We Love MMA wraca do Monachium! Najbliższa gala w sobotę w Fightklubie!

Materiały prasowe / Fightklub / We Love MMA
Materiały prasowe / Fightklub / We Love MMA

Największa niemiecka organizacja sportów walki wraca ze swoimi widowiskami do serca Bawarii. W najbliższy weekend We Love MMA zagości w Monachium, a szczególnie warte uwagi będą na gali dwa pojedynki. Na żywo wyłącznie na antenie Fightklubu!

Na szczególną rekomendację zasługuje przede wszystkim pojedynek wieczoru w Olympiahalle, podczas którego rozstrzygną się losy pasa organizacji w wadze lekkiej. O to prestiżowe wyróżnienie powalczą występujący przed rodzimą publicznością Rene Runge i pochodzący z Pakistanu, Ali Sarwari. Niemiec to fighter nie tylko dobrze znany w swojej ojczyźnie, ale także… w Polsce. Runge we wrześniu 2020 roku zmierzył się z Danielem Rutkowskim na Babilon MMA 16, wyraźnie przegrywając z Polakiem. W dwóch pierwszych rundach ustępował mu w elementach zapaśniczych, w ostatniej Rutkowski zdominował swojego rywala w stójce i pewnie zwyciężył jednogłośną decyzją sędziów na punkty.

Runge w swojej zawodowej karierze mógł mieć jeszcze jeden polski epizod, na marzec 2021 roku zaplanowana została bowiem jego walka z Marcinem Skrzekiem, do pojedynku ostatecznie jednak nie doszło. Od tamtej pory Niemiec wygrał dwie kolejne walki – z Imanem Samarghandim i… Alim Sarwarim – obie na galach We Love MMA.

W sobotę drugi z nich otrzyma w Monachium szansę rewanżu. Ich poprzednia potyczka, mająca miejsce na gali We Love MMA 61, zakończyła się w drugiej rundzie z powodu kontuzji Pakistańczyka. Tym razem fighter z Azji będzie chciał wziąć rewanż i do Monachium przyjeżdża z mocnym postanowieniem pokonania faworyta miejscowej publiczności i sięgnięcia po mistrzowski pas. 33-letni „Hitman” przed porażką z Runge zanotował serię trzech kolejnych wygranych, dwie z nich odnosząc zresztą na galach We Love MMA. Sarwariemu otoczka tych gal jest więc dobrze znana, na pewno nie zeżre go trema nowicjusza i w Olympiahalle postara się sprawić niespodziankę.

W drugiej najciekawszej walce sobotniej gali, kontrowersyjny, mający za sobą niejedną, także pozaringową przygodę, Mario Wittmann, skrzyżuje rękawice z Francuzem Davidem Depannemaeckerem. Pierwszy z nich to chodząca legenda We Love MMA. Niemiec po raz pierwszy pojawił się na gali tej organizacji w 2014 roku na wydarzeniu oznaczonym numerem 7! Od tamtej pory aż dziesięciokrotnie występował w oktagonie tej organizacji – połowę tych pojedynków rozstrzygnął na swoją korzyść, a w połowie musiał uznać wyższość rywali. Niemiec ostatnio, choć w metryce ma już 37 lat, notuje zwyżkującą formę, w swoich poprzednich pojedynkach pokonał Dragana Dragojevica oraz Veselina Dimitriva i Monachium będzie chciał skompletować swego rodzaju hattrick.

Szanse na to ma niemałe, jego przeciwnikiem będzie bowiem mający na koncie zaledwie cztery profesjonalne wygrane David Depannemaecker, który w dodatku w czterech ostatnich pojedynkach poniósł komplet porażek. Z Wittmannem „Le Legionaire” pierwotnie miał się zmierzyć w październiku ubiegłego roku, pojedynek przesunięto jednak o cztery miesiące, miejmy nadzieję, że tym razem ich konfrontacja dojdzie do skutku.

Gala We Love MMA 64 w sobotę 4 marca o godz. 19.00 na żywo wyłącznie w Fightklubie!

ZOBACZ WIDEO: Fantastyczne pojedynki na gali ONE Championship: A New Era

Komentarze (0)