Efekt Manciniego. Czachowski: Włochy to drużyna wykończona i zamknięta

PAP/EPA / Alberto Lingria / Na zdjęciu: Roberto Mancini
PAP/EPA / Alberto Lingria / Na zdjęciu: Roberto Mancini

Czy Włosi to kandydat na mistrza Europy? Bez dwóch zdań, szczególnie po tym co zaprezentowali na inaugurację turnieju, kiedy to odnieśli bezdyskusyjne zwycięstwo nad Turkami.

Siadając do porannego espresso, mieszkańcy Rzymu, Mediolanu czy Neapolu mogli odczuć, że oto w piątkowy wieczór stało się coś ważnego. Najdobitniej przekonywały o tym okładki największych dzienników, które w niezwykle optymistycznym tonie informowały o wielkim triumfie reprezentacji prowadzonej przez Roberto Manciniego nad Turcją (3:0). Italia nie dała rywalowi żadnych szans i już na starcie Euro 2020 pokazała swoje wielkie aspiracje. - Pamiętajmy, że Włosi są zespołem turniejowym i jeśli oni zaczynają imprezę w taki sposób, a umówmy się, ten wynik to był najmniejszy wymiar kary, to można ich stawiać w gronie głównych faworytów - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty Piotr Czachowski, wielki miłośnik i znawca Calcio.

Kompletny produkt

Efektowe zwycięstwo Włochów na Stadio Olimpico mogło dziwić, bo chociaż byli oni uważni za kandydata do zgarnięcia trzech punktów, to jednak chyba nikt nie zakładał, że uda się im w tak bolesny i bezlitosny sposób obnażyć wszystkie słabości Turków, którzy przecież przystępowali do imprezy z łatką "czarnego konia". - Mieliśmy okazję zobaczyć, że Włosi to drużyna niezwykle ułożona. Powiedziałbym nawet, że wykończona i zamknięta przez Roberto Manciniego - dodał Czachowski.

Oglądający piątkowy mecz laik mógł przeżyć niemały szok poznawczy. Włosi, nawet po strzelaniu gola nie osiedli na laurach, nie próbowali dowieźć skromnej zaliczki do końcowego gwizdka jak najmniejszym nakładem sił, ale cały czas pokazywali głód gry i pazerność na kolejne trafienia. To spora różnica względem innych włoskich zespołów, które rywalizowały na imprezach rangi mistrzowskiej. Zdaniem komentatora Eleven Sports, w takiej postawie Azzurich nie ma absolutnie żadnego przypadku. - Calcio się zmieniło. Serie A to liga, gdzie strzela się sporo bramek i reprezentacja podąża tą samą drogą - stwierdził.

ZOBACZ WIDEO: Reprezentacja Polski zaczyna operację: "SŁOWACJA"

- Wszystko oczywiście zaczyna się od tej słynnej defensywy, która w tym przypadku jest bardzo solidna i szczelna. To jest fundament, na którym można budować i pozwala on angażować się do poczynań ofensywnych graczom z bocznych sektorów boiska, jak Leonardo Spinazzola czy Alessandro Florenzi. To daje ogromną przewagę i łatwość w przechodzeniu z ustawienia 4-3-3 na 3-4-3 i stwarzaniu sobie okazji bramkowych - dodał.

Z drugiego szeregu

Wszystko to miało swoje bardzo konkretne przełożenie na boiskowe poczynania drużyny Manciniego. Warto bowiem wspomnieć, że mecz z Turcją był już dziewiątym kolejnym dla Italii bez straty gola (rekordowa seria dziesięciu spotkań została ustanowiona w latach 1989-90), a zarazem pierwszym w historii ich występów na mistrzostwach Europy, w którym udało się im strzelić trzy bramki. To mówi niemal wszystko o "efekcie Manciniego" jak coraz częściej nazywa się przeobrażenie, które przeszli Włosi pod wodzą tego szkoleniowca.

Euforia jaka zapanowała wśród kibiców i komentatorów na Półwyspie Apenińskim jest oczywiście zasadna, a chociaż "La Gazzetta dello Sport" zauważyła, że nie jest to jeszcze drużyna idealna, to w piątkowy wieczór pokazała, że jej solidność i poukładanie daje mocne podstawy do tego, by mierzyć wysoko. - Ja bym na razie umieścił Włochów w takiej drugiej trójce kandydatów do złota. Myślę, że postawienie ich w jednym szeregu z Niemcami i Hiszpanami będzie uczciwe i odda miarodajnie siłę tego zespołu. Są rzecz jasna ekipy mocniejsze, ale Włosi wysłali jasny sygnał, że są w formie - powiedział.

Wspomniany "efekt Manciniego" objawia się również w jego odważnym podejściu do młodych zawodników. W reprezentacji można oczywiście znaleźć graczy doświadczonych pokroju Giorgio Chielliniego, Leonardo Bonucciego czy Lorenzo Insigne, ale jednak zdecydowaną większość stanowią młodzi zawodnicy. Zdaniem Piotra Czachowskiego, również i w tym aspekcie trudno mówić o przypadkowości.

Powrót do elity

- Ten dramat, który Włosi przeżyli w 2017 roku, kiedy przegrali ze Szwedami awans na mundial był nawozem pod to, co obserwujemy dzisiaj. Sam Mancini debiutował w Serie A w wieku nastoletnim, a w reprezentacji mając zaledwie 20 lat. Nic więc dziwnego, że nie bał się postawić na młodych i zdolnych. Co więcej, widać, że to słuszny kierunek - dodał na koniec.

Wygrana na inaugurację, a także atut własnych ścian sprawia, że tylko jakiś kataklizm mógłby sprawić, by Italii zabrakło w fazie pucharowej. To właśnie tam drużynę Roberto Manciniego będą czekać prawdziwe testy piłkarskiej dojrzałości.

Zobacz też:
Turcy zbici na otwarcie Euro 2020. "Szanuję krytykę, gdy gramy poniżej oczekiwań"
Euro 2020. Tak cudownej serii nie mieli od 31 lat. Włosi są w niesamowitym gazie

Źródło artykułu: