Jeśli ktoś przed turniejem spodziewał się małej liczby niespodzianek, to już swoje typy może właściwie wyrzucić do kosza. Już w II rundzie z mistrzostwami świata pożegnali się m.in. rozstawieni z numerem 2. Michael Smith, z 5. Rob Cross oraz z 6. Dave Chisnall. I na tym nie koniec.
W pierwszym ze spotkań 1/8 finału doszło do "walijskich derbów" pomiędzy Jonnym Claytonem oraz Gerwynem Pricem. Przez pierwsze dwie partie to drugi z wymienionych nie dawał szans rodakowi. Jednak dwa kolejne sety to przebudzenie wyżej rozstawionego z reprezentantów Walii.
Jak się jednak okazało, było to przebudzenie krótkotrwałe, bo The Iceman pewnie triumfował w piątym oraz szóstym secie i zwyciężył w całym meczu 4:2 eliminując wyżej rozstawionego kolegę. Price nie grał może równo, ale to wystarczyło, by znaleźć się w najlepszej ósemce mistrzostw świata jako pierwszy.
ZOBACZ WIDEO: Dostał na serwetce adres. Pojechał na Targówek i szok. "Był prawidłowy"
Ale tego wieczoru show skradł rozstawiony dopiero z numerem 17. Peter Wright, który mierzył się z turniejową "jedynką", obrońcą tytułu sprzed niemal roku - Lukiem Humphriesem. Faworytem, i to dość zdecydowanym był Anglik, a przed spotkaniem nie brakowało medialnych "wymian uprzejmości" pomiędzy tymi graczami.
- Luke Humphries i Luke Littler motywują mnie do walki, a wiem, że jestem w stanie nawiązać z nimi walkę, a nawet być lepszym. Starsi gracze wciąż jeszcze potrafią walczyć z powodzeniem. Wierzę, że Barney (Raymond van Barneveld) pokona Luke'a, a potem zagramy z nim najlepszy mecz, jaki da się zobaczyć na tej scenie - zapowiadał Wright na konferencji prasowej.
- Cała presja jest na Peterze, ja jestem spokojny. On uwielbia takie psychologiczne gierki, ale na mnie to nie działa. Jestem o jeden tytuł mistrza świata od zrównania się z nim ich liczbą, a jestem o jakieś ćwierć wieku młodszy. On się mnie nie boi, ja jego też nie - odpowiedział Humphries.
Z zapowiedzi Szkota niewiele się spełniło, bo Raymond van Barneveld odpadł w II rundzie z Nickiem Kennym, którego z kolei w III rundzie wyeliminował Humphries. Z kolei sam "The Snakebite" miał mieć problemy z pokonaniem Wesleya Plaisiera lub Jermaine Wattimeny, ale nic takiego nie miało miejsca i znalazł się w 1/8 finału.
Obaj gracze przez pierwsze cztery sety walczyli najdłużej jak się dało, czyli przez pięć legów, broniąc swoich liczników niemal do samego końca. No właśnie, "niemal", bo pod koniec czwartej partii Humphries ustawił się na finisz ze 122 punktów, ale zabrakło mu precyzji przy próbie finiszu z dwiema osiemnastkami. Wright był do bólu skuteczny na doublach i wykorzystał to zerując licznik z 60 oczek. Zamiast 2:2 zrobiło się więc 3:1 dla Szkota.
Ostatnią - jak się okazało - odsłonę Wright wygrał już zdecydowanie. A gdy skończył drugą z lotek meczowych, eksplodował z radości. Lecz chwilę później wpadł w objęcia rywala i jeszcze na scenie doszło pomiędzy nimi do wymiany ciepłych słów. Popłynęły nawet łzy wzruszenia. 54-latek, który już dwukrotnie triumfował w Alexandra Palace, tym razem mocno przeżył wejście do najlepszej ósemki turnieju kosztem wciąż jeszcze aktualnego mistrza świata.
"Cool Hand Luke" jedzie więc do domu, a znany z kolorowych irokezów Szkot czeka teraz na ćwierćfinałowego przeciwnika. Będzie nim ktoś z dwójki Stephen Bunting - Luke Woodhouse. Spotkanie pomiędzy tymi zawodnikami, podobnie jak sześć pozostałych pojedynków 1/8 finału, odbędzie się w poniedziałek.
Wyniki IV rundy MŚ w darta:
Jonny Clayton (Walia, 7) - Gerwyn Price (Walia, 10) 2:4
Luke Humphries (Anglia, 1) - Peter Wright (Szkocja, 17) 1:4
Plan meczów IV rundy - sesja popołudniowa (początek o 13:30):
Kevin Doets (Holandia) - Chris Dobey (Anglia, 15)
Robert Owen (Walia) - Callan Rydz (Anglia)
Ricardo Pietreczko (Niemcy) - Nathan Aspinall (Anglia, 12)
Plan meczów IV rundy - sesja wieczorna (początek o 20:00):
Stephen Bunting (Anglia, 8) - Luke Woodhouse (Anglia)
Michael van Gerwen (Holandia, 3) - Jeffrey de Graaf (Szwecja)
Luke Littler (Anglia, 4) - Ryan Joyce (Anglia)