"Veggie" to niezwykle barwna i rozpoznawalna postać w społeczności polskiego League of Legends. Jego osobę można było zobaczyć m.in. w programie "Lolek i kawunia", "Parszywej Piątce Veggie’ego" czy podczas transmisji esportowych na kanale Polsat Games. Obecnie postanowił na pewien czas porzucić komentowanie meczów i w pełni skoncentrować na obowiązkach trenera ekipy Illuminar Gaming. W przeszłości Kozioł trenował już ten zespół i zdołała go doprowadzić do 2. miejsca w European Masters. Z nami "Veggie" rozmawia o tym, czy Illuminar stać na powtórzenie sukcesów, swojej rywalizacji z Adrianem "Hatchym" Widerą oraz o powrocie do trenowania.
Mateusz Hencel, WP SportoweFakty: Za nami pierwsza kolejka Ultraligi, zobaczyliśmy Cię ponownie na ławce trenerskiej w Illuminar Gaming. Skąd ta decyzja?
Fryderyk "Veggie" Kozioł, trener Illuminar Gaming: To nie była do końca moja decyzja. Miałem dalsze plany, aby działać w Polsacie, pojawiać się we wszelakich programach związanych z League of Legends. Nie miałem konkretnych planów, aby wrócić na ławkę, ale Michał Durczok, prezes Illuminar, obecnie jeden z udziałowców oraz Grzegorz Kamiński poprosili mnie o spotkanie. Od początku wiedziałem, co się święci. Illuminar nie wiązało przyszłości z "Hatchym" na 2019 rok i zaproponowano mi powrót. Miałem tydzień na przemyślenie sprawy i stwierdziłem, w sumie, czemu nie. Ultraliga bardzo dobrze wygląda, teraz będzie tam mnóstwo bardzo dobrych komentatorów, więc wiedziałem, że sobie chłopaki z Polsatu poradzą. Nie chciałem oczywiście nikogo na lodzie zostawiać.
Wielokrotnie przyznawałeś, że nie masz zbyt dużo czasu na treningi, ciężko Ci się poświęcić w 100 procentach. Jak będzie teraz?
Podczas wcześniejszych rozmów z Illuminar ja nie miałem być wcale trenerem. Moją rolą miało być stanowisko dyrektora drużyny, czyli osoby odpowiedzialnej za sekcję League of Legends oraz CS'a. Miałem opiekować się tymi dywizjami i pomagać im jak tylko się da. Pierwotnie głównym trenerem miał być Bartłomiej "VoV" Ryl. Ja miałem być w stałym kontakcie z "VoV'em", może dwa razy w tygodniu przyjść na treningi, ale też nie na wszystkie. Chodziło o to, żebym zobaczył kilka gier, obserwował jak to wszystko idzie, a oprócz tego miałem dalej udzielać się medialnie będąc we współpracy z Illuminar. Takie były plany, lecz oczywiście wyszło inaczej. Okazało się, że sytuacja na rynku jest jednak bardzo ciężka, pojawił się podmiot, którego ja się nie spodziewałem, czyli EPC, którego trenerem jest Adrian "Hatchy" Widera. Byłem pewien, że Adrian pójdzie do Hiszpanii bądź Turcji, lub spróbuje swoich sił w Europie. Nie widziałem sensu z jego perspektywy, aby siedzieć w Polsce, ale wiem jednak, jakie EPC potrafi znaleźć fundusze. Gdybym wiedział od początku, że stoi za tym kiedyś Kinguin, a obecnie EPC to mógłbym się tego spodziewać. Poza Rogue Academy pojawił się więc kolejny bardzo mocny zespół, z którym będzie trzeba walczyć o top 2, aby uzyskać awans do European Masters. Zdarzyła się sytuacja, w której projekt jest zagrożony i dlatego nie jestem dyrektorem drużyny, tylko trenerem. Chcę być na każdym treningu a z tym jest dużo lepiej niż kiedyś. Obecnie treningi zaczynają się o 17:00, więc teraz jestem w stanie to pogodzić z pracą. Teraz, skoro wkroczyłem i chcę być na stałe, muszę zrezygnować z innych zobowiązań dopóki drużyna nie stanie na nogi.
Czy miałeś realny wpływ na dobór zawodników do obecnego składu Illuminar Gaming?
