Biało-Czerwoni stoją pod ścianą i mają niewielkie szanse na awans do fazy pucharowej Euro 2020. Już w sobotę (19 czerwca) o godz. 21:00 zmierzą się z Hiszpanią w Sewilli. Dzień wcześniej Kamil Glik pojawił się na konferencji prasowej.
33-latek docenia klasę rywala. - Wiadomo, że plany na pewne spotkania można mieć, natomiast grając przeciwko reprezentacji tak mocnej, jeżeli chodzi o posiadanie piłki, jak Hiszpania, to na pewno zdajemy sobie sprawę, że większość czasu spędzimy w defensywie. Wiemy też, że Hiszpanie te strefy między naszymi liniami będą starać się dobrze wykorzystywać i tu musimy być mocni, żeby właśnie strefy wolne zabezpieczać. Myślę, że to będzie bardzo ważne. Na pewno w takich meczach potrzebna jest odrobina szczęścia, Szwedzi też odrobinę tego szczęścia mieli. Przede wszystkim dużo determinacji i wiary w takich meczach jest potrzebne, więc myślę, że dzisiejszego wieczora, od jutra, każdy sobie będzie już w głowie plan na to spotkanie przygotowywał - stwierdził.
Defensor nie narzekał na przygotowanie fizyczne przed turniejem. - Szczerze przyznam, że może też miałem jakieś obawy po tym zgrupowaniu i po meczu z Islandią, natomiast w tym meczu ze Słowacją czułem się dobrze. Dwa dni po meczu bez żadnych większych problemów, także ja mówiąc za siebie czuję się odpowiednio przygotowany pod względem fizycznym do jutrzejszego meczu. To sprawa indywidualna, ale nie słyszałem, żeby ktoś głośno narzekał, żeby czuł się jeszcze dzisiaj zmęczony, więc chyba ok. Jakichś większych urazów nie mamy w drużynie. Jeden czuje się lepiej, drugi gorzej, ale wydaje mi się, że jest wszystko ok. Poza przygotowaniem fizycznym, to myślę, że mentalne jutro będzie bardzo ważne - ocenił.
ZOBACZ WIDEO: Ekspert oburzony zachowaniem polskich kibiców. "To mi się w głowie nie mieści!"
W pierwszym meczu fazy grupowej Polacy ponieśli porażkę ze Słowacją (1:2). - Było jak po każdym przegranym meczu, szczególnie na każdym dużym turnieju, jakim są mistrzostwa Europy z drużyną. Wszyscy w koło zakładaliśmy, że tego meczu nie przegramy, a przynajmniej zremisujemy. Oczywiście, można tutaj mówić, że zadecydowały jakieś epizody, trochę szczęścia w pewnych momentach. Wydaje mi się, że straciliśmy takie bramki, jakich nie powinniśmy tracić na takim poziomie, natomiast dzień po meczu nie był łatwy. Teraz wydaje mi się, że przetrawiliśmy tą porażkę w meczu ze Słowacją. Chcę i jestem o tym przekonany, że drużyna po prostu jest gotowa. Jest przynajmniej tak samo dobrze przygotowana pod względem mentalnym, jak i fizycznym, bo to przed takim meczem jest bardzo ważne - przekazał.
Na czwartkowym spotkaniu kadrowiczów zabrakło Paulo Sousy (więcej TUTAJ). - Między innymi temu miało posłużyć, żeby też po tych kilku tygodniach razem i takie wyjście, żeby obejrzeć wspólnie mecz. Myślę, że jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Trener dał nam możliwość wyjścia na kolację, zjedzenia razem, obejrzeliśmy wspólny mecz Włochów chyba i wróciliśmy do hotelu. Na pewno był to taki moment, że mogliśmy sobie porozmawiać o tym nieszczęsnym meczu ze Słowacją, co nie funkcjonowało, żeby właśnie się przygotować do tego, co nas czeka jutro - dodał.
Luis Enrique zadeklarował, że Alvaro Morata zagra od pierwszej minuty. - Myślę, że tutaj jest naprawdę na tyle dużo nazwisk, że błędem byłoby skupiać się wyłącznie na Moracie. Na pewno jest to ich główne żądło, napastnik. Trzeba też przyznać, że Szwedzi mieli sporo szczęścia w tym meczu z Hiszpanami. W takich meczach to szczęście jest bardzo potrzebne, natomiast skupiłbym się przede wszystkim na nas i chciałbym, żebyśmy zagrali wielkie spotkanie, żebyśmy - jak wszyscy zakładamy na pewno - bardzo dobrze bronili, bo to będzie kluczem do tego, żeby zdobyć jeden punkt i żebyśmy dostali szansę zagrania takiego finałowego meczu ze Szwecją o wszystko. Myślę, że to są takie dwa czynniki, o które musimy zadbać - podkreślił.
- Zgodzę się, że na pewno w ostatnim czasie jest to jakiś problem, jeżeli chodzi o naszą drużynę - stałe fragmenty gry. Rozmawialiśmy o tym przed meczem i po meczu z Islandią. Widać, że niestety nie do końca o to zadbaliśmy. Miejmy nadzieję, że jutro stałych fragmentów będzie trochę mniej. Przez te ostatnie trzy dni specjalnie większej wagi, poza analizą oczywiście, to jeśli chodzi o boisko, nie trenowaliśmy tych stałych fragmentów gry więcej - uzupełnił zawodnik.
