W poszukiwaniu następców Tadeusza Błażusiaka. Rośnie popularność enduro w Polsce

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Tadeusz Błażusiak
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Tadeusz Błażusiak

Enduro w Polsce pozostaje w cieniu innych sportów motorowych. Dlatego też nie jest łatwo znaleźć następców Tadeusza Błażusiaka. Tym bardziej cieszy rosnąca popularność takich imprez jak Charlotta Enduro Extreme.

Ma 35 lat. Na koncie kilka tytułów mistrza świata, mistrza Europy oraz zwycięstwa w najbardziej morderczych zawodach jak Erzbergrodeo czy Red Bull 111 Megawatt. O kim mowa? O Tadeuszu Błażusiaku. Motocyklista pochodzący z Nowego Targu, a od kilku lat zamieszkujący w Andorze, nie jest szerzej znany polskiej publiczności.

Błażusiak postawił bowiem na sport, który nie trafia na pierwsze okładki gazet. Uprawianie enduro wiąże się za to z ogromnym ryzykiem. Tak jest właściwie w każdej dziedzinie motorsportu. W wyścigach drogowych, żużlu czy motocrossie jest ono równie wysokie. Jednak w tych dyscyplinach sportowcy mogą liczyć na ogromne zarobki, tłumy na trybunach. Dlatego wielu młodych zawodników wybiera łatwiejszą ścieżkę kariery.

- Tadeusz jest niezwykle doceniany przez osoby, które czują sport i śledzą takie zawody. Jest świetnym zawodnikiem. Nie boję się nawet powiedzieć, że jest legendą enduro crossu. Przy okazji jest dla mnie świetnym człowiekiem. Mogę powiedzieć o nim same dobre rzeczy - opowiada o Błażusiaku Maciej Janowski, jeden z lepszych polskich żużlowców.

Wielki powrót Błażusiaka

Enduro bez wątpienia jest dla tych najtwardszych. Wymaga hektolitrów wylanego potu, ciągłych inwestycji w sprzęt, godzin spędzonych w siłowni. Podczas jazdy nie można pozwolić sobie na jakikolwiek moment dekoncentracji. Na trasie można spotkać piasek, kamienie czy strome podjazdy. W takich warunkach motocykl bardzo łatwo traci przyczepność. Obranie złej taktyki przy podjeździe pod szczyt może sprawić, że maszynie zabraknie mocy. Wtedy zostaje pchać ją własnymi siłami albo wrócić na dół. I spróbować jeszcze raz. Aż do skutku.

Przykład Błażusiaka pokazuje jednak, że warto. Dlatego polskie środowisko szuka następców "Taddy'ego", który już raz kończył karierę. W grudniu 2016 roku, po problemach z licznymi kontuzjami, powiedział "dość". Ubiegłej zimy dał się jednak namówić do powrotu na motocykl. Spodobała mu się wizja World Enduro Super Series, nowej serii rozgrywek, w których na metę dojeżdżają tylko najlepsi i najbardziej wytrwali.

- Seria World Enduro Super Series była głównym powodem, dla którego wróciłem z emerytury. Takiej serii brakowało w enduro od wielu lat. Udało się połączyć zawody dużego kalibru w jedne mistrzostwo. Tego brakowało i chciałem być tego częścią - mówił ostatnio w rozmowie z WP SportoweFakty.

300 motocykli w Dolinie

Rozgrywane zimą mistrzostwa świata Super Enduro pokazały, że drogą obraną przez Błażusiaka idą kolejni sportowcy z Polski. Dobre występy w halach notował Emil Juszczak, który kilkukrotnie stanął na podium juniorskich mistrzostw świata. Ostatecznie reprezentant Polski zdobył w nich srebrny medal. Stałe postępy czyni też Oskar Kaczmarczyk.

Chętnych do trenowania enduro w Polsce przybywa i to cieszy. Idealne warunki ku temu panują w Bieszczadach. Zawodnicy decydujący ciut większym budżetem mogą zdecydować się na jazdy i podnoszenie umiejętności za granicą. Popularnym kierunkiem są rumuńskie Karpaty.

Dobrą nowiną dla wszystkich pasjonatów enduro w Polsce jest to, że przybywa nam imprez, w trakcie których motocykliści mogą sprawdzić swoje umiejętności. Jedną z nich jest Charlotta Enduro Extreme, która odbywa się w Ustce oraz Dolinie Charlotty koło Słupska. Tegoroczna edycja zawodów odbędzie się 23-24 czerwca.

Charlotta Enduro Extreme to też gratka dla kibiców, bo pierwszego dnia mają oni okazję zobaczyć rywalizację enduro na terenie Usteckiego Portu. To jedyna okazja, aby zobaczyć motocykle pokonujące odcinek nadmorskiej plaży oraz zawodników mierzących się ze specjalnie stworzonymi tam przeszkodami. Dla tych najbardziej wymagających stworzono dodatkowy odcinek trasy, który przebiega przez kamienny falochron portowy.

Drugiego dnia zawodnicy przeniosą się do Doliny Charlotty koło Słupska, gdzie odbędzie się wielki finał imprezy. Tam również nie zabraknie emocji, bo na starcie do wyścigu stanie 300 motocyklistów. Będą oni mieć do pokonania odcinki śródleśne oraz specjalnie zbudowane fragmenty Super Enduro. Trasa liczy aż 12 kilometrów, a najlepsi pokonają ją ośmiokrotnie.

W Charlotta Enduro Extreme zobaczymy nie tylko Polaków, ale też zawodników z Rosji, Ukrainy, Niemiec czy Szwecji. Polskim kibicom pozostaje mieć nadzieję, że tego typu zawody wpłyną pozytywnie na popularność enduro w naszym kraju. Być może to właśnie 23-24 czerwca w Ustce i Dolinie Charlotty pojawi się kilku śmiałków, którzy widząc rywalizację najlepszych zawodników, postanowią spróbować swoich sił w enduro i pójdą drogą wytyczoną przez Błażusiaka.

Więcej informacji o enduro można znaleźć na stronie charlotta-extreme.com.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018: Przewodnik po Moskwie dla kibica: Lotnisko

Komentarze (0)