądała przed walką w Groznym przeprowadzenia badań przez niezależną agencję antydopingową. To Australijczycy zaproponowali VADA (nie godząc się na testy wykonywane przez agencję z Rosji).
- Sami ich wybraliśmy, więc byłoby to kompletnie głupie z mojej strony. Brać coś, wiedząc, że będziemy badani. To nie brzmi sensownie - upiera się 36-latek. Twierdzi, że nigdy nie słyszał o clenbuterolu.
W australijskich mediach pojawiły się oskarżenia o spisek ze strony Rosjan.
Gazeta "The New Daily" w tytule używa hasła "Russian stitch-up". Sugeruje ono, że Browne został wrobiony przez organizatorów gali w Groznym.
Ekipa Browne'a ponoć dysponuje wynikami testu przeprowadzonego dziewięć dni przed walką. Bokser był wówczas czysty. Czyżby więc, już w samym Groznym, padł ofiarą spisku ze strony gospodarzy?
W tym tonie sprawę komentuje trener Browne'a Jeff Fenech, znakomity przed laty australijski bokser.
- Oni mówią o clenbuterolu i zrzucaniu wagi, a Lucas podczas przygotowań do walki musiał tylko zrezygnować z hamburgerów. Dla mnie cała ta sprawa jest dziwna. Walczył za granicą, przeciwko bokserowi z silnymi powiązaniami z lokalnym prezydentem (Ramzanem Kadyrowem, prezydentem Czeczenii - przyp. red.), więc kto wie? - zadaje pytanie Fenech na łamach "Courier Mail".
Przypomina, że w Europie jego bokserzy przeżywali już różne "przygody". - Gdy kiedyś walczyliśmy z Dannym Greenem za granicą (prawdopodobnie chodzi o jego pojedynek w Niemczech - przyp. red.), organizatorzy próbowali pobrać jego mocz do plastikowej torby. Nie mogliśmy w to uwierzyć - dodaje Fenech.
- Wierzymy, że Lucas Browne przybył do Czeczenii czysty - oznajmił promotor Australijczyka Ricky Hatton, niegdyś świetny brytyjski pięściarz.
Wszyscy radzą Browne'owi, by poszedł drogą innego boksera z tego kraju Sama Solimana, który także walczy o oczyszczenie dobrego imienia.
Soliman w 2013 roku w Duesseldorfie stoczył pojedynek z miejscowym pięściarzem Felixem Sturmem. To był tzw. eliminator federacji IBF w wadze średniej. Australijczyk niespodziewanie pokonał Niemca na punkty.
Wkrótce jednak ogłoszono, że Soliman został przyłapany na stosowaniu niedozwolonych środków stymulujących. Wynik zmieniono na "no contest" (walka uznana za nieodbytą), a bokser został zawieszony na 9 miesięcy i stracił prawo do pojedynku o pas mistrzowski.
Australijczyk jednak się nie poddał. Wystąpił o zbadanie próbki B w laboratorium w Stanach Zjednoczonych. Wynik był... negatywny.
- Nie był to "spacerek", musiałem włożyć w to sporo pracy - zastrzega Soliman. - Trudno mi komentować mój przypadek, bo sprawa jeszcze toczy się w sądzie w Kilonii. Ale moją próbkę B zbadano w USA i okazało się, że nie złamałem żadnego przepisu federacji IBF - podkreśla.
Federacja WBA na razie przygląda się całej sprawie. "Big Daddy" prawdopodobnie wystąpi o zbadanie próbki B. Jeśli jednak wynik znów będzie pozytywny, będzie to mieć dla Australijczyka katastrofalne skutki.
Odebranie pasa i wynagrodzenia za walkę, zawieszenie, a do tego utrata potencjalnych korzyści. Browne miał w kolejnym pojedynku zmierzyć się z Fresem Oquendo, a w przypadku wygranej stanąć do walki, która mogłaby mu zapewnić wypłatę życia. Mowa o unifikacyjnym pojedynku z Tysonem Furym lub Władimirem Kliczką (w zależności od wyniku ich rewanżu).
- Jeśli okaże się, że Lucas oszukiwał, to musi stracić wszystko. To byłoby druzgocące. Ale proszę, poczekajmy na wynik badania próbki B - apeluje jego trener Jeff Fenech.
- Nie byłbym w stanie z tym żyć, wiedząc, że oszukiwałem i próbowałem to ukryć. Jestem niewinny i to wszystko, co się dla mnie liczy - kończy Browne.