Benjamin Pavard został trafiony w twarz przez Robina Gosensa w 58. minucie wygranego przez Francję 1:0 meczu Euro 2020. Obrońca niebezpiecznie upadł na boisko i jak sam powiedział po spotkaniu, przeżył "piekielny szok i został trochę znokautowany przez 10-15 sekund".
"FIFPro jest w kontakcie z UEFA, żeby dowiedzieć się, dlaczego karta wstrząsu nie została zastosowana i Benjamin Pavard nie został usunięty z boiska" - informuje Międzynarodowa Federacja Piłkarzy Zawodowych, która zrzesza około 60 tysięcy zawodników z 65 krajów.
To jedna z reakcji po niebezpiecznym zdarzeniu, do którego doszło w hitowym meczu pierwszej kolejki fazy grupowej. Stanowcze stanowisko wyraził Peter McCabe, który prowadzi organizację charytatywną "Headway" zajmującą się urazami mózgu.
- Wyglądało to tak, że sędzia próbował pospieszyć medyków, ich zejście z boiska zamiast dać czas potrzebny na ocenę powagi kontuzji - cytuje McCabe'a dziennik "Guardian". - Sposób działania przy tym incydencie był obrzydliwy do oglądania. UEFA powinna natychmiast wyjaśnić, w jaki sposób pozwolono na takie wydarzenia i jakie działania podejmie, żeby coś podobnego nie wydarzyło się w przyszłości. To był kolejny przykład, że władze piłkarskie nie chronią krótko- i długoterminowo zdrowia zawodnika.
Na zmianę Pavarda nie zdecydował się również selekcjoner Didier Deschamps. Piłkarz pozostał na boisku, przyczynił się do zachowania przez Francję czystego konta i zdobycia kompletu punktów, a po meczu rozmawiał z dziennikarzami.
Czytaj także: Kandydaci na gwiazdy Euro 2020. Wśród nich jest Polak
Czytaj także: Tego jeszcze nie było. Euro 2020 to też turniej nowości
ZOBACZ WIDEO: Czas największym problemem reprezentacji Polski. "Zrobił się koszmarny bałagan"