W tym artykule dowiesz się o:
[tag=8102]
Tomasz Adamek[/tag] w kwietniu tego roku podczas gali Polsat Boxing Night został znokautowany przez Erica Molinę. Polak prowadził na punkty i był blisko zgarnięcia pasa IBF Inter-Conti, ale na kilka sekund przed końcem dziesiątego starcia nadział się na potężny cios "Drummer Boya" i ciężko padł na matę ringu. Nie zdołał się pozbierać i sędzia Leszek Jankowiak przerwał potyczkę. Wydawało się, że tym akcentem "Góral" zakończy trwającą siedemnaście lat karierę. Po kilku miesiącach odpoczynku weteran poważnie myśli o powrocie na pięściarską scenę.
W rozmowie z portalem bokser.org Adamek przyznał, że ciągle podtrzymuje formę, dba o siebie i otrzymuje ciekawe propozycje związane z kolejnym występem. I coraz więcej wskazuje na to, że raz jeszcze zobaczymy czempiona w akcji.
- Jak pojawią się konkrety, to zawsze mogę wrócić z emerytury. Chciałoby się pokazać kibicom, wygrać i odejść po zwycięstwie. Chcę, żeby kibice zapamiętali mnie jako prawdziwego wojownika. Jeśli jednak miałbym wejść do ringu, to z silnym przeciwnikiem, żeby pokazać, że mimo upływu czasu, potrafię jeszcze wygrywać - powiedział.
Adamek potrzebuje sportowego wyzwania, kto wobec tego mógłby być jego rywalem? Na celowniku mógłby znaleźć się jeden z największych skandalistów w zawodowym boksie, który bije się nie tylko na ringu...
Dereck Chisora (25 zwycięstw - 6 porażek, 17 zwycięstw przez KO)
O takim zestawieniu mówiło się w 2013 roku, gdy Adamek miał za sobą serię czterech kolejnych wygranych, a "Del Boy" próbował powstać po bolesnej porażce przez nokaut z Davidem Hayem. Brytyjczyk cieszył się wtedy złą sławą, a lista jego grzechów była obszerna - gryzienie rywala w ucho, pobicie dziewczyny, spoliczkowanie Witalija Kliczki, oplucie jego młodszego brata Władimira czy bójka na konferencji prasowej ze wspomnianym Hayem. Ostatecznie do takiego zestawienia nie doszło, ale być może co się odwlecze...?
Dzisiaj Chisora jest już cieniem charakternego twardziela, choć serca do walki wciąż nie można mu odmówić. Konfrontacja z Adamkiem byłaby zapewne ciekawym, ofensywnym widowiskiem, najprawdopodobniej ze szczęśliwym zakończeniem, bo to Polak byłby faworytem tego starcia. Do niedawna zaporą nie do przejścia były wymogi finansowe stawiane przez obóz Brytyjczyka, ale po majowej porażce z Kubratem Pulewem oczekiwania Chisory spadły.
Ciekawą opcją z marketingowego punktu widzenia byłaby organizacja głośnego rewanżu za pamiętną wojnę sprzed ponad sześciu lat.
ZOBACZ WIDEO: Artur Szpilka zostanie mistrzem świata? Były trener zabrał głos
Rewanż z Chrisem Arreolą (36-5-1, 31 KO)
Początek poważnej kariery Tomasza Adamka w królewskiej dywizji wagowej datuje się na 24 kwietnia 2010 roku - wtedy Polak pokonał w Citizens Arena w Ontario kreowanego na amerykańsko-meksykańską nadzieję wagi ciężkiej Chrisa Arreolę. Wielu ekspertów nie dawało szans mikremu Adamkowi w starciu z potężnym jak tur "Koszmarem", a optymizmu brakowało nawet byłemu trenerowi "Górala", Andrzejowi Gmitrukowi. Po ciekawym, pełnym emocji widowisku triumfował były czempion z Gilowic, dla którego otworzyła się wówczas furtka do mistrzowskiej batalii.
