Filip "Filipsinger" Szostek, kapitan AGHresorów: Na mecz z UJ-em musimy przygotować coś specjalnego

Tomasz Szczygieł
Tomasz Szczygieł
Jak wyglądają sprawy organizacyjne? Czy zarząd Ligi Akademickiej opiekuje się wami należycie?

Tak, jak najbardziej. To nie podlega wątpliwości. Pan Marcin Rausch stara się i to bardzo. Jest dużo ogarniania, bo w całej lidze są trzy gry, gdzie kolejki idą jednocześnie, a żadnej wpadki typu, że nie dostaliśmy grafiki czy harmonogramu, nic takiego nie miało miejsca.

Myśli pan, że będzie to regularna liga, która z roku na rok będzie się rozrastać?

Bardzo możliwe. Myślę, że tak. Myślę, że można to porównać do samego zjawiska esportu. Z roku na rok jest to coraz bardziej popularne i Liga Akademicka ciągnie to jeszcze bardziej do przodu. Powiązanie społeczności graczy ze społecznością uczelnianą jest bardzo dobrym kierunkiem.

Już po pierwszym sezonie Ligi Akademickiej można było zauważyć spory skok jakościowy. Nowe tytułu, nowi sponsorzy, między innymi T-Mobile, które w ostatnim czasie podjęło spore kroki związane z esportem. Czy spodziewał się pan, że w tak szybkim tempie Liga Akademicka się rozwinie?

Sponsorów to już jest cała masa. Do tego partnerstwa, między innymi z platformą streamerską "Ja, Rock!". Nawet komentatorzy poszczególnych rozgrywek to są osobistości związane z danym tytułem. Zobaczymy, jak to dalej pójdzie. Mam nadzieję, że to się rozwinie jeszcze bardziej, bo dla osoby, która siedzi przed tym komputerem i w coś tam klika, fajne jest móc śledzić profesjonalne rozgrywki. Ta liga może pociągnąć za sobą inne turnieje, bo z samego Overwatcha nic się w Polsce nie dzieje. Liga Akademicka jest tak naprawdę pierwszym przejawem zainteresowania polską społecznością Overwatcha.

A poza Polską, w Europie, są jakieś wartościowe rozgrywki Overwatch?

Swego czasu były turnieje. Teraz jest tylko ESL w każdy weekend.

Są tam atrakcyjne nagrody, czy raczej walczy się "o pietruszkę"?

Jest bodajże 150 euro za wygraną.

I to jest na drużynę?

Tak, na drużynę. Niezbyt dużo.

Europa została trochę zapomniana. Ameryka Północna ma Overwatch League, które w ostatnim czasie cieszy się sporą popularnością.

Generalnie Blizzard (wydawca gry - przyp. red.) rozwiązał to w ten sposób, że są trzy etapy, które trzeba przejść, żeby zostać graczem profesjonalnym. Ten najniższy etap to Open Division, kolejny to Overwatch Contenders i trzeci - Overwatch League. Tam już grają najlepsi na świecie. Open Division jest na każdym kontynencie. Sam nawet grałem tam w poprzedniej edycji. Nawet niedużo mi zabrakło, żeby się dostać do play-offów. To działa w ten sposób, że ci, którzy wygrają Open Division dostają się do Contenders. Contenders służy głównie pokazaniu się drużynom z Overwatch League.

Poza Overwatchem grał pan już w jakąś grę esportową?

Kiedyś coś tam wygrałem w Starcrafta, ale potem stwierdziłem, że Starcraft jest dla mnie zdecydowanie za trudny (śmiech). Starcrafta może jednak lepiej zostawię "Nerchiowi". Osobiście uważam, że Starcraft jest zdecydowanie najtrudniejszy z wszystkich tytułów esportowych. Poza tym fajne jest to, że winę za porażkę można zrzucić tylko na internet, albo samego siebie, a w Overwatchu wszyscy na wszystkich zwalają. Jak się przegrało to oczywiście nie przez siebie i przez swoje błędy, szuka się winy u innych.

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w play-offach.

Dziękuję. Jeśli chodzi o Wikingów, mamy "obcykane" w jaki sposób grają. Po nich naszym przeciwnikiem będzie prawdopodobnie Uniwersytet Jagielloński, więc musimy przygotować coś specjalnego, bo AGH z UJ się strasznie nie lubią. A finał powinniśmy zagrać z Konstruktorami. Jestem dobrej myśli.

Trzeba tylko pamiętać, żeby nie "tiltować" (w slangu graczy tak określa się frustrację, złość spowodowaną przegranymi - przyp. red.). 

Czasem jak się kogoś opierdzieli, wychodzi mu to na dobre. (śmiech).

ZOBACZ WIDEO: Cosplay sposobem na życie. "Przyjemna praca i przyjemne hobby"
Czy AGHresorzy będą mieli trudną przeprawę w drodze do wielkiego finału?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×