"Jest bardzo często zamieszany w straty bramki". Ekspert odsunąłby obrońcę od składu

Bartosz Bereszyński wydaje się być najsłabszym punktem polskiej obrony. Obwinia się go o utratę aż dwóch z trzech goli na Euro. Radosław Majdan ocenia: - On nie ma pewności siebie - argumentuje i dodaje, że dobrze byłoby postawić na kogoś innego.

Marcin Jaz
Marcin Jaz
Bartosz Bereszyński PAP/EPA / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Bartosz Bereszyński
Reprezentacja Polski straciła na razie trzy bramki na Euro 2020. Dwa gole strzelili Słowacy (1:2), jedną dołożyli Hiszpanie (1:1). Przy wszystkich tych trafieniach zamieszany był Bartosz Bereszyński. Można go obwiniać o stratę przynajmniej dwóch bramek.

Dlatego eksperci, w tym Radosław Majdan, który występuje w naszym programie "Prosto z mistrzostw", poważnie zastanawiają się, czy selekcjoner nie powinien w kolejnym meczu zastąpić Bereszyńskiego innym obrońcą.

- Dokonałbym trzech zmian w składzie w porównaniu z jedenastką, która wybiegła na boisko w Hiszpanii - tłumaczy Majdan. - Na prawej stronie obrony zdecydowałem się na Tomasza Kędziorę. Bartosz Bereszyński, oprócz dobrych momentów, jest bardzo często zamieszany w straty bramki. To, co było w meczu ze Słowacją, podobnie w meczu z Hiszpanią wskazuje, że zawodnik psychicznie nie ma stuprocentowej pewności siebie - dowodził etatowy ekspert Canal+.

Objazd i nagła zmiana krycia

Za pechową bramkę samobójczą Wojciecha Szczęsnyego, którą przypisano mu po strzale Roberta Maka w meczu ze Słowacją, odpowiedzialność ponosi m.in. Bereszyński. Nasz obrońca przegrał pojedynek ze słowackim skrzydłowym przy linii bocznej boiska.

ZOBACZ WIDEO: Tak Polacy zagrają ze Szwecją na Euro 2020? Były reprezentant przewiduje aż trzy zmiany

Co prawda w pobliżu znajdował się jeszcze Kamil Jóźwiak, ale niestety nie pomógł koledze. A "Bereś" dał się objechać jak dziecko, co otworzyło Makowi drogę do bramki. Słowak trafił w słupek, piłka odbiła się od pleców Szczęsnego i wpadła do siatki.

- Pierwszą bramkę dostaliśmy po własnym błędzie. Mak ograł dwóch naszych zawodników jak dzieci - komentował dla nas Grzegorz Lato, były znakomity napastnik, król strzelców mundialu z 1974 r.

Inny znakomity przed laty reprezentacyjny pomocnik, Ryszard Tarasiewicz, tak oceniał tę sytuację: - W pewnym momencie Jóźwiak wraz z Bartoszem Bereszyńskim stali równolegle do siebie, Mak wygrał pojedynek i to pozwoliło mu wbiec w pole karne, gdzie odległość między stoperami a zawodnikami, którzy mieli u nas zabezpieczać bok defensywy, była zdecydowanie zbyt duża - oceniał.

Z kolei gol Milana Skriniara na 2:1 to wina już wszystkich obrońców, którzy nie pokryli rywala przy rzucie rożnym.

- Ja go miałem kryć indywidualnie cały mecz. Nie pokryłem go raz i strzelił gola. Poszedłem wtedy w miejsce Krychowiaka, który dostał czerwoną kartkę. Podjęliśmy taką decyzję, bo to była ważna pozycja na boisku - tłumaczył Bereszyński na kanale Foot Truck.

Robert Lewandowski miał spore pretensje do Bereszyńskiego o sytuację. O zmianie założeń kapitan jednak nie wiedział. - Robert nie zdawał sobie sprawy, że na szybko podjęliśmy decyzję, że nie ma krycia indywidualnego przy tym rzucie rożnym. Nie zostawiliśmy Skriniara samego. Był tam Jóźwiak i on wykonał fajną robotę. Wybił go z rytmu i nie pozwolił mu nabiec tam, gdzie miał być najgroźniejszy. Piłka jednak spadła Słowakowi pod nogi. To było niefortunne, że oni strzelili gola - dodał "Bereś".

Złamana linia

W meczu z Hiszpanami (1:1) zagranie Gerarda Moreno przy bramce Alvaro Moraty było specyficzne, w niewygodny dla obrony sposób wstrzelił on piłkę w pole karne, ale Bereszyński powinien być lepiej ustawiony. Złamał linię spalonego, dlatego gol dla Hiszpanów został uznany. Cezary Wilk usprawiedliwiał jednak jego błąd.

- Sytuacja była bardzo trudna, kiedy musisz zrobić wszystko, żeby nie mieć napastnika za plecami, tylko przed sobą, ale czasami trudno się go kontroluje. Swoje zrobił Gerard Moreno, który wstrzelił tę piłkę. To wyglądało jak centrostrzał. Za łatwo daliśmy mu dojść do tej sytuacji - wyjaśniał dla WP SportoweFakty.

Powinien grać?

Dla Radosława Majdana wymiana Bereszyńskiego w podstawowym składzie jest konieczna, chociaż zawodnik nie popełniał błędów w obu spotkaniach poza tymi konkretnymi sytuacjami. Dla trenerów "Bereś" całościowo może się wybronić. Umie czytać grę, odciąć przeciwnika od podania, odebrać i wybić piłkę. Jednak w tych kluczowych momentach po prostu zawodził. Majdan wolałby oglądać od pierwszej minuty Kędziorę, który jego zdaniem ma mocne, czysto piłkarskie argumenty.

- Myślę, że Kędziora dzięki swojej dynamice, woli walki da radę. Były momenty, kiedy ten zawodnik podobał mi się w naszej reprezentacji. Myślę też, że może szybko i dobrze rozpocząć akcję. Tego trener Sousa wymaga od naszych bocznych, środkowych obrońców, żeby dobrze współpracowali i szybko transportowali piłki do naszych skrzydłowych - oceniał były bramkarz.

Mecz Polska - Szwecja w środę 23 czerwca o godzinie 18:00.

Czytaj też:
Barcelona zainteresowana Kozłowskim
Nowe informacje ws. kontuzji Modera

OGLĄDAJ MECZE REPREZENTACJI W PILOCIE WP (link sponsorowany)

Czy Bartosz Bereszyński powinien zagrać ze Szwecją w pierwszym składzie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×