Z Londynu - Dariusz Faron
Obie ekipy zafundowały kibicom jazdę bez trzymanki. Na starcie selekcjoner Hiszpanów przechytrzył Włochów, którzy w pierwszej połowie mocno cierpieli. Otrzymali za to cierpienie nagrodę. Najpierw trafił Federico Chiesa, zaś Hiszpanów uratował dziesięć minut przed końcem rezerwowy Alvaro Morata. Gdyby nie jego gol, do serii jedenastek w ogóle by nie doszło.
Później snajper ekipy z Półwyspu Iberyjskiego przebył drogę z nieba do piekła. To właśnie rzut karny niewykorzystany przez Moratę w głównej mierze zdecydował o tym, że Hiszpanie żegnają się z turniejem. A włoski sen trwa.
Chytry plan "Lucho"
"Jestem pewien, że nadejdzie czas, w którym będziemy się bronić bardziej niż we wcześniejszych spotkaniach. Oby to nie był ten przypadek - powiedział na przedmeczowej konferencji Luis Enrique. Słowa selekcjonera Hiszpanów najlepiej oddają przemianę, jaką przeszła Italia pod wodzą Roberto Manciniego. Były trener m.in. Interu Mediolan stworzył "potwora", bo do skutecznej defensywy Włosi dołożyli porywającą grę w ataku. Ich imponujący marsz do półfinału sprawiał, że przed pierwszym gwizdkiem to zespół z Półwyspu Apenińskiego traktowano jako faworyta.
Jak skruszyć włoski mur? - to pytanie zadawał sobie Luis Enrique. I przygotował dla Włochów niespodziankę - na ławce rozpoczął wspomniany Alvaro Morata, a jego miejsce zajął Mikel Oyarzabal. Tylko na papierze, bo w praktyce wyglądało to tak, że nieustannie wymieniał się on pozycjami z Danim Olmo i Ferranem Torresem, co miało sprawiać kłopoty duetowi Giorgio Chiellini - Leonardo Bonucci.
I sprawiało. Tuż przed upływem pierwszego kwadransa Hiszpania powinna objąć prowadzenie, ale Oyarzabal nie opanował piłki po genialnym prostopadłym zagraniu Pedriego. Później po składnej akcji z bliska uderzał Dani Olmo. Italię uratował świetną interwencją Gianluigi Donnarumma.
ZOBACZ WIDEO: "Biorą cię do lasu, śpisz w stodole na słomie". Były reprezentant Polski wspomina sytuację w klubie z Danii
Włosi starali się odgryzać, lecz nie ulegało wątpliwości, że pierwsza część toczy się według scenariusza wymyślonego przez Enrique. Hiszpanie radzili sobie ze statycznym Ciro Immobile i ruszali do szybkich ataków. Jeśli ktokolwiek obawiał się piłkarskich szachów, błyskawicznie został wyprowadzony z błędu. Na Wembley oglądaliśmy bardzo dobre widowisko i mecz prowadzony na niezwykłej intensywności.
Zespołowi z Półwyspu Iberyjskiego zabrakło kropki nad "i" w postaci gola. W przerwie Mancini miał o czym myśleć, ale nie musiał się przynajmniej zastanawiać, jak odrabiać straty.
Do dwóch razy sztuka
Świetna pierwsza połowa na nic się Hiszpanom zdała, bo Włosi byli skuteczniejsi. Sygnał ostrzegawczy wysłali w 53. minucie. Tym razem to oni przenieśli się pod bramkę rywala w ekspresowym tempie. Immobile kapitalnie odegrał piętą do Lorenzo Insigne, a ten z kolei wypatrzył Chiesę, lecz Simon poradził sobie ze strzałem.
Gwiazdor Juventusu mógł sobie powiedzieć: "do dwóch razy sztuka". Chwilę później Laporte przerwał wślizgiem groźne prostopadłe podanie do urywającego się Immobile. Piłka trafiła właśnie do "Fede" Chiesy, który fenomenalnie przymierzył technicznie po długim rogu. Tym razem Simon nawet się nie ruszył, Italia oszalała z radości.
Włosi kochają być przy piłce, ale kiedy muszą okopać się na własnej połowie i czyhać na szybkie kontry, bynajmniej nie cierpią. Italia czekała więc na to, co zrobi rywal, a Hiszpanie mieli spory problem. Enrique zareagował, desygnując do gry Moreno, Rodriego i Moratę.
Na kłopoty Alvaro
To właśnie ten ostatni doprowadził w 80. minucie do remisu. Olmo zagrał fenomenalną prostopadłą piłkę, a Morata w sytuacji sam na sam uderzył płasko obok bezradnego Donnarummy.
Dla napastnika Hiszpanów Euro to prawdziwy rollercoaster. Na starcie turnieju marnował sytuacje na potęgę i był wyśmiewany przez kibiców drużyny narodowej. Wydawało się, że w decydującej fazie turnieju zaczął wyrastać na bohatera. Najpierw zdobył arcyważnego gola w 1/8 finału przeciwko Chorwatom, teraz "ukąsił" Włochów. Poza tym we wtorkowy wieczór świetnie wychodził do prostopadłych piłek, co chwilę nękając obrońców rywala. Trafienie Moraty sprawiło, że o wszystkim miała decydować dogrywka lub konkurs jedenastek.
Włoski sen trwa
Hiszpanie złapali wiatr w żagle i przeważali. Tymczasem Włosi znowu nastawili się na szybkie kontry, ale bramki były jak zaczarowane, w efekcie czego Felix Brych musiał zarządzić rzuty karne.
Nerwy dawały o sobie znać. Simon odbił strzał Locatellego, zaś Dani Olmo fatalnie przestrzelił. Jako pierwszy trafił Andrea Belotti, zimną krew zachowali także kolejno Moreno, Bonucci, Thiago Alcantara oraz Bernardeschi.
W decydującym momencie Morata przegrał starcie z Donnarummą, a chwilę później Jorginho dał Italii upragniony awans.
Włochy - Hiszpania 4:2 po rzutach karnych (0:0, 1:1, 1:1)
Bramki:
1:0 - Federico Chiesa 60'
1:1 - Alvaro Morata 80'
Rzuty karne:
0:0 - Locatelii (obrona)
0:0 - Olmo (ponad poprzeczką)
1:0 - Belotti
1:1 - Moreno
2:1 - Bonucci
2:2 - Alcantara
3:2 - Bernardeschi
3:2 - Morata (obrona)
4:2 - Jorginho
Żółte kartki: Rafael Toloi - Sergio Busquets
Składy:
Włochy: Gianluigi Donnarumma - Giovanni Di Lorenzo, Leonardo Bonucci, Giorgio Chiellini, Emerson Palmieri (74. Rafael Toloi) - Nicolo Barella (85. Manuel Locatelli), Jorginho, Marco Verratti (73. Matteo Pessina) - Federico Chiesa (107. Federico Bernardeschi), Ciro Immobile (60. Domenico Berardi), Lorenzo Insigne (85. Andrea Belotti)
Hiszpania: Unai Simon - Cesar Azpilicueta (85. Marcos Llorente), Eric Garcia, Aymeric Laporte, Jordi Alba - Koke (70. Rodri) , Sergio Busquets (105. Thiago Alcantara), Pedri - Ferran Torres (60. Alvaro Morata), Mikel Oyarzabal (70. Gerard Moreno), Dani Olmo
Sędziował: Felix Brych (Niemcy)
Widzów: 58 000.
Zobacz także:
Cięta riposta Schmeichela. Jak zareagują angielscy kibice?
Ładny gest UEFA ws. Christiana Eriksena