Zawodnik Manchesteru City na długo zapamięta finał Ligi Mistrzów (0:1 z Chelsea). Kevin De Bruyne zderzył się z Antonio Ruedgierem i musiał opuścić boisko po godzinie gry. Sztab medyczny zdiagnozował, że 29-latek doznał złamania nosa oraz lewego oczodołu.
Pod znakiem zapytania stanął jego występ na Euro 2020. Ostatecznie ofensywny pomocnik poddał się drobnemu zabiegowi. De Bruyne wrócił do kadry Belgii na mecz z Danią. W drugiej połowie podniósł się z ławki rezerwowych i zdobył bramkę, która zadecydowała o zwycięstwie "Czerwonych Diabłów" (2:1).
Jak się okazuje, piłkarz w pełni nie wyleczył kontuzji. - Nic nie czuję po lewej strony twarzy, jak po wizycie u dentysty. Mój nerw jest mocno dotknięty. Leczenie może potrwać nawet sześć miesięcy - zdradził w rozmowie z ESPN.
ZOBACZ WIDEO: Przemalowana furgonetka przyczyną porażki na MŚ 2018? "Nawałka był super przesądny"
- W ostatnich dwóch miesiącach miałem wzloty i upadki, po urazie trzeba było trochę poczekać. To nie jest przyjemne uczucie. Wróciłem najszybciej, jak mogłem. Najważniejsze jest to, że mogę grać - dodał. Już w trakcie zgrupowania podobnej kontuzji nabawił się Timothy Castagne (więcej TUTAJ).
Na ten moment zespół Roberto Martineza znajduje się na pierwszym miejscu w grupie B. W poniedziałek (21 czerwca) reprezentacja Belgii zmierzy się z niżej notowaną Finlandią.
Czytaj także:
Selekcjoner Hiszpanii podjął decyzję. Wie, jak chce zagrać z Polską
Czy Christian Eriksen wróci do gry? Były minister zdrowia zabrał głos w sprawie