Na kanale "Łączy nas piłka" zostało opublikowane nagranie z odprawy Paulo Sousy. - Vloga osobiście nie oglądałem, natomiast słyszałem o tym i widziałem tytuł, pewne urywki. Widziałem między innymi ten urywek, na którym trener mówi, że chcemy dać krycie indywidualne do Milana Skriniara, a rzeczywiście tak było. Te krycie indywidualne mieliśmy. Jak drużyna zareagowała? Nie wiem, to jest też jakaś indywidualna sprawa. Na mnie to jakiegoś większego wrażenia nie zrobiło, w mojej głowie to nie zmąciło czegoś i nagle nie poczułem się zdradzony przez związek, czy przez naszą telewizję. No nic, tak to było przedstawione, widocznie ktoś tak chciał to przedstawić i tyle. Dla mnie nie ma żadnego problemu - zdradził.
W przeszłości Glik dwukrotnie grał przeciwko "La Roja". - Przeżywałem jeden mecz w młodzieżówce z Hiszpanią, w którym stałem na bramce. Później przeżyłem ten niestety pamiętny mecz, w którym przegraliśmy 0:6. Zagrałem w pierwszej połowie, także mecze dość szalone. Byłem jeszcze wtedy bardzo młodym człowiekiem i można powiedzieć, że jeszcze młodszym piłkarzem. Na pewno wiele rzeczy się zmieniło. Chciałbym, żeby to był dla nas mecz, który da nam tlen do tego, żebyśmy ten trzeci mecz ze Szwecją zagrali o wyjście z grupy - skomentował.
Selekcjoner nie powołał na mistrzostwa Sergio Ramosa. Były kapitan w tym tygodniu potwierdził, że odchodzi z Realu Madryt. - Na pewno było bardzo głośno nie tylko w Polsce, ale w całej Europie i w całej Hiszpanii na temat tego, że Sergio Ramosa na tych mistrzostwach nie ma. Na pewno też miał swoje problemy fizyczne, nie grał za dużo w tym sezonie, więc do końca też nie śledziłem tej sytuacji czy Sergio porozumiewał się z trenerem o tej decyzji czy nie. Ciężko na ten temat się wypowiadać, ponieważ też hiszpańskich mediów śledzę. Przepraszam, ale też nie do końca znam sytuację. To gdzie będzie grał, to myślę, że tylko i wyłącznie on to może wiedzieć. Szkoda, bo na pewno jest to zawodnik, który mi osobiście zawsze kojarzył się z Realem Madryt, ale zawodnicy odchodzą z różnych powodów. Życzę mu wszystkiego dobrego - oznajmił stoper.
Reprezentant Polski uważa, że w sobotę będą optymalne warunki do gry. - Trafiliśmy na fajne okienko pogodowe. Nie przesadzałbym, że jest zimno, natomiast jest optymalnie. Na granie w piłkę jest idealnie. O godz. 21 pogoda będzie idealna do grania w piłkę. Czy to będzie miało jakiś wpływ? Myślę, że nie. Na pewno jest przyjemnie dla nas i dla Hiszpanów grać w takiej pogodzie umiarkowanej około 23-24 stopni. To idealna pogoda do grania w piłkę, więc akurat pod tym względem możemy się cieszyć - zaznaczył.
W piątek Szwecja zwyciężyła 1:0 ze Słowacją i objęła prowadzenie w grupie E. - Dzisiejszy mecz oglądaliśmy częściowo, ponieważ byliśmy w podróży, później mieliśmy swoje obowiązki, więc całego meczu od pierwszej do ostatniej minuty nie oglądaliśmy. Był to mecz wyrównany, gdzie Słowacy też w pewnych momentach mieli posiadanie piłki i może nie stwarzali super stuprocentowych sytuacji, ale w polu karnym kilka razy się znaleźli. Tak naprawdę ten mecz mógł potoczyć się w dwie strony. Super bronili obaj bramkarze - podsumował gracz Benevento Calcio.
- Mamy oczy, potrafimy w miarę dobrze liczyć i wiemy, że nie robiąc w tym meczu żadnych punktów matematycznie też tracimy szanse na wyjście z grupy. Nie myślę, jestem pewien, że każdy z nas ma świadomość tego. Tym bardziej musimy dzisiejszy wieczór i jutrzejszy dzień poświęcić na to, żeby każdy z nas sobie właśnie w głowie ten mecz ułożył, żeby sobie zobaczył, jak go chcemy grać. Mam nadzieję, że czeka nas jutro wielkie święto, bo wszyscy byśmy tego chcieli i sobie życzyli po prostu - zakończył Glik.
Starcia mistrzostw Europy pokazywane są na antenach TVP, a relacja dostępna jest również na platformie WP Pilot.
Czytaj także:
Paulo Sousa zapowiedział zmiany! Z Hiszpanią zagrają inni piłkarze
Trwa niemoc reprezentacji Chorwacji. Czesi zaskoczyli po raz kolejny