Nie jest sekretem, że chciałem mieć w składzie trzech z pięciu zawodników, którzy występują obecnie w EPC. Byli oni przymierzani do Illuminar, miałem na to wpływ. Wszystko było z nimi wstępnie dogadane, oprócz tego, że umowa była niepodpisana. Nie miałem pojęcia wtedy o tym, że EPC będzie występować. W momencie, gdy dowiedziałem się, że gracze poszli do innej organizacji, dalej kierowałem tym, kto będzie w drużynie. Jeżeli nie było tych graczy, to trzeba było ściągnąć innych zawodników, takich, których ja chciałem. To gracze, których wybrałem, ale oczywiście po konsultacjach. Wiele kwestii musieliśmy przemyśleć, co zrobić z "Kashtelanem" i jego studiami. Wiedzieliśmy, że będzie ciężko i rzeczywiście tak jest. Obecnie naszym celem jest to, aby zdał wszystkie egzaminy w pierwszym terminie sesji. Jeżeli to się nie uda, to nie wiem, czy będziemy w stanie zorganizować zgrupowanie. To jest szycie grubymi nićmi. Oczywiście pomagamy mu w tym, mam nadzieję, że po sesji "Kashtelan" będzie mógł się w pełni poświęcić. Wiem, że jest zmotywowany, no i jest dobrym zawodnikiem, więc chcemy przeżyć ten ciężki okres.
ZOBACZ WIDEO: Esport bije rekordy popularności. "Kiedy zobaczyliśmy te liczby, to nas zatkało"
W pierwszym spotkaniu tego sezonu Ultraligi zmierzyliście się właśnie z EPC. Pojedynek "Veggie" vs "Hatchy", to zawsze elektryzuje polską scenę. Jest między wami nadal konflikt?
Wydaje mi się, że tak. Nie będę ukrywał, że czasem po prostu się kogoś nie lubi. Jest element sztuczności w tym, co mówi "Hatchy". Jest on moim bezpośrednim rywalem, ja przez wiele czasu byłem jedynym polskim trenerem, który próbował coś osiągnąć na scenie europejskiej. Pojawił się on, może nie był trenerem w LCS'ie, ale o tym ludzie teraz nie pamiętają. Na chwilę obecną obaj jesteśmy na polskiej scenie, więc dlatego ta rywalizacja wydaje się ciekawa. "Hatchy" nie powinien myśleć o Polsce, powinien być trenerem w LEC'u. Jeżeli tam go nie ma, to jest jego porażka. Gdybym ja był w pełni związany z esportem i nie byłbym w LEC'u, to również uznałbym to za porażkę. Dla dobra naszego środowiska on powinien znaleźć się w tych rozgrywkach, powinniśmy mieć Polaka trenującego w najlepszej europejskiej lidze. Dlaczego ograniczać się do polskiej sceny? Szczególnie biorąc pod uwagę jego wypowiedzi typu: ‘Profesjonalizm, mamy najlepszy budynek’. W takim razie leć. Za kulisami pojawiają się głosy, że "Hatchy" mówił: "Tu miałem ofertę, tam miałem ofertę do LEC'a". Więc leć. Dlatego wydaje mi się, że to jest sztuczne i coś mi nie gra. Jesteśmy bardzo różni, więc może dlatego taki konflikt się pojawia.
Faktycznie, przegraliśmy pierwszy mecz, oni zdobyli punkt, ale na to, co my prezentujemy bardzo się dziwię, że mieliśmy ten pojedynek w garści.
Mieliście 7 tysięcy złota przewagi, byliście przy baronie 5v3…
Dokładnie tak. Różnica jest taka jednak, że my na treningach zagraliśmy wokół barona może trzy razy, bo trzy gry wygrywaliśmy. Wcale mnie to nie dziwi, że nie potrafiliśmy dobrze zagrać. Dziwi mnie to, że do takiej sytuacji doszło. Uważam, że jesteśmy w stanie grać dobrze, dużo pracy przed nami, aby doprowadzić ten skład do takiego poziomu, na który zasługuje.
Drugie spotkanie to druzgocąca porażka z PACT, wszyscy byli w szoku. To był po prostu przejazd.
