Rywalizacja jest kluczowa. Dla sportowców i e-sportowców jest tym samym

Materiały prasowe / Andrzej Iwanczuk/REPORTER / 27.02.2019 Pruszkow , 2019 UCI Track Cykling World Championships , Mistrzostwa Swiata UCI w Kolarstwie Torowym sprint mezczyzn n/z Krzysztof Maksel
Materiały prasowe / Andrzej Iwanczuk/REPORTER / 27.02.2019 Pruszkow , 2019 UCI Track Cykling World Championships , Mistrzostwa Swiata UCI w Kolarstwie Torowym sprint mezczyzn n/z Krzysztof Maksel

Choć rywalizacja e-sportowa toczy się w wirtualnym świecie, jesteśmy świadomi, że po drugiej stronie awatarów, samochodów są prawdziwi ludzie – mówi Krzysztof Maksel, kolarz torowy, olimpijczyk z Rio de Janeiro należący do Grupy Sportowej ORLEN.

W tym artykule dowiesz się o:

Materiał powstał we współpracy z firmą Orlen

Sportowcy, którzy nie mogli ścigać się na sportowych arenach w maju, zostali e-sportowcami. Ponad 40 członków ORLEN Team oraz Grupy Sportowej ORLEN wzięło udział w e-sportowej rywalizacji wraz ze swoimi fanami oraz profesjonalnymi graczami w dwóch grach – Assetto Corsa oraz Rocket League. Jednym z e-zawodników jest Krzysztof Maksel, kolarz torowy, olimpijczyk z Rio de Janeiro.

Jan Sikorski: Rozgrywki wirtualne to tylko zabawa czy jednak także adrenalina i rywalizacja?

Krzysztof Maksel*, kolarz torowy, olimpijczyk z Rio de Janeiro: Jedno i drugie. Przypuszczam, że każdy sportowiec odpowie, że jeśli bierze udział w jakiejkolwiek rywalizacji, angażuje się w nią na 100 procent. By dać z siebie wszystko i zająć jak najwyższe miejsce.

Czyli rozumiem, że nie trzeba było Pana długo namawiać na wzięcie udziału w akcji "ORLEN Stay&Play"?

Zgodziłem się z największą przyjemnością. To samo dotyczy udziału w ORLEN e-Tour de Pologne Amatorów. Fajnie jest razem z fanami i moimi kolegami z Grupy Sportowej ORLEN oraz ORLEN Team uprawiać wirtualnie sport.

Jak ważne jest to, że w e-rozrywce rywalizuje się z innymi żywi ludźmi, a nie w trybie "single player"?

To jest kluczowe. Choć cała akcja jest wirtualna, jesteśmy świadomi, że po drugiej stronie awatarów, samochodów – jak byśmy tego nie nazwali – są prawdziwi ludzie, którzy tak samo mocno muszą się zaangażować w to przedsięwzięcie. Myślę, że takiej "grze", specjalnie biorę w cudzysłów, bliżej jest rywalizacji sportowej niż jakiejkolwiek innej.

Z porażką pogodzić się jest tak samo trudno jak w prawdziwym sporcie?

To jest niemierzalne. Są zawodnicy, którzy radzą sobie z tym lepiej, inni gorzej. W moim przypadku jest o tyle łatwiej, że dyscypliny, które uprawiam w ramach akcji ORLEN Stay&Play, nie są tymi, którymi reprezentuję nasz kraj na przykład w igrzyskach olimpijskich. Dlatego ewentualna porażka jest mniej dotkliwa. Inna sprawa, że sukces też jest niemierzalny. Dopiero co zająłem 21. miejsce w ORLEN e-Tour de Pologne Amatorów i lokata ta smakowała mi jak zwycięstwo. To są obszary, w których rzadko mamy okazję się sprawdzić, ale jeśli już bierzemy w tym udział i rezultat jest stosunkowo dobry, to człowiek może poczuć się, jakby odniósł sukces w tych swoich dyscyplinach.

E-rozrywka to nie jest dla pana nowość?

Miałem to szczęście, że kiedy dorastałem, był dostęp do komputerów i sprzętu, na którym można było "grać w gry". Z czasem, jak u wielu rówieśników, pasja się rozwinęła.

Akurat w Simracing gram od dawna, oglądam wyścigi i jeśli mam możliwość, biorę udział w ligach, choć dużo niższych niż teraz w ramach ORLEN Stay&Play. Generalnie temat nie jest mi obcy, a sam siebie określiłbym jako sprawnego amatora.

W marcu i kwietniu, kiedy wszyscy byliśmy zamknięci w domach, wielu sportowców przyznawało, że wbrew pozorom nie mieli dużo czasu wolnego. Ćwicząc w domu, musieli go wykorzystać do maksimum.

Po tym, jak igrzyska zostały przesunięte o rok, wielu osobom mogło wydawać się, że sportowcy zyskali dużo czasu i mogą trochę zejść z obciążeń. Ale nasz świat tak nie postąpił. Żaden z nas, profesjonalnych sportowców, nie mógł odpuścić.

Już wiadomo, kiedy znów będziecie rywalizować na prawdziwym torze kolarskim?

Tak naprawdę nie wiemy, kiedy czeka nas pierwszy start. Po igrzyskach, wcześniej planowanych na sierpień tego roku, kalendarz kolarstwa torowego miał zostać przekonwertowany na sezony letnie – wcześniej nasz sezon zasadniczy trwał od października do marca, kwietnia. I tak w przyszłym roku mistrzostwa świata planowane były na lato. A że igrzyska też odbędą się latem, więc dwie nasze największe imprezy prawie nachodzą na siebie. Dlatego do końca nie wiemy, jak to będzie wyglądało. Być może lukę wypełnią mistrzostwa Europy, które powinny odbyć się w listopadzie. Ale czy dojdą do skutku i gdzie – w tej chwili to też jest wielka niewiadoma.

Na razie zostają wam treningi na torze w Pruszkowie?

Ale ten tor w kontekście tego, co robiliśmy dotychczas, czyli domowo-partyzanckich warunków treningu, daje nam niezwykły komfort.

Ale zajęcia też odbywają się reżimie sanitarnym. Czego nie możecie robić, a było to dozwolone wcześniej?

Drastycznych różnic nie ma. Na przykład cała siłownia została przeniesiona na płytę toru, żeby zachować dystans między stanowiskami do ćwiczeń. Albo boksy, w których siedzą zawodnicy w trakcie treningu, są oddzielone. Wcześniej przebywaliśmy w jednym, kontaktowaliśmy się i rozmawialiśmy. Teraz każdy ma swój kąt, w którym trzyma rzeczy i z którego wyjeżdża na ćwiczenia. Sama rutyna treningowa wiele się nie zmieniła, choć uwaga bardziej skierowana jest na zachowanie zasad bezpieczeństwa.

* Krzysztof Maksel. Rocznik 1991. Kolarz torowy, wicemistrz Europy w sprincie drużynowo (2012, 2015), olimpijczyk z Rio (2016). Zdobywca Pucharu Świata Pucharu Świata (2013/2014 i 2016/2017) w konkurencji 1000 m.
[b]Materiał powstał we współpracy z firmą Orlen

[/b]

Źródło artykułu: