"Ta drużyna urodziła się na nowo". Dania - dramat kolegi wyzwolił dodatkowe siły

Dramat lidera wyzwolił w Duńczykach dodatkową motywację, by uzyskać jak najlepszy wynik na Euro 2020. - Grają dla Christiana i chcą wygrywać dla niego. Pokazali światu co znaczy drużyna - mówi WP SportoweFakty tamtejszy dziennikarz.

Kuba Cimoszko
Kuba Cimoszko
Christian Eriksen Getty Images / Friedemann Vogel - Pool / Na zdjęciu: Christian Eriksen
W sobotę 3 lipca o godz. 18 reprezentacja Danii zmierzy się w Baku z Czechami w ćwierćfinale Euro 2020. Chociaż to starcie nie ma murowanego faworyta, to fani futbolu w skandynawskim kraju są przekonani o nadchodzącym sukcesie swojej drużyny. - W tej chwili jest dużo optymizmu, a oczekiwania są bardzo wysokie. W dobrym tego słowa znaczeniu - mówi nam dziennikarz Johnny Wojciech Kokborg z gazety "B.T.".

- Najbliższy mecz to będzie prawdziwa wojna! Mocno liczę jednak na to, że nasz zespół wyjdzie z niej zwycięsko, bo mamy wielkie marzenia. Tak naprawdę Duńczycy chcą wygrać wszystko. Dlaczego mamy nie mierzyć wysoko? Przecież zespół przeszedł przez różne przeciwności losu i wciąż pokonuje wszelkie problemy - dodaje nasz rozmówca.

Dla Danii obecne mistrzostwa Europy to prawdziwy rollercoaster. Pierwszy mecz z Finlandią to dramat Christiana Eriksena, kilkudziesięciominutowa przerwa, nieprzynoszący skutków ostrzał bramki rywali, zmarnowany rzut karny i pechowa przegrana po jedynym strzale przeciwnika. Kolejny z Belgią to szybki gol i prowadzenie do przerwy, ale ostatecznie również porażka i znaczne ograniczenie szans na wyjście z grupy. W decydującym starciu z Rosją momentami było nerwowo, ale skończyło się pewną wygraną i awansem do 1/8 finału. Faza pucharowa zaczęła się natomiast od efektownego pokonania Walii.

ZOBACZ WIDEO: Dwa oblicza reprezentacji Polski na EURO. Terlecki apeluje: Nasza młodzież nie będzie w stanie wejść na taki poziom

Piłkarze Danii w Euro 2020 pokazali kilka twarzy. Razili nieskutecznością, ale potrafili też być prawdziwymi killerami. W defensywie często umieli stanowić mur nie do przejścia, lecz w najmniej spodziewanym momencie popełniali prosty błąd i ścierali całe dobre wrażenie. Ci kreowani na liderów potrafili zachwycić w jednej akcji, by wkrótce zniknąć na dłuższy okres. Inni niespodziewanie wychodzili z roli drugoplanowej i grali pierwsze skrzypce. Dlatego też możliwości tej drużyny nadal nie są do końca znane.

- Osobiście nie patrzę na mecz z Finlandią, ponieważ został rozegrany po przerażających wydarzeniach. Uważam, że dopiero od tego czasu Duńczycy pokazywali prawdziwą jakość zespołu. Starcie z Belgią było wielkim momentem odbudowy naszych piłkarzy i całej drużyny. Oczywiście ostatecznie skończyło się przegraną, ale nasi zawodnicy pokazali tam tyle serca i odwagi, że większość ludzi czuła tak naprawdę zwycięstwo. Przed spotkaniem z Rosją było czuć dużą nadzieję, a nasi gracze doskonale pokazali dlaczego przed turniejem tak bardzo na nich liczyliśmy - uważa Kokborg.

Dania podczas trwających ME musi sobie radzić bez lidera Christiana Eriksena, który w pierwszym meczu doznał zatrzymania akcji serca i był reanimowany na boisku. Te wydarzenia wciąż są obecne w głowach piłkarzy, kibiców, a także zwykłych ludzi. - To była chwila, która zostanie w naszej pamięci na zawsze. Szok dla całego narodu. Nie ma co ukrywać, że pojawił się u nas wtedy strach przed najgorszym. Kiedy jednak dowiedzieliśmy się, że on żyje to ta drużyna również odżyła. Urodziła się na nowo - opowiada dziennikarz polskiego pochodzenia.

- Początkowo duńscy piłkarze byli zrozpaczeni i zszokowani, ale później nabrali zupełnie nowych sił. I choć zawsze wystarczającą motywacją była dla nich gra dla kraju, to naprawdę osiągnęli jeszcze wyższy poziom po tej sytuacji. Wspięli się na wyżyny, bo grają dla Christiana i chcą wygrywać dla niego. Pokazali światu co znaczy drużyna. Magiczne było też doświadczenie więzi, która powstała między naszym zespołem a kibicami. To nie przypadek, że zaczęliśmy osiągać tak świetne wyniki - dodaje Kokborg.

W Danii nie boją się marzyć i mierzą naprawdę wysoko. Pamiętają, że w 1992 roku też nikt na nich nie stawiał, a oni zaskoczyli świat i sensacyjnie wygrali Euro. To wtedy kibice w całej Europie po raz pierwszy na ustach mieli takie nazwiska jak Kim Vilfort czy Henrik Larsen. - Ten turniej jest przełomowy choćby dla Mikkela Damsgaarda i Joachima Maehle, którzy pokazują się z naprawdę dobrej strony. Niemniej przede wszystkim Kasper Hjulmand jest świetnym trenerem i wierzy, że absolutnie każdy zawodnik może coś zmienić na boisku. Zresztą oni pokazują, że słusznie - zaznacza Kokborg.

- Czesi mają ducha zespołu i mentalność zwycięzców. Spodziewam się, że będzie to bardzo zacięty mecz i zobaczymy w nim wiele fizycznej gry. Wiele będzie zależeć od indywidualnej jakości piłkarzy i myślę, że tu Dania musi być lepsza. Chwila błysku w naszym ataku zrobi różnicę i zobaczymy się na Wembley - kończy z uśmiechem Duńczyk.

Słuchaj Radia Euro w Open FM!

Kto awansuje do półfinału Euro 2020?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×