"Polski Orzeł" w niedzielę pokonał Australijczyka Simona Whitlocka 4:0 w meczu trzeciej rundy turnieju. Tym samym osiągnął najlepszy wynik nie tylko w swojej karierze, ale także w historii polskiego darta, bo żaden z zawodników z naszego kraju nigdy wcześniej nie zaszedł tak daleko. Zanim Krzysztof Ratajski zaistniał na światowych arenach, najlepszym osiągnięciem Polaka podczas najważniejszej imprezy dla darterów z całego świata był udział Krzysztofa Kciuka w eliminacjach w 2009 roku.
Zresztą w ostatnich latach to właśnie Ratajski przełamuje kolejne "polskie" bariery. W 2017 roku jako pierwszy Polak w historii zagrał w turnieju głównym mistrzostw świata federacji PDC, której członkiem stał się kilka miesięcy później, także jako pierwszy darter znad Wisły. Z kolei dwa lata później był autorem premierowego polskiego zwycięstwa na mistrzostwach świata i awansował do III rundy imprezy. W tym roku przebił to osiągnięcie i już zaszedł o - co najmniej - szczebel dalej.
- Gdy wygrałem pierwszy mecz na mistrzostwach, już była pewna satysfakcja. Ale mierzę dużo wyżej. Forma w tym momencie jest. Trzeba walczyć z każdym, bo czuję, że z każdym mogę wygrać. Oczywiście w darcie mogą zaważyć niuanse i centymetry, ale również mogą one zadziałać na moją korzyść - powiedział na antenie TVP Sport Ratajski po awansie do 1/8 finału.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Maria Szarapowa w wersji retro. Fani są zachwyceni
Nie było wtedy jeszcze wiadomo, z kim przyjdzie mu zmierzyć się w spotkaniu IV rundy. Polak czekał na rozstrzygnięcie meczu obrońcy tytułu sprzed roku Petera Wrighta z Niemcem Gabrielem Clemensem, rozstawionym z numerem 31. Anglik jednak słabo - jak na siebie - rzucał wartości podwójne (tzw. double) i sensacyjnie przegrał 3:4, co jest równoznaczne z odpadnięciem z turnieju, gdyż rozgrywany jest on systemem pucharowym.
Ratajski już na konferencji prasowej po swoim niedzielnym spotkaniu przestrzegał przed pochopnym wpisywaniem Wrighta jako jego rywala w IV rundzie turnieju. Mówił, że Clemens jest w niesamowitej formie i może utrzeć nosa mistrzowi świata. Te słowa okazały się prorocze.
Warto dodać, że w 2020 roku Polak mierzył się już z Niemcem czterokrotnie - w lutym podczas turniejów Players Championship oraz European Tour, a także podczas lipcowego World Matchplay i wrześniowego cyklu PDC Home Tour. Wszystkie te spotkania darter ze Skarżyska-Kamiennej wygrał. W lipcu w wywiadzie dla Programu 4. Polskiego Radia chwalił się, że dużo dobrego wniosła dla niego zmiana lotek na cięższe.
- Wcześniej bardziej "skakałem" po tarczy. Gdy trafiałem potrójną dwudziestkę, a lotka delikatnie przysłaniała delikatnie resztę pola, schodziłem już na dolny sektor. Teraz lotka jest na tyle ciężka, że mam wrażenie, że nie odbija już się tak bardzo od poprzednich. Czuję, że rzucam na treningu więcej maksów (najwyższa wartość, którą można rzucić w jednej kolejce poprzez trafienie trzykrotnie w pole 3x20 punktów - przyp. red.). Wcześniej było 177 punków lub 174. Teraz idzie to w stronę 180 - opowiadał "Polski Orzeł".
Mecz 1/8 finału mistrzostw świata Krzysztofa Ratajskiego z Gabrielem Clemensem rozegrany zostanie w londyńskiej Alexandra Palace we wtorek, 29 grudnia, w sesji wieczornej rozpoczynającej się o godzinie 19:00 czasu polskiego. Spotkanie Polaka z Niemcem zaplanowane jest jako drugie w kolejności, a więc pierwsza lotka poleci najwcześniej około godziny 20:30.
Zwycięzca tej pary w ćwierćfinale trafi na pewno na Anglika. Będzie to Ryan Searle, James Wade lub Stephen Bunting. Dwaj ostatni zmierzą się ze sobą w sesji popołudniowej w meczu trzeciej rundy.
Sprawdź także:
Narodowa kwarantanna. Ten związek nie powołał do kadry wszystkich zawodników. Znalazł rozwiązanie
Syn legendy Dakaru szykuje się do debiutu w rajdzie. "Wolę, gdy jest trudno" [WYWIAD]