Patrycja "inn" Tęcza: Mogę jedynie obiecać, że jeszcze będzie o nas głośno

Facebook / Na zdjęciu: Patrycja Tęcza
Facebook / Na zdjęciu: Patrycja Tęcza

- Żeńska scena esportowa nie jest stabilna. Drużyny tworzą się i zaraz rozpadają, co prowadzi do ciągłych zmian - mówi w rozmowie z WP Sportowe Fakty Patrycja "inn" Tęcza, zawodniczka Counter Strike: Global Offenisive z zespołu Riot Gaming.

Niedawno zakończył się turniej w grze Counter Strike: Global Offensive - Copenhagen Games 2018, gdzie w żeńskich potyczkach triumfowały zawodniczki Singularity female. Z kolei w męskich rozgrywkach po puchar sięgnęli gracze Imperial. Pośród wielu formacji, znalazło się również kilka polskich akcentów. Wśród nich reprezentantki Riot Gaming, które jeszcze przed samym wyjazdem nie przynależały do żadnej organizacji. Dziewczyny przechodząc przez fazę grupową w 1/16 finału musiały uznać wyższość rywalek ze Squared Prospects z Julią Kurzyńską  w składzie. Manager drużyny - Patrycja "inn" Tęcza opowiedziała nam jak rozpoczęła się przygoda dziewczyn z zespołem Riot Gaming.

Aleksandra Hejna, WP Sportowe Fakty: Pani Patrycjo, wraz z zespołem Riot Gaming jesteście już po turnieju Copenhagen Games 2018. Czy może nam pani opowiedzieć jak to wszystko wyglądało od strony organizacyjnej? Z różnych stron dochodziły głosy o wielu problemach organizatorów.

Patrycja "inn" Tęcza, manager Riot Gaming: Mam mieszane uczucia, jeżeli chodzi o organizację turnieju. Na Copenhagen Games byłam pierwszy raz, więc szczerze liczyłam na dobre pierwsze wrażenie z samego początku. Niestety problemy zaczęły się od samego rana, gdy dowiedziałam się, że nie istnieję w systemie jako manager dziewczyn i nie mogę być wpuszczona na teren imprezy, dopóki nie zakupię biletu wstępu. Sprawa została wyjaśniona dopiero po około godzinie intensywnych rozmów.

Pierwszy mecz rozegrałyśmy na głównej scenie, co dla dziewczyn było fajnym wyróżnieniem. Po spotkaniu zostałyśmy przeniesione do strefy turniejowej, gdzie grały pozostałe zespoły. Tu zaczęły się ponowne problemy, w połowie rozgrzewki musiałyśmy zmieniać kilkukrotnie miejsca, podczas gdy nasze rywalki od kilku godzin spokojnie siedziały na swoich stanowiskach.

Kolejne problemy rozpoczęły się podczas naszego ostatniego meczu grupowego na Solaris. Ekipa turniejowa chciała zresetować zewnętrzny serwer, ale popełnili pomyłkę, wyłączając dostęp do Internetu wszystkim na hali. Później pojawiły się problemy z przywróceniem wyników, gdzie po godzinie oczekiwania dziewczyny musiały odrabiać wynik własnoręcznie. Wszystko utrudniały problemy komunikacyjne z jedynym administratorem turnieju w strefie, który ledwo porozumiewał się po angielsku. Do apartamentu wróciłam zniesmaczona pomimo awansu dziewczyn do fazy play-off.

Drugiego dnia wszystko szło już planowo, panowała niesamowita atmosfera, nawet mecze kończyły się szybciej. Odnosiło się wrażenie, że jest się na zupełnie innym turnieju. Dalej występowały problemy komunikacyjne, ale atmosfera była tak dobra, że raczej nikt nie zwracał już na to uwagi, tylko robił swoje.

Jak to się stało, że wraz z dziewczynami trafiła pani pod skrzydła Riot Gaming?

To była dość spontaniczna akcja. Poinformowałyśmy znajomego - który komentował żeńskie finały Copenhagen Games - o tym, że z własnej kieszeni opłacamy sobie wyjazd do Kopenhagi i nie mamy organizacji, pod której banderą mogłybyśmy zagrać. Dał nam znać, że Riot niedawno pożegnał się ze swoją drużyną (obecnie eParadise Angels) oraz taką samą informację przekazał włodarzom Riot, którym zostawił mój kontakt. Po kilku dniach rozmów znalazłyśmy się pod banderą Riot Gaming.

Jakie plany wobec dziewczyn na rok 2018 ma organizacja? Oraz jakie założenia mają dziewczyny wraz z panią na ten rok?

