Sukcesy Polaków przyciągają oglądalność. "Dwukrotne podniesienie frekwencji"

Materiały prasowe / Riot Games / Na zdjęciu: Marcin 'Jankos' Jankowski
Materiały prasowe / Riot Games / Na zdjęciu: Marcin 'Jankos' Jankowski

Choć progres esportu można odnotowywać stale niemalże w każdym aspekcie, to szczególnie jest to widoczne, kiedy w wydarzeniach międzynarodowych występują polscy zawodnicy. Mistrzostwa świata League of Legends w tym roku są tego świetnym przykładem.

W tym artykule dowiesz się o:

Przez 19 dni mogliśmy podziwiać potyczki najlepszych formacji na świecie w Mistrzostwach Świata 8. sezonu League of Legends w Korei Południowej, a w skład drużyn wchodziło aż trzech Polaków. Tytuł mistrzów świata jest najważniejszym trofeum w League of Legends, które można zdobyć jedynie raz w danym sezonie. W 2018 roku o mistrzostwo zawalczyli Mateusz "Kikis" Szkudlarek i Jakub "Jactroll" Skurzyński z organizacji Team Vitality, a także Marcin "Jankos" Jankowski z G2 Esports. Pomimo tego, że każda z europejskich ekip prezentowała w tych mistrzostwach nadzwyczajnie wysoki poziom, to najwyżej dotarło G2 Esports z jednym Polakiem w składzie.

Marcinowi Jankowskiemu udało się, już po raz drugi w karierze, sięgnąć półfinału Worldsów, w którym poniósł klęskę przeciwko formacji Invictus Gaming. Nie jest to jednak żaden wstyd, ponieważ po fazie grupowej zawodnicy iG, jakby ożyli i pomimo nie najlepszego rezultatu udało im się pokonać G2 w perfekcyjnej serii - później zwyciężyli w wielkim finale i podnieśli puchar mistrzów.

Nie ulega wątpliwości, że "Jankos" spośród wszystkich polskich graczy League of Legends na świecie cieszy się największą sympatią publiczności. Z tego też powodu najliczniejszą widownię przyciągnął ćwierćfinał, który na papierze wyglądał jak mecz, który miał pogrążyć Polaka i jego drużynę. W nim mieli się oni zmierzyć z formacją faworytów do wygrania mistrzostw - Royal Never Give Up. Pełną transmisję obejrzało około 140 tys. unikalnych widzów, a w najlepszym momencie liczba oglądających sięgnęła 50 tys. Jednym z organizatorów transmisji było Fantasy Expo, które realizowało ją z profesjonalnego studia w Krakowie - studia Nervariena.

- Sukcesy Polaków w turniejach esportowych pozwalają na blisko dwukrotne podniesienie frekwencji na transmisji. Obserwowaliśmy to już podczas MLG Columbus w 2016 roku i podczas PGL Major Kraków 2017. Widzieliśmy to również teraz podczas Mistrzostw Świata League of Legends w Korei Południowej. Równocześnie jest to zjawisko, które możemy zauważyć w piłce nożnej, skokach narciarskich, czy podczas igrzysk olimpijskich. Polski esport potrzebuje sukcesów Jankosa, Virtus.pro, AGO, Team Kinguin, naszych wszystkich reprezentantów na arenie międzynarodowej, bo one napędzają całą branżę i otwierają nowe możliwości - mówi Krzysztof Stypułkowski, członek zarządu Fantasy Expo.

ZOBACZ WIDEO Esport obok targów na Poznań Game Arena. Komentatorzy CS:GO: Tak musi być!

Warto też wspomnieć o tym, że ósmy sezon przyniósł widzom inne mistrzostwa niż do tej pory. Można z całą pewnością stwierdzić, że dominacja Koreańczyków na turniejach wagi międzynarodowej dobiegła końca, a poziom między regionami znacznie się zacieśnia - ciężko jednak stwierdzić w jakim kierunku. Najpewniej powodem tego jest to, że drużyny europejskie, amerykańskie czy chińskie przestały naśladować zagrania koreańskich zespołów. Prawdopodobnie działało to korzystnie w ligach regionalnych tych drużyn, ale dominacja kończyła się w momencie konfrontacji z Koreańczykami. Kopia nigdy nie wygra z pierwowzorem.

W 9. sezonie League of Legends czeka nas szereg zmian, które odbiją się globalnie jeżeli chodzi o wygląd rozgrywek - zarówno tych profesjonalnych, jak i rankingowych. Istnieje szansa, że w 2019 roku ponownie zostaniemy, jako widzowie, pozytywnie zaskoczeni prezencją rozgrywek, a także formą zawodników.

Riot Games, czyli twórcy gry, zapowiedzieli, że kolejne mistrzostwa świata League of Legends odbędą się w Europie. Niewątpliwie dzięki temu będzie to o wiele bardziej emocjonujące wydarzenie dla europejskiej części widowni, a także samych graczy. Ostatnim razem Worldsy w Europie odbywały się w 2015 roku, wcześniej w 2011 roku - w Szwecji, lecz w pierwszym sezonie gra była jeszcze "w pieluchach" i nie można powiedzieć o tym, że wydarzenie to było znaczące.

Finałową areną została okrzyknięta paryska AccorHotels. Jest to miejsce, które jest w stanie pomieścić 20 tys. ludzi i odbyło się już tam bardzo wiele rozmaitych wydarzeń - od mistrzostw sportowych, aż po koncerty najbardziej znanych artystów na świecie. Patrząc na zmiany zachodzące w Europie i zwiększająca się stale wartość polskich zawodników, możemy się spodziewać, że zobaczymy w tym turnieju co najmniej kilku Polaków - zapewne każdy fan polskiego esportu na to liczy.

Komentarze (1)
avatar
Szymon Wasilewski
15.11.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chciałbym poprawić autora, najlepiej z europejskich ekip zaprezentowało się nie G2, a Fnatic które uległo Invictus Gaming dopiero w finale.