Po ponad sześciu latach odżywa pomysł zorganizowania głośnego rewanżu. Byłaby to próba wskrzeszenia Arreoli, który w ostatnich potyczkach prezentował mizerną lub beznadziejną formę, ale dzięki wciąż znaczącemu nazwisku doczekał się potyczki o pas WBC z Deontayem Wilderem w sierpniu tego roku. Amerykanin przegrał przed czasem.
Wydaje się, że drugie starcie pomiędzy tymi pięściarzami miałoby łatwiejszy przebieg dla Adamka, który przez te lata o wiele lepiej się "zakonserwował".
Tomasz Adamek w wadze ciężkiej rywalizował z trzema Polakami - Andrzejem Gołotą, Arturem Szpilką i Przemysławem Saletą. Na polskim rynku wciąż znajdziemy ciekawych konkurentów.
Andrzej Wawrzyk (32-1, 18 KO)
Jeśli powrót Adamka, to najprawdopodobniej na gali Polsat Boxing Night. A imprezy te zasłynęły konfrontacjami polsko-polskimi. Na rodzimym podwórku również można znaleźć rywala dla zasłużonego w historii polskiego boksu zawodnika. Mógłby nim być Andrzej Wawrzyk, który mozolnie odbudowuje swoją pozycję po porażce z Aleksandrem Powietkinem w 2013 roku, a podczas kwietniowej gali Adamek - Molina w Krakowie pokonał przed czasem Marcina Rekowskiego (na zdjęciu), co dla niektórych było zaskoczeniem.
We wrześniu w Ergo Arenie Wawrzyk podejmie Alberta Sosnowskiego i jeżeli nie wydarzy się nic nieoczekiwanego, to zanotuje przekonujące zwycięstwo nad wciąż popularnym "Dragonem". To mogłaby być odpowiednia karta przetargowa do rozpoczęcia negocjacji z obozem Adamka.
Jeśli nie Wawrzyk, to w odwodzie pozostaje inny gigant z Krakowa.
Mariusz Wach (32-2, 17 KO)
"Wiking" byłby najwyższym z potencjalnych oponentów Adamka, co z pewnością stanowiłoby spore utrudnienie. Mierzący 206 cm krakowianin nie ma ostatnio najszczęśliwszej passy - w listopadzie ubiegłego roku przegrał przed czasem z Aleksandrem Powietkinem, a pół roku później po przeciętnym występie wypunktował niezbyt cenionego Marcelo Luiza Nascimento.
Pod względem rozpoznawalności Wach jest w ścisłym czubie polskiej wagi ciężkiej, a to akurat argument dużego kalibru, bo organizatorom będzie zależało na odpowiednim "opakowaniu" produktu sportowego, co wpłynęłoby na sprzedaż pakietów Pay-Per-View.
Jeśli Adamek chciałby zagrać va banque, mógłby zgodzić się na pojedynek z niepokonanym rodakiem potrafiącym ciężko nokautować.
Izu Ugonoh (16-0, 13 KO)
Trzeci, najprawdopodobniej najgroźniejszy z Polaków wśród naszych propozycji. Jeśli Adamek chciałby raz jeszcze spróbować skoku na głęboką wodę, to odpowiednim kandydatem do ringowego tanga byłby Izu Ugonoh, niedawny uczestnik... "Tańca z Gwiazdami". Estyma i renoma 29-latka w środowisku pięściarskim regularnie wzrasta - wystarczy wspomnieć, że nokaut Ugonoha na Willi Quarriem sprzed roku w internecie obejrzały miliony widzów.
Potyczka Adamek - Ugonoh niosłaby za sobą także wiele znaków zapytania, bo wciąż nie wiemy, na co naprawdę stać niepokonanego Izu, bowiem do tej pory nie stawał w szranki z rywalem takiego kalibru. Taka walka miałaby dwa potencjalne zakończenie - wielkie wskrzeszenie kariery "Górala" lub początek nowej gwiazdy naszego boksu.