65-latek jest doświadczonym szkoleniowcem, na Półwyspie Apenińskim pracował między innymi w Brescii, Torino czy Udinese Calcio. W 2015 roku poprowadził Albanię do historycznego awansu na mistrzostwa Europy. Obecnie trenuje kadrę Azerbejdżanu.
W rozmowie z WP SportoweFakty Gianni De Biasi mówi o swoich przewidywaniach dotyczących finału Euro 2020. I przekonuje, że w niedzielny wieczór to Azzurri będą triumfować na Wembley.
Dariusz Faron, WP SportoweFakty: Jakie ma pan oczekiwania przed finałem Euro 2020?
Gianni De Biasi: Trudno cokolwiek przewidzieć, każdy wynik jest możliwy. Mówimy o drużynach, które prezentują podobną klasę. Przed turniejem powiedziałem, że do najlepszej czwórki awansują Włosi, Anglicy, Francuzi i Belgowie. Trafiłem dwie drużyny, więc chyba nie tak źle. A jako Włoch odpowiem oczywiście, że wygra Italia! Anglicy dysponują gigantycznym potencjałem. Z drugiej strony, to oni jako gospodarze są pod większą presją. I mogą się trochę bać, że w decydującym momencie zawiodą. Na płaszczyźnie mentalnej spotkanie będzie dla nich jeszcze trudniejsze niż dla reprezentacji Włoch.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z mistrzostw". Wszystko jasne! Anglia w finale Euro 2020! [CAŁY ODCINEK]
Na trybunach zjawi się kilkadziesiąt tysięcy Anglików. A "po drugiej stronie" zasiądą Włosi zamieszkujący Wyspy Brytyjskie oraz tysiąc kibiców, którzy przylecą czarterem z Półwyspu Apenińskiego. Fani to duża przewaga gospodarzy?
Ciągle żyjemy w czasach pandemii, więc nie mam żadnych pretensji ani do UEFA, ani do Brytyjczyków, że z Włoch nie może przylecieć większa liczba kibiców. Powinniśmy siedzieć w domach, by ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa. Priorytetem pozostaje zdrowie. Dla Włochów głośne Wembley nie powinno być problemem. Przecież angielscy kibice będą na trybunach, a nie na murawie!
Jak ocenia pan to, co stało się w środowym półfinale Anglii z Danią? Arbiter podyktował w dogrywce rzut karny, choć Raheem Sterling nie był faulowany.
Oglądaliśmy niesamowite widowisko i bardzo wyrównany mecz. Oczywiście karny był bardzo "miękki", a w dodatku na boisku były dwie piłki, więc doszło do bardzo dziwnej sytuacji. Co do samego Sterlinga... Cóż, ma bardzo wysokie umiejętności techniczne, ale bazuje przede wszystkim na szybkości i zmianie tempa biegu. Może przez swoje imponujące przyspieszenie tak często nurkuje w polu karnym... Sędzia powinien podbiec do monitora. W półfinale mistrzostw Europy nie można źle ocenić takich sytuacji.
Proszę wskazać jednego włoskiego zawodnika, który najbardziej zaimponował panu na tym turnieju.
Leonardo Spinazzola. Był po prostu fantastyczny. Bardzo żałuję, że turniej już się dla niego skończył (w ćwierćfinale z Belgią doznał kontuzji, przyp. red.). Jego postawa bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Miał pecha, ale trzymam kciuki, by jak najszybciej wrócił na boisko. Całej włoskiej drużynie należą się pochwały. Może w spotkaniu z Hiszpanami nie błyszczeliśmy, ale rozgrywamy naprawdę świetny turniej. U zawodników widać dużą inteligencję taktyczną. Widzę przed finałem tylko jeden problem.
Zamieniam się w słuch.
Atak, a konkretnie pozycja środkowego napastnika. Ciro Immobile ma problemy, jego zmiennik Andrea Belotti też nie daje takiej jakości, jak powinien. Ciro jest dobrze kryty przez obrońców, natomiast jako zespół jesteśmy za mało konkretni pod bramką rywala. Powinniśmy zamieniać na gole większą liczbę sytuacji. Szkoda, że Robert Lewandowski nie ma włoskiego paszportu, bardzo by się teraz przydał. Wtedy nasze kłopoty ze środkowym napastnikiem by się skończyły. A skoro wspomniałem już o Lewandowskim, jestem bardzo zaskoczony, że Polacy nie wyszli z grupy.
Oglądał pan mecze naszej kadry?
Widziałem dwa spotkania, ale na Euro rozegrano tak dużo spotkań, że nie chciałbym analizować waszej gry. Słabe wyniki reprezentacji Polski mnie zaskoczyły, ponieważ na papierze macie bardzo dobry zespół i klasowych zawodników w każdej formacji. Bramkarz? Jest. Obrońcy też z niezłych klubów, pomocnicy tym bardziej. No i Lewandowski. Naprawdę nie potrafię zrozumieć, dlaczego odpadliście tak wcześnie. Futbol jest dziwny.
Prowadzi nas teraz Paulo Sousa, który pracował we Włoszech. Jaka jest pana opinia na jego temat?
Jest bardzo dobrym trenerem i inteligentnym facetem. Myślę, że może wykonać w Polsce świetną robotę.
Po nieudanym Euro spłynęła na niego fala krytyki. Było w Polsce sporo dyskusji, czy powinien kontynuować pracę z kadrą.
Proszę mi wierzyć, że takie rozmowy toczą się w każdym kraju i najczęściej nie mają żadnej wartości. Bo większość osób zabierających głos tak naprawdę nie rozumie futbolu. Nie ma ich w szatni, nie widzą piłkarzy na treningach. Nie zdają sobie sprawy, jak trudno być selekcjonerem. Paulo Sousa to odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu. Potrzebuje więcej czasu. Gdy popracuje dłużej, będzie można lepiej go ocenić.
Kilka lat temu to pan był jednym z kandydatów do poprowadzenia reprezentacji Polski.
Tak, to prawda. Jakoś trzy lata temu kontaktował się ze mną prezes Zbigniew Boniek, ale ostatecznie wybrał polskiego trenera. Po tym, jak rozstałem się z reprezentacją Albanii, czekałem na ciekawą ofertę. Chciałem objąć silny zespół, mieć możliwość pracy z ciekawymi piłkarzami. Ucieszyłem się więc, kiedy skontaktował się ze mną Polski Związek Piłki Nożnej. Praca w Polsce byłaby dla mnie fajnym wyzwaniem. Nie było mi dane poprowadzić waszej kadry, ale cóż... to działo się dawno temu, więc nie ma co tego roztrząsać.
Na koniec poproszę o wytypowanie wyniku finału Euro 2020.
Dokładny rezultat nie ma żadnego znaczenia. Liczy się tylko to, że w niedzielny wieczór na Wembley wygra Italia.
Czytaj także:
Kontrowersyjna decyzja tuż przed finałem Euro 2020
Wielka gafa angielskich dziennikarzy przed finałem