Aktualnie jesteśmy przed spotkaniem, na którym będziemy planować nasze dalsze wspólne działania. Dałyśmy wolną rękę organizacji podczas Copenhagen Games, by wszyscy mogli zobaczyć na ile nas stać oraz podjąć decyzję, czy Riot Gaming chce zakontraktować nas na dłużej. Na szczęście wszystko poszło po naszej myśli, a co z tego wyjdzie zobaczymy już niebawem. My jako drużyna zakładamy sobie oczywiście solidny trening, ponieważ jesteśmy bardzo zmotywowane naszym ostatnim występem.

Od kilku dni przeglądam terminarze polskich oraz międzynarodowych rozgrywek online jak i offline, w których mogłybyśmy wziąć udział. Na ten moment nie posiadamy długoterminowego planu, chociażby z faktu, że dziewczyny dopiero w Kopenhadze postanowiły kontynuować wspólną grę. Mogę jedynie obiecać, że jeszcze będzie o nas głośno.

Czy według pani kobiety powinny grać wspólnie z mężczyznami w esporcie?

Sama dość często zadaję sobie to pytanie i nie jestem w stanie na nie jednoznacznie odpowiedzieć. Z jednej strony tak, powinny, ale z drugiej nie, bądź przynajmniej na razie nie. Kobiecy esport dopiero się rozwija, dziewczyny coraz częściej i chętniej zasiadają do gier, stawiając wirtualny sukces na równi z innymi ważnymi aspektami życia.

Podczas, gdy w męskim esporcie wybudowane są już solidne podstawy - w żeńskim podstawy te dopiero się tworzą. Myślę także, że typowo żeńskie rozgrywki mają swój urok i jest to główny powód, dla którego jestem za podziałem. Odpowiadając jednak na zadane pytanie - tak, kobiety powinny grać wspólnie z mężczyznami, ale dopiero wtedy, gdy poziomy się wyrównają, bądź zbliżą. Niestety do tego potrzeba czasu, ale sądzę, że właśnie tak będzie wyglądała esportowa przyszłość.

Męskie turnieje przyciągają masę widzów oraz okraszone są ogromnymi nagrodami pieniężnymi. Dlaczego kobiecy esport tak mocno odstaje od tego męskiego?

Sądzę, że po części odpowiedziałam już na to pytanie swoją wcześniejszą wypowiedzią. Tutaj mogę dodać, iż scena żeńska nie jest stabilna, a przynajmniej nie w naszym kraju, co także wpływa na decyzję organizatorów oraz sponsorów. Drużyny tworzą się i zaraz rozpadają, bądź wymieniają zawodników między składami, co prowadzi do ciągłych zmian i braku posiadania stabilnych zespołów, dla których turnieje te mogłyby powstawać.

Z kolei najczęstszym powodem rozpadu zespołów jest brak motywacji w postaci cyklicznych turniejów z chociażby drobną pulą pieniężną (pomijając Copenhagen Games oraz Intel Challenge). Aktualnie żeńskie zespoły walczą przez 3 miesiące o konta premium w rozgrywkach ligi ESL, co na scenie męskiej w obecnych czasach byłoby wyśmiane.

Tutaj panuje zasada koła - drużyny nie tworzą się ze względu na brak odpowiednich turniejów, a organizatorzy nie widząc zespołów niczego nie organizują, choć wydaje mi się, że powoli sytuacja ta zaczyna się zmieniać. Duży wpływ na niestabilność zespołów ma także praca, na którą zawodniczki także muszą poświęcać sporą część swojego czasu, co najczęściej skreśla szansę na karierę. Stają przed dylematem by ryzykować i robić, co się lubi, bądź zrezygnować z marzeń i zająć się realiami.

Mimo wielu trudności kobiety mogą pochwalić się wieloma utalentowanymi zawodniczkami, które grają jak równy z równym z profesjonalistami sceny męskiej. Mam tutaj na myśli reprezentantki obecnego RES Gaming, czy chociażby Michaele "mimicheater" Lintrup.

Powtórzę także swoją wcześniejszą wypowiedź. Typowy męski esport rozwija się już od kilkunastu lat, wśród kobiet jest to dopiero raczkujące zjawisko, lecz rosnące statystyki napawają mnie optymizmem. Trzeba być jedynie cierpliwym.

Rozpoczynając obecnie przygodę z Riot Gaming czy dziewczyny mają możliwość w pełni skupić się tylko na treningach? Czy jednak wciąż muszą godzić pracę/szkołę z treningami?

