Tomasz Kędziora: Jestem gotowy na każde wyzwanie. Nie ma co mówić o tym, co było wcześniej

PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Kacper Kozłowski, Przemysław Płacheta i Tomasz Kędziora
PAP / Jakub Kaczmarczyk / Na zdjęciu: Kacper Kozłowski, Przemysław Płacheta i Tomasz Kędziora

W marcu Tomasz Kędziora został pominięty przy powołaniach na mecze eliminacji mistrzostw świata. Teraz jednak przygotowuje się do wyjazdu na Euro 2020. - Grałem wszystkie mecze w klubie i jestem gotów, by pomóc reprezentacji - zapewnia zawodnik.

W marcu był jednym z największych przegranych powołań. Dla wielu było szokiem, że etatowy prawy obrońca za kadencji Jerzego Brzęczka, został całkowicie pominięty przez Paulo Sousę.

Sam Tomasz Kędziora zapewnia jednak, że nie ma z tym problemu, a selekcjoner od początku był z nim w kontakcie i wyjaśnił mu swoją decyzję.

- W marcu nie zostałem powołany na mecze eliminacyjne, jednak trener zadzwonił do mnie przed powołaniami mówiąc, że wciąż na mnie liczy. Grałem wszystkie mecze w klubie i jestem gotów, by pomóc reprezentacji - zapewnił podczas środowej konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO: Sousa znalazł idealnego partnera dla Lewandowskiego? "Może mieć duży wpływ na reprezentację"

Wówczas selekcjoner reprezentacji tłumaczył swoją decyzję tym, że nie potrzebuje piłkarza o takiej charakterystyce, że ówczesna taktyka sprawiała, iż dla Kędziory zabrakło miejsca. Wygląda jednak na to, że od tamtej pory nieco się zmieniło.

- Rozmawiałem już z trenerem Sousą. To otwarty człowiek. Rozmawialiśmy o sytuacjach boiskowych i różnych momentach w mojej grze. O tym czego ode mnie wymaga. Sytuacja jest jasna - dodał piłkarz. - Nie ma już co mówić o tym co było wcześniej - zaznaczył Kędziora.

- Jeżeli chodzi o moją pozycję to zagram tam, gdzie trener Sousa będzie chciał. W klubie grałem jako prawy obrońca, ale także jako środkowy, nie mam też problemu, by grać jako wahadłowy. Wiadomo, że to system z trzema środkowymi obrońcami, ale wiele się nie różni od tego, gdy gra się w czwórce - powiedział.

Dla Kędziory nadchodzące Euro będzie pierwszą tak dużą imprezą w karierze. Co ciekawe, jak potwierdził sam zawodnik, o powołaniu dowiedział się w momencie wyczytywania jego nazwiska na oficjalnej konferencji prasowej. Mimo łatki debiutanta zapewnia jednak, że nie wywołuje to w nim dodatkowego stresu.

- Przede wszystkim cieszę się że zostałem powołany i będę mógł pomóc drużynie. Czy jest stres i nerwy? Nie. Mam już 26 lat, zagrałem bardzo dużo spotkań na poziomie międzynarodowym więc myślę, że jestem gotowy na każde wyzwanie - zapewnił.

Były zawodnik Lecha Poznań odniósł się także do ewentualnego zmęczenia sezonem. W minionych rozgrywkach rozegrał łącznie, w barwach Dynama Kijów, 40 spotkań, z czego lwią część w pełnym wymiarze czasowym. Ostatnie z nich miało jednak miejsce 13 maja.

- Skończyłem ligę nieco wcześniej, miałem kilka dni by odpocząć, trenowałem ostatnio indywidualnie. Myślę, że jestem optymalnie przygotowany, by wypełniać plan, który przygotował trener Sousa - podkreślił.

Zawodnik odniósł się również do różnic pomiędzy grą w polskiej Ekstraklasie a za granicą. Wielu piłkarzy często narzeka na przeskok, jaki wiąże się z pierwszym wyjazdem z kraju.

- Wiadomo, jest trochę większe tempo na treningach i są zawodnicy, którzy mają nieco większe umiejętności. Czy jednak można mówić o jakiejś wielkiej przepaści? Myślę, że nie, każdy zawodnik powinien indywidualnie szykować się do wyjazdu za granicę, nie tylko trenując w klubie, ale także robiąc dodatkowe jednostki, bo bez tego będzie stał w miejscu, nie będzie się rozwijał - zakończył piłkarz.

Czytaj także:
Trzęsienie ziemi u mistrzów Włoch? Architekt sukcesu ma odejść z klubu
Agent wygadał się ws. przyszłości Ronalda Koeamana. Co dalej z trenerem Barcelony?

Źródło artykułu: