Koszmar Federico Chiesy. Filar włoskiej kadry nie dokończył finału Euro 2020

Skrzydłowy nie był w stanie pomóc "Azzurrim" w końcówce regulaminowego czasu. Federico Chiesa był wyróżniającą się postacią, ale nabawił się kontuzji.

Rafał Szymański 11 Lipca 2021, 23:17

PAP/EPA / Facundo Arrizabalaga / Na zdjęciu: Federico Chiesa

Co za wynik. Leonardo Bonucci zapisał się w historii mistrzostw Europy!

Początek należał do gospodarzy. Już w 2. minucie Luke Shaw strzelił gola na 1:0 dla reprezentacji Anglii. Zawodnicy Roberto Manciniego odpowiedzieli dopiero w 67. minucie. Leonardo Bonucci przytomnie zachował się w polu karnym rywali i doprowadził do remisu.

Po stronie gości niezwykle aktywny był Federico Chiesa. Skrzydłowy dwoił się i troił, oddał trzy strzały na bramkę, ale nie znalazł sposobu na Jordana Pickforda. Jego statystyki robią wrażenie. Warto podkreślić, że przez 85 minut wygrał aż osiem pojedynków z rywalami.

Niestety, 23-letni zawodnik nie dotrwał do końca, to było duże osłabienie dla "Azzurrich". Chiesa jeszcze próbował kontynuować grę, jednak w samej końcówce zastąpił go Federico Bernardeschi. Kilka minut po tym sędzia Bjorn Kuipers zarządził dogrywkę.

Nie wiadomo, jak poważny jest uraz włoskiego kadrowicza. Chiesa zaczynał mistrzostwa na ławce rezerwowych, w meczu otwarcia z Turcją (3:0) rozegrał 9 minut. Później dostał szansę od selekcjonera Manciniego i ją wykorzystał. Podczas Euro 2020 piłkarz Juventusu łącznie siedem razy pojawił się na murawie, na swoim koncie zapisał dwa trafienia.

Federico Chiesa's #Euro2020Final by numbers:

85 minutes
8 duels won
5 touches in the opp. box
4 passes into the box
4 take-ons attempted
3 take-ons completed
3 tackles made
3 crosses
3 shots

Explosive stuff. #ITA pic.twitter.com/HOyHMl36LC
— Squawka Football (@Squawka) July 11, 2021

Czytaj także:
Komentator TVP napisał do kibiców. Nagle do dyskusji włączyła się żona i "pozamiatała"
Włoski piłkarz prowadzi doping na Wembley. To zawodnik Premier League

ZOBACZ WIDEO: Ekspert zrównał z ziemią "Narodowy Model Gry" PZPN-u. "Można się nim podetrzeć"