Pamiętajmy, że to jest PACT, wszyscy im kibicują. Grają interesującymi postaciami, wygląda to ciekawie. Przypominają się czasy LCS'ów, gdzie "Overpow" grał Kayle na midzie. To wszystko sprawia, że ludzie chcą kibicować PACT. Gdybyśmy taką samą porażkę odnieśli przeciwko np. Pride, to moim zdaniem byłby znacznie niższy wydźwięk tego. Nie zmienia to faktu jednak, że było to dla mnie spodziewane. Tak właśnie wyglądają nasze treningi, gramy dość nieuważnie. Mamy drużynę, razem z "VoV'em" rozkopaliśmy jednak fundamenty i tak to wygląda, gdy fundamenty są rozkopane. To nie tak, że to nie jest zaplanowane. My musimy poznać graczy, nawet jeżeli byśmy wypadli nieźle w pierwszym tygodniu, to w trzeci bądź czwarty okazałby się słaby. Nie jest to też idealne dla mnie, gdyż sądzę, że drużyny mają wahania formy i lepiej zacząć dobrze sezon, środek sezonu mieć średni i na koniec pokazać się znów dobrze. Teraz jesteśmy w sytuacji, gdzie początek rozgrywek mamy kiepski, może uda się złapać formę w środku, ale martwię się o końcówkę.
Ten brak czasu, inne obowiązki mogą być waszym największym problemem podczas tego sezonu?
Tak, ale to jest problem nie najgorszy. My chcemy postawić na to, aby Ci gracze mieli coś w życiu oprócz League of Legends. Ten problem nie będzie występował cały czas. Teraz jest sesja, ale ona minie, w końcu gracze skończą maturę. Planujemy zgrupowanie w drugim tygodniu lutego, jeżeli wszystko pójdzie to ten problem zniknie. Oczywiście, to stwarza problemy, ale chcemy to przeczekać. Jeżeli uda nam się to przetrwać i zaczniemy w późniejszym czasie grać dobrze, mamy wtedy wszystko. Zawodnicy skończą edukację, będą mieli wolną głowę. "delord" z "puki style'em" zbierają na swoich streamach kolejne rzesze fanów, więc jak wszystko pójdzie dobrze, to będzie dla nas idealna sytuacja. Tak to bywa w życiu, że czasem pójdzie coś nie tak. Nie spodziewaliśmy się, że będzie aż tak źle, ale próbujemy sobie z tym poradzić. Póki co nie jest kolorowo, gdy dopniemy jednak wszystko, efekt będzie fajny.
Z legendarnego już teamu został tylko "delord". Czy twoim zdaniem obecny skład z "Ravenem", "Crazym", "Kashtelanem", "puki style'em" i "delordem" jest w stanie wejść w buty poprzedniego?
W czasie, gdy graliśmy w European Masters, "Kikis" nie grał wcale aż tak dobrze. Miał bardzo ograniczoną ilość postaci, którymi grał. Oczywiście, były czempiony, których nie pokazaliśmy, ale w porównaniu do obecnego poziomu, który prezentuje w LEC, to nie było to samo. Uważam, że obecny skład też mógłby zająć 2 miejsce na European Masters. Problem jest taki, że dużo jest takich składów, trzeba mieć przy tym wszystkim trochę szczęścia. Czeka nas bardzo dużo pracy, aby w ogóle pojechać na ten turniej. Musimy najpierw tam pojechać, wtedy będziemy mogli porównywać oba składy. Tamten skład Illuminar był anomalią w pewnym stopniu. Mieliśmy graczy, którzy powinni występować w Europie, ale nie zdecydowali się na to. To trochę jak porównywanie nowego składu Virtus.pro do starego.
Twoim zdaniem to Rogue Academy jest faworytem pierwszego sezonu Ultraligi?
To jest oczywiste. Naszym celem, jako Illuminar, przed tym jak powstało EPC, było zajęcie miejsca w top 2 oraz postawić opór akademii Rogue. Od początku stawialiśmy na to, że to oni są faworytem i to w zasadzie bardzo dobrze. Pierwszy raz Illuminar nie ma tej roli. Teraz jesteśmy w sytuacji, gdy to EPC ma być w pozycji sportowej na takim poziomie, jakim my założyliśmy, że będziemy. Z kolei my dzięki temu mamy inne, ciekawe rzeczy. Nasz skład może się podobać fanom, a co najważniejsze, jest on bardzo rozwojowy.
Mamy czterech polskich zawodników w rozgrywkach LEC, czterech w akademiach tych zespołów. Czy jesteśmy w stanie stworzyć polską piątkę, która mogłaby walczyć o poważne trofea w Europie?
Oczywiście, ale pod warunkiem, że możemy sobie wybierać, kogo chcemy. Potencjalnie "IceBeasto" bądź "Agresivoo" na topie, "Jankos" w jungli, na midzie "Kasthelan" czy "Selfie", na dolnej alejce mamy kilku dobrych strzelców oraz supportów. W praktyce jednak to się już nigdy nie wydarzy. To już jest liga europejska i nie ma takiej możliwości. To musiałby być inwestor z Polski.
Dlaczego zatem jest to niemożliwe, brak inwestora z odpowiednim podłożem finansowym?