Kompletując zespół Martyna (iXoRia - kapitan drużyny) dobierała zawodniczki, które zakończyły edukację, bądź nie podjęły jeszcze pracy, ze względu na swoje marzenia dotyczące esportowej kariery. Mogę więc śmiało powiedzieć, że nie powstrzymuje nas nic, a sama organizacja zagwarantowała nam warunki, dzięki którym możemy skupić się na wyjazdach oraz treningach. Obecnie w drużynie znajduje się pięć zmotywowanych dziewczyn, które zrobią naprawdę wiele, by rywalizować z najlepszymi o jak najwyższe stawki.

Jak rodzina oraz bliskie osoby zareagowały na pani pracę, która związana jest z pasją i odbierana jest raczej jako hobby niż możliwość zarobku?

Z początku rodzice widzieli w tym jedynie spędzanie ogromnej ilości czasu przed komputerem. Jestem typem osoby, która nie mówi, co aktualnie robi, więc nawet nie domyślali się, że poza bieganiem z karabinem po mapie zajmowałam się nauką grafiki komputerowej oraz zarządzaniem. Początkowo kończyło się kłótniami, ale z czasem zauważali, że nie znajdą sposobu, by odwieść mnie od tego, co chciałam robić.

Jak sami ostatnio wspominali swoim znajomym - byłam w stanie udawać, że śpię, by późno w nocy włączyć laptopa i tworzyć grafiki bądź grać w Counter Strike'a. Rodzice wraz z moją młodszą siostrą przyznali, że nie do końca to rozumieją, ale dzisiaj wspierają mnie z całego serca w tym, co robię oraz śledzą moje poczynania, jak i każdej drużyny, z którą współpracowałam bądź współpracuję. Bez problemu wymienią nicki oraz imiona wszystkich zawodniczek. Siostra na bieżąco śledzi także moje media społecznościowe i często dzwoni dowiedzieć się więcej, bądź po prostu pogratulować.

Ogromnym wsparciem jest dla mnie także moja przyjaciółka - Natalia, która często pomaga mi przy trudnych wyborach menadżerskich głównie przez jej odmienne zdanie, które pozwala mi inaczej spojrzeć na dany problem. Bardzo zaangażowała się w to co robię i odnoszę wrażenie, że jej także spodobała się idea sportu elektronicznego. Counter Strike jest dla niej czymś nowym, ale kilka razy wzięła karabin w dłoń, by zrozumieć na czym to wszystko polega. Pojęła turniejowe zasady i dzisiaj normalnie o tym dyskutujemy. Daje mi to niesamowitego kopa, by działać dalej i stawiać sobie nowe cele w życiu prywatnym jak i zawodowym.

Dzisiaj zarabiam w esporcie jako grafik oraz jednocześnie studiuję dziennie na kierunku Grafika Komputerowa i Produkcja Multimedialna, jestem w stanie samodzielnie się utrzymać, także rodzice są spokojni o moją przyszłość. Sądzę, że dzięki temu inaczej patrzą na to, czym się zajmuję i jest im łatwiej to zaakceptować.

Czego życzy pani żeńskiemu esportowi za 5-10 lat?

Żeńskiemu esportowi życzę tego, by liczba zawodniczek rosła i rosła, by pule nagród dorównywały tym na męskiej scenie. By ludzie nabrali więcej szacunku do kobiet - zawodniczek, oraz by one same bardziej szanowały siebie nawzajem. Po cichu życzę także tego, by kobiety były w stanie rywalizować z mężczyznami jak równy z równym na tej samej turniejowej scenie.

Gdyby nie CS:GO to byłaby pani?

Nie wiem gdzie bym była i co bym robiła gdyby nie Counter Strike. Szczerze nawet nie chcę o tym myśleć, ponieważ ta gra narodziła we mnie pasję, jaką jest sport elektroniczny, a także popchnęła mnie w kierunku grafiki komputerowej, bez której po prostu nie wyobrażam sobie życia. Pewnie wylądowałabym na kierunku mundurowym, choć ze względu na swoje problemy zdrowotne, które pojawiły się kilka lat temu nie wiem, czy byłabym w stanie kontynuować edukację na tym profilu. Jednego jestem pewna, nie byłabym tak szczęśliwym człowiekiem, jakim jestem obecnie.

Obecny skład Riot Gaming:
Martyna "iXoRia" Stróżyńska
Kamila "firingirl" Kopij
Ewelina "Eva" Adamowicz
Paulina "paulele" Skorzewska
Karolina "Liina" Kasprzyk
Patrycja "inn" Tęcza [manager]

ZOBACZ WIDEO Piotr "Izak" Skowyrski: "Złota era" esportu trwa, liczby cały czas rosną

Komentarze (0)