- Parę razy byłem w takiej sytuacji i te decyzje przyjmowałem różnie. Czasami lepiej, czasami gorzej, czasami człowiek się tego spodziewał, czasami był zaskoczony. Teraz przyjąłem to na spokojnie. Może to wynikało z tego, że nie było bezpośredniej rozmowy tylko miała ona miejsce przez Skype. Byłem w domu z żoną i dzieckiem, w takiej sytuacji inaczej się odbiera takie momenty - mówi Łukasz Fabiański, zapytany o to jak zareagował na decyzję Paulo Sousy dotyczącą wyboru Wojciecha Szczęsnego na pierwszego bramkarza. - Nie mówię, że mnie to nie zmotywowało, bo uważam, że poczułem w sobie chęć pokazania, że mimo wszystko zasługuję na bycie pierwszym bramkarzem - dodaje Fabiański.