Na chwilę obecną, to, co najwyżej można by mieć skład, który skupia np. zawodników z Europy Wschodniej. Dużą częścią tego regionu jest Polska. Moim zdaniem Rogue powinno tak zrobić. Zamiast brać do drużyny "Wadida" czy "Profita", należało skupić się na zawodnikach ze wschodu. Mają już "Kikisa", może powinni dołożyć "Humanoida" do tego. Na tym etapie rozgrywek, drużyny muszą zbierać fanów z całej Europy, nie tylko jednego, konkretnego kraju. Sponsorzy tylko z rynku polskiego nie są w stanie utrzymać takiej ekipy. Gdyby np. EPC wyłożyło dużo pieniędzy i powiedziało, jako organizacja: "My chcemy tylko polskich graczy", to nawet wtedy Europa może stwarzać problemy. Nie ma żadnego narodowościowego składu na Starym Kontynencie i moim zdaniem to już się nigdy nie ziści.
Ta cała otoczka wokół League of Legends w Polsce i sam rozwój gry, to wszystko idzie w dobrą stronę?
Zdecydowanie tak. Ten rok był bardzo dobry dla League of Legends. Moim zdaniem bardzo przyczyniły się do tego zmiany w grze. Był taki czas, gdzie przez 2-3 lata gra na poziomie profesjonalnym była nudna, spadała oglądalność i nie bardzo było wiadomo, w którą stronę iść. Teraz LEC nie dość, że fajnie wygląda, to prezentuje się lepiej niż franczyza w Ameryce. Ma swój charakter, wygląda europejsko. Do tego oglądalność w Polsce znacznie się poprawiła. My we Frenzy zbudowaliśmy oglądalność LCS'ów, następnie wkroczył "Nervarien", który również przyłożył swoją cegiełkę. Pojawiła się nagle baza ludzi, którzy oglądają obecnie LEC i wydaje mi się, że Polsat Games będzie dalej to budować. Już ta oglądalność jest bardzo dobra, widownia rośnie, League of Legends stało się ciekawą grą. Przykładem jest zapowiedź nowej postaci - Sylasa. Wygląda ona fenomenalnie. Po prostu w samej grze wydarzyło się bardzo dużo dobrych rzeczy. Jesteśmy na etapie, w którym League of Legends jako esport to jest dojrzały esport. Tak jak Counter Strike, w LoLa gra mniej osób niż go ogląda. Ta rozgrywka specjalnie nie może już rosnąć. Ci, co mieli usłyszeć o niej, już dawno usłyszeli. Bardzo duże znaczenie ma też to, że gra jest niezwykle popularna w Chinach. Gdyby tak nie było, nie znalazłyby się takie fundusze, które są inwestowane obecnie w Europie. League of Legends jest tam najpopularniejszą grą.
Widać to było po oglądalności chociażby mistrzostw świata.
Dokładnie. Dopóki Chiny są tak zainteresowane tak tą rozgrywką, to ta gra będzie się rozwijać. Myślałem, że profesjonalne mecze ogląda się bardzo nudno, cały czas zwyciężała Korea. Tak sądziłem przez 3 lata, widziałem tę tendencję schyłkową. Jednak zmiany w grze sprawiły, że ten poprzedni rok był bardzo dobry i znowu ta scena ożyje. Ten aspekt esportowy jest zakorzeniony głęboko i to ma realny wpływ na Polską scenę.
Czy "Jankosowi" oraz jego G2 Esports uda się wygrać któryś ze splitów i ponownie namieszać na mistrzostwach świata?
Uważam, że to w końcu musi się stać. Po raz kolejny w sezonie mówi się o tym, że "Jankos" jest w topowym składzie. Gdyby nie to, jak gra wygląda obecnie można byłoby mieć wątpliwości. Nagle mamy sytuację, w której "Perkz" może sobie na dolnej linii wyciągnąć Zoe. Dzięki tym zmianom, które nastąpiły w zeszłym roku, ten skład ma sens. Gdyby nie to, mogłoby być różnie. Obecnie jest bardzo duże zamieszanie w grze, mamy wiele nowych postaci, fajne kontry. Dzięki temu G2 Esports wydaje się być bardzo silne. To jest topowa drużyna, "Jankos" od wielu lat był w takim składzie i w końcu musi to nastąpić. Oczywiście są scenariusze, które przewidują porażkę, ale obecnie nie widzę możliwości, aby Marcin, jako zawodnik ze swoimi umiejętnościami nie miałby być jednym z graczy walczących o ten tytuł.