Pas w wadze półciężkiej EFC to jedno z najbardziej prestiżowych wyróżnień w organizacji, ale też tytuł, który na kolejnego czempiona czeka od października 2020 roku. Niemal trzy lata temu zwakował go Kameruńczyk Simon Biyong, który zdecydował się kontynuować karierę w Bellatorze. Przez ten czas nie znaleźli się pretendenci, którzy byliby godni nosi wyróżnienie zakładane w przeszłości na swoich barkach przez J.P. Jouberta, Gideona Drotschie, Normana Wesselsa i Dalchę Lungiambulę. Teraz do walki o ten prestiżowy tytuł staną Mzwandile Hlongwa i JC Lamprecht. Który z nich będzie górą w starciu afrykańskich gigantów?
Hlongwa w 2018 roku stoczył jedną ze swoich najefektowniejszych walk w karierze, kiedy to w imponującym stylu – uderzeniem łokciem z obrotu – znokautował Torbjørna Madsena! Cios niczym wiral rozszedł się po sieci i o fighterze z Południowej Afryki zrobiło się głośno na całym globie. „Shakebone” nie do końca wykorzystał ten sukces, w kolejnym starciu na gali Brave 27 przegrał bowiem z Khamzatem Chimaevem i choć w dwóch następnych walkach to on opuszczał klatkę zwycięski, w dwóch ostatnich konfrontacjach znów musiał uznać wyższość rywali. W kwietniu ubiegłego roku nie sprostał In Jae La, a sześć miesięcy później Abusupyanowi Alikhanovowi.
W czwartek powróci do organizacji, w której osiągał dotychczas najlepsze wyniki i spróbuje wywalczyć pierwszy w swojej profesjonalnej karierze pas. Zadanie będzie czekało go trudne, zmierzy się bowiem z JC Lamprechtem, o którym gwiazda UFC, Dricus du Plessis, mówi, że to najtrudniejszy przeciwnik, z którym przyszło mierzyć mu się do tej pory.
Rzeczona walka miała miejsce dziesięć lat temu i tak naprawdę mocno wyhamowała karierę Lamprechta. W ubiegłym roku wrócił on jednak do treningów – notabene z du Plessisem – a później do oktagonu i zwieńczył come back dwoma efektownymi zwycięstwami. Już w pierwszych rundach nokautował Willema Smitha i Khulekaniego Hlongwę, co nie mogło przejść niezaważone przez włodarzy EFC. Wiktorie, a przede wszystkim ich styl, dały mu przepustkę do starcia o mistrzowski pas.
W drugiej najciekawiej zapowiadającej się walce gali organizowanej w EFC Performance Institute w Sandton będziemy świadkami pojedynku dwóch fighterek z RPA, Dayne Van Wyk z Mischką Laubscher. Obie uchodzą za nadzieje afrykańskiego MMA kobiet, póki co dużo lepszymi wynikami może jednak pochwalić się pierwsza z nich. Van Wyk ma na koncie trzy profesjonalne walki i wszystkie zakończyła zwycięstwem. „Quiet Storm” kolejno odprawiała z kwitkiem Ceileigh Niedermayr, Peris Githekę oraz Alice Ngom i wierzy, że w czwartek dopisze do swojego bilansu kolejną wygraną.
Laubscher choć w amatorskim MMA radziła sobie całkiem nieźle, na zawodowym oktagonie musiała pogodzić się póki co z porażką z Juliet Ukah. 24-latka, aktualna amatorska mistrzyni Czarnego Lądu, jest znakomita technicznie, co zawdzięcza m.in. pracy z Mike’em Mouneimnem i wierzy, że posiada odpowiednią gamę umiejętności, aby przeciwstawić się rozpędzonej van Wyk. Eksperci nie widzą w niej faworytki, znacznie wyżej oceniają szansę jej rywalki, w sporcie mieliśmy już jednak do czynienia z niespodziankami o wiele większego kalibru.
Extreme Fighting Championship 106 w czwartek 10 sierpnia o godz. 19.00 na żywo w Fightklubie!
Main card gai EFC 106:
JC Lamprecht vs Mzwandile Hlongwa
Billy Oosthuizen vs Emmanuel Sita
Dayne Van Wyk vs Mischka Laubscher
Bradley Swanepoel vs Robert Simbowe
Johannes Rudolph vs Godknows Ndlovu
Khulekani Hlongwa vs Roy Lokolo
Wade Henderson vs Willem Smith
Tshepo Majuba vs Edson Machavane
C. Matukane vs Lisaka Landoyi
Sibusiso Sovendle vs Sthembiso Hadebe
ZOBACZ WIDEO: Fantastyczne pojedynki na gali ONE Championship: A New Era