Pomysłem rewolucyjnym jest rozegranie Euro 2020 w 11 krajach. Jego autorem był Michel Platini, który był prezydentem UEFA od 2007 do 2015 roku. Plan na zbliżający się turniej został ogłoszony dziewięć lat temu i choć były głosy sprzeciwu, na przeszkodzie stanął między innymi koronawirus, nadszedł czas na przejście od przygotowań do realizacji.
- Rozegranie mistrzostw w całej Europie podkreśliłoby 60. rocznicę pierwszego turnieju. Po co zobowiązywać jeden kraj albo dwa do budowy 10 nowych stadionów, a do tego między innymi lotnisk. Według tego planu jeden stadion przypadłby na jeden kraj. Wszystko byłoby prostsze i tańsze - mówił Platini na konferencji prasowej w 2012 roku.
Przywilej goszczenia mistrzostw Europy przyznawano wcześniej jednemu lub dwóm krajom. Mecze najbliższego turnieju zostaną rozegrane w Kopenhadze, Amsterdamie, Bukareszcie, Sewilli, Londynie, Glasgow, Monachium, Baku, Sankt Petersburgu, Budapeszcie i Rzymie. Spotkania przenoszono nawet w tym roku, kiedy zrezygnowali z ich organizowania, a konkretnie przyjmowania kibiców na trybunach Bilbao oraz Dublin.
ZOBACZ WIDEO: Wskazał największego wygranego spotkania Polska - Islandia. "Jest sporo do poprawy"
Rozsianie turnieju po 11 krajach przybliża ich mieszkańców do własnych reprezentacji. Wszystkie musiały kwalifikować się do Euro 2020, ale przynajmniej w fazie grupowej skorzystają z atutu własnego boiska. Wyzwaniem dla krajowych federacji jest zapewnienie takiej logistyki, która zmniejszy uciążliwość rekordowo dalekiego podróżowania. Duża część drużyn będzie stacjonować między meczami we własnym kraju. Na takie rozwiązanie zdecydowała się między innymi Polska.
Biało-Czerwoni ustanowią rekord przemierzonych kilometrów w fazie grupowej. Dwa razy polecą z Trójmiasta do rosyjskiego Sankt Petersburgu i raz do hiszpańskiej Sewilli. Miasta dzieli 4500 kilometrów, różni klimat.
Euro 2020 będzie pierwszym, w którym sędziowie skorzystają z systemu VAR. Do widoku arbitrów rozmawiających ze swoimi pomocnikami przed monitorami i podbiegających do ekranu w pobliżu boiska można było przywyknąć. VAR stał się codziennością w piłce nożnej na wysokim szczeblu. Debiutował na dużej imprezie w 2018 roku, kiedy to rozegrano mundial w Rosji.
Selekcjonerzy będą mogli przeprowadzać po pięć zmian piłkarzy w meczach. Zwiększenie limitu było jednym z pomysłów na odciążenie zawodników w intensywnym okresie po piłkarskim lockdownie. Sportowy kalendarz udało się w miarę uporządkować, mimo to trenerzy czy to klubowi, czy reprezentacyjni nadal dysponują większym polem manewru w trakcie spotkań. I nie zmieni się to w najbliższym czasie. Rozwiązanie ma swoje plusy i minusy, premiuje drużyny posiadające w kadrach mocnych zmienników.
UEFA zdecydowała się na poszerzenie kadr reprezentacji z 23 do 26 piłkarzy. W czasach regularnego testowania piłkarzy na koronawirusa, selekcjonerzy powinni być przygotowani na niespodziewane absencje. Dodatkowi gracze mogą pomóc nie tylko w awaryjnych sytuacjach, ale też zwiększyć rywalizację na treningach. W kadrze meczowej nadal będzie znajdować się 23 piłkarzy, ale ewentualni pozostali również mogą podróżować na mecze.
Od 2016 roku w mistrzostwach Europy uczestniczą 24 reprezentacje. Przedostanie się do nich z eliminacji, a później wyjście z grupy stało się łatwiejszym zadaniem. Poszerzenie liczby drużyn w poprzedniej edycji pozwoliło zagrać na francuskich stadionach czterem debiutantom Irlandii Północnej, Albanii, Słowacji oraz Walii. Tym razem wystąpią dwa zespoły bez doświadczenia w mistrzostwach kontynentu Finlandia i Macedonia Północna.
Rekordowa w turnieju będzie pula nagród, którą powiększono w porównaniu z 2016 roku o 70 milionów euro do 371. Jeżeli mistrz odniesie w Euro 2020 komplet wygranych, to jego federacja tylko w premiach od UEFA zarobi 31 milionów euro.
Czytaj także: Dwaj grupowi rywale przed reprezentacją Polski w rankingu FIFA
Czytaj także: Słowacki trener podziwia Roberta Lewandowskiego. "Ma niesamowite liczby"