Włochy - Anglia: więcej niż mecz

Getty Images / Visionhaus / Na zdjęciu:
Getty Images / Visionhaus / Na zdjęciu:

W finale Euro 2020 zagrają dwie ekipy, które na to zasłużyły. Na Wyspach zapanowało istne szaleństwo, bo mecz urósł do rangi najważniejszego wydarzenia narodowego od lat. Pytanie tylko, czy gospodarzom bardziej to pomoże, czy przeszkodzi.

Z Londynu - Dariusz Faron 

"Futbol wraca do domu", "55 lat cierpienia", "historyczny sukces" – w Londynie te określenia atakują człowieka dosłownie wszędzie. Trąbią o tym w telewizji, mówią w autobusach, a Bobby Moore cieszący się ze zwycięstwa na mundialu w 1966 roku wyskakuje niemal z każdej brytyjskiej lodówki. Anglicy wreszcie znów doczekali się finału dużego turnieju z udziałem swojej reprezentacji, ale nie mają wątpliwości, że teraz będzie dużo trudniej. 55 lat temu pokonali w finale MŚ RFN 4:2.

- W niedzielę nie czeka nas piłkarski mecz, a wydarzenie narodowe. Miliony ludzi, którzy nie oglądają futbolu, zasiądą przed telewizorami. Drużyna Garetha Southgate'a przypomina mi naszą. Widzę w niej jedność i determinację. Jestem bardzo dumny z zespołu. Z Italią czeka nas niesamowicie trudne starcie, ale myślę, że "futbol wróci do domu" – opowiada w angielskich mediach sir Geoff Hurst, który we wspomnianym finale mistrzostw świata zdobył trzy gole.

Southgate noszony na rękach

Gareth Soutghate i Roberto Mancini podczas kariery piłkarskiej docierali najdalej do półfinału ME, teraz zmierzą się w finale jako selekcjonerzy. Ten pierwszy, przez lata wyśmiewany na Wyspach jako gracz, który na Euro 96 nie strzelił decydującego karnego w półfinale, jest obecnie noszony na rękach. Politycy już zastanawiają się, gdzie w przypadku triumfu powinien stanąć pomnik trenera. A przeróbka hitu zespołu "Atomic Kitten" o selekcjonerze "wykręca" w ostatnich dniach niesamowite wyniki.

Piosenka o selekcjonerze Anglików wykonywana przez fanów podczas MŚ 2018:

- Cokolwiek się wydarzy, pozostawimy po sobie wielkie dziedzictwo. Ale teraz chodzi tylko o kolor medalu. Masz w życiu bardzo mało szans, by dokonać czegoś naprawdę spektakularnego. Dlatego musimy złapać tę okazję. Czujemy się inaczej niż w 2018 roku, gdy dotarliśmy do półfinału MŚ. Jeśli obudzimy się w poniedziałek z myślą, że nie jesteśmy mistrzami Europy, będziemy zawiedzeni – mówi wprost Southgate.

Może i jego kadra nie gra zjawiskowo, ale na Wyspach nikogo to nie obchodzi. Southgate postawił na czysty pragmatyzm i zbiera tego owoce. W drodze do finału Jordan Pickford dał się pokonać tylko raz, w półfinałowym meczu z Danią.

Teraz Wyspiarzy czeka jednak najtrudniejszy mecz na turnieju.

Włoskie armaty

To nic, że Włosi zagrają w jaskini lwa, na Wembley wypełnionym kilkudziesięcioma tysiącami Anglików. Podopieczni Manciniego na pewno się nie przestraszą. W końcu mówimy o drużynie, która nie dała się pokonać od 33 spotkań.

Jeśli Anglia jest najbardziej pragmatyczna, to Italia jest najpiękniejsza. Nikt do tej pory nie kreował na Euro 2020 tak wielu szans bramkowych (średnio 15,5 okazji na mecz), Włosi są też w czołówce pod względem strzelonych goli (12, lepsza jest tylko Hiszpania) i celnych strzałów na bramkę (średnio pięć, lepsi tylko Hiszpanie i Duńczycy). Zawodnicy z Półwyspu Apenińskiego dominują nad rywalami dzięki wysokiemu i agresywnego pressingowi, ale kiedy trzeba, potrafią też cierpieć. Tak było chociażby w spotkaniu z Austrią i w drugiej połowie meczu z Belgią.

Wydaje się, że słabszym punktem jest środkowy napastnik, bo Ciro Immobile, łagodnie mówiąc, nie zachwyca. W fazie pucharowej nie zdobył ani jednego gola, "wyróżnił się" natomiast żenującym symulowaniem faulu w spotkaniu z Belgią.

- Immobile ma problemy, jego zmiennik Andrea Belotti też nie daje takiej jakości, jak powinien. Ciro jest dobrze kryty przez obrońców, natomiast jako zespół jesteśmy za mało konkretni pod bramką rywala. Powinniśmy zamieniać na gole większą liczbę sytuacji - mówi portalowi WP SportoweFakty włoski trener, Gianni De Biasi.

Coś, co jest słabością Włochów, może jednak potraktować jako siłę zespołu. Ciężar zdobywania goli rozkłada się na kilku zawodników. Wspomniany Immobile, a także Federico Chiesa, Manuel Locatelli, Lorenzo Insigne i Matteo Pessina zdobyli po dwa gole, jedno trafienie dołożył Nicolo Barella. 

Choć Anglicy są pełni dumy i pewności siebie, jednocześnie wypowiadają się o rywalu z dużym szacunkiem. I trudno się dziwić, bo Włosi dawno nie byli mocniejsi.

Obie drużyny zasłużyły na złoto, ale ktoś będzie płakać. Przed finałem fani obu drużyn zadają już tylko jedno pytanie: "football’s coming home" czy "football’s coming to Rome"?

Odpowiedź poznamy w niedzielny wieczór. Finał Euro 2020 Włochy - Anglia o godz. 21. Transmisja w TVP 1, TVP Sport oraz na platformie WP Pilot. Relacja tekstowa na WP SportoweFakty.

Przewidywane składy na finał Euro 2020: 

Włochy: Gianluigi Donnarumma, Giovanni Di Lorenzo, Leonardo Bonucci, Giorgio Chiellini, Emerson Palmieri - Nicolo Barella, Jorginho, Marco Verratti - Federico Chiesa, Ciro Immobile, Lorenzo Insigne

Anglia: Jordan Pickford - Kyle Walker, John Stones, Harry Maguire, Luke Shaw - Declan Rice, Kalvin Phillips - Bukayo Saka, Mason Mount, Raheem Sterling - Harry Kane

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z mistrzostw". Wszystko jasne! Anglia w finale Euro 2020! [CAŁY ODCINEK]

Komentarze (3)
avatar
Tomasz Sobczak
11.07.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Najpiękniejszą nagrodą dla kibica jest finał w którym takie zlamasy jak Angole dostaną " zimny prysznic" w postaci przegranej i będą PŁAKAĆ PO MECZU i pocieszać się nawzajem a w tym samym czasi Czytaj całość
avatar
Pan Jot
11.07.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie oglądam. Nawet nie będę przełączał programów blisko, żeby przypadkiem sekundy nie zobaczyć. 
sajok
11.07.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Oby ci przekręciarze Angole dostali solidne lanie od Włochów. I to takie, żeby to mocno odczuli, tak ze 3:0 było by fajnie. Forza Italia :)