Nikt nie daje podopiecznym Markku Kanervy większych szans na sukces, lecz oni są pełni entuzjazmu. Stoper Warty przestrzega przed skreślaniem jego kadry, opowiada nam też o Szwedach, rywalu Polski, i tłumaczy dlaczego jego zdaniem brak Zlatana Ibrahimovicia może być nawet ich atutem.
Szymon Mierzyński, WP SportoweFakty: Jedziecie na duży turniej po raz pierwszy w historii. Gdy Polska w 2002 roku wróciła na mundial po 16 latach przerwy, w kraju zapanowała totalna euforia. Jak jest w Finlandii?
Robert Ivanov: Bardzo podobnie i trudno się dziwić! Euro 2020 to dla nas historyczna impreza. Emocje wśród kibiców są niesamowite. Czekali na to latami, a teraz przeżyjemy, mam nadzieję, szalony miesiąc.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z mistrzostw". Jak daleko zajdą Polacy na Euro 2020? "To jest naszym obowiązkiem"
Jakie są oczekiwania? Macie trudną grupę - z Belgią, Rosją i Danią. Chyba nikt nie uważa was za faworyta.
Awans do 1/8 finału jest w naszym zasięgu i taki mamy plan. Nie powiedziałbym, że szanse są małe. Z większości grup wyjdą po trzy drużyny. Niewykluczone, że jedno zwycięstwo i jeden remis okażą się wystarczające. Gdy już to zrobimy, nie będziemy sobie stawiać wygórowanych celów. Trzeba żyć każdym następnym meczem.
Zaczynacie od starcia z Danią. To spotkanie jest odbierane trochę jak derbowe. Czujecie większą mobilizację? A może dopiero mecz z Rosją taki będzie?
Dania to nie jest największy rywal dla Finlandii. Prędzej Szwecja, a w największym stopniu właśnie Rosja. Mam rosyjskie pochodzenie, więc dla mnie to będzie zdecydowanie najbardziej emocjonalny moment - przynajmniej w fazie grupowej.
Ze Szwecją przyjdzie zagrać Polakom. Jak oceniasz nasze szanse w tym meczu? To może być kluczowa potyczka dla obu ekip w kontekście walki o awans.
Szwedzi mają teraz bardzo dobry zespół, z wieloma opcjami w ataku. Uważam, że to może być dla nich wspaniały turniej. Obok Duńczyków są zdecydowanie najlepszą reprezentacją ze Skandynawii. Na Euro pojechali bez Zlatana Ibrahimovicia, ale może to nawet lepiej. "Ibra" jest wielkim piłkarzem, jednak bez niego w składzie Szwedzi są w stanie pokazać bardziej zespołową grę. To akurat ich mocna strona.
Czujesz już atmosferę Euro? Sporo się narzeka, że rozłożenie meczów na stadiony na całym kontynencie psuje klimat turnieju.
Nie powiem, że nie wyczuwam tego klimatu. W Finlandii ekscytacja jest ogromna, widać dużo banerów i innych oznak, że nadchodzi coś wielkiego. To samo odczuwamy w drużynie, atmosfera jest świetna.
Jeszcze niedawno wyjazd z kadrą na taki turniej był dla ciebie czymś całkowicie abstrakcyjnym. Czujesz, że zapracowałeś na to dopiero kapitalną wiosną z Wartą Poznań? Robiliście wyniki dużo powyżej oczekiwań, a twoja pozycja w drużynie bardzo się umocniła.
Faktycznie, nie spodziewałem się, że takie marzenia się spełnią, a już na pewno, że stanie się to tak szybko. Przyjmuję wyzwanie i bardzo się z niego cieszę. Mimo to mam nadzieję, że to dopiero początek i Euro 2020 nie będzie dla nas jedyną dużą imprezą.
W sparingach humorów sobie nie poprawiliście. Przegraliście ostatnio ze Szwecją (0:2), a nawet Estonią (0:1). Skąd tu czerpać optymizm?
Mecze towarzyskie nam nie wyszły, ale nie sądzę, żebyśmy musieli się tym przesadnie martwić. Czujemy się bardzo dobrze, a przede wszystkim jesteśmy głodni sukcesu. Chcemy pokazać, że zasłużenie pojechaliśmy na Euro. Jestem pewien, że to zrobimy.
Wskazałbyś jakieś indywidualności, czy będziecie bazować na zespole?
Mamy kim postraszyć. Przyglądajcie się dobrze Teemu Pukkiemu, Glenowi Kamarze i Robinowi Lodowi. Każdy z nim może sam zdecydować o losach meczu.
Czytaj także:
Rekordowe premie na Euro 2020! Polacy też zarobią znacznie więcej
Mocna grupa Polski na Euro 2020. Te liczby nie pozostawiają wątpliwości