Koszmarne miesiące Kingi Kęsik. Wyjątkowa osoba, która przeżyła horror

Materiały prasowe / twitter.com/KWPwBydgoszczy / Na zdjęciu: Kinga Kęsik
Materiały prasowe / twitter.com/KWPwBydgoszczy / Na zdjęciu: Kinga Kęsik

Najbliżsi znajomi Kingi Kęsik, zmarłej w poniedziałek mistrzyni Polski fitness, wspominają ją jako wyjątkowego człowieka. - To była kobieta pełna wartości - wyznaje jej przyjaciel Maciej Ropiak.

W tym artykule dowiesz się o:

W poniedziałek media obiegła informacja o śmierci Kingi Kęsik. Mistrzyni Polski, mistrzyni Europy i wicemistrzyni świata w fitness przegrała walkę z nieoperacyjną postacią raka żołądka, która trwała dwa lata. Polka odeszła w wieku 32 lat, pozostawiając dziesiątki pogrążonych w żałobie przyjaciół.

Jak wynika z ich słów, Kęsik była niezwykłą osobą. Pełną energii, determinacji, co było widać nie tylko podczas jej treningów. Także w pracy. Kęsik była bowiem młodszą aspirantką w Komendzie Powiatowej Policji w Tucholi. I to właśnie bycie policjantką było jej największym marzeniem.

- Zawsze chciałam to robić, to było moje pierwsze wielkie marzenie - mówiła kilka lat temu. Jak sama wyjaśniała, nie wie skąd wzięło się jej zamiłowanie do służby. - Naoglądałam się filmów i spodobała mi się ta praca. Zawsze chciałam mieć mundur i broń - dodawała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Trafiła do policji w 2006 roku i szybko zyskała przychylność przełożonych. - Jest bardzo dobrym funkcjonariuszem, angażuje się w to, co robi - mówi mł. insp. Krzysztof Bodziński, który przyjmował ją do służby.

Co ciekawe, to właśnie praca w policji spowodowała, że zainteresowała się kulturystyką i fitness. Na siłownię trafiła za namową swojego ówczesnego chłopaka, Mikołaja. Ten szybko zauważył, że jego dziewczyna ma wielkie możliwości. - Całe swoje życie podporządkowaliśmy treningowi - mówił Kęsik. - Kinga w marcu 2012 r. zaczęła stosować dietę, co w połączeniu z wysiłkiem na siłowni dało jeszcze szybsze efekty.

Nadeszły one błyskawicznie. W marcu 2013 roku wystąpiła na Debiutach Kulturystycznych, które co roku rozgrywane są w Ostrowi Mazowieckiej. Chciała tylko oswoić się z atmosferą zawodów, a stanęła na najwyższym stopniu podium w kategorii OPEN. Kolejne miesiące były jeszcze lepsze.

Już w 2014 roku zdobyła tytuł mistrzyni Europy, dodała do tego także wicemistrzostwo świata. Została także dwukrotną absolutną mistrzynią Polski w fitness sylwetkowym. Wszystko było jednak okupione morderczymi treningami i ścisłą dietą. - Mogłam pić tylko wodę, czasami herbatę. Zero słodyczy, czekolady. Treningi, sześć posiłków dziennie. Wieczorami ze zmęczenia zasypiałam na siedząco - ujawniała. Dzięki wsparciu narzeczonego, a następnie męża udawało się jej trzymać formę.

Jej piękny sen przerwała jednak nieuleczalna choroba. W 2016 roku sportsmenka usłyszała, że ma zaawansowane stadium nieoperacyjnego raka żołądka. I choć długo nie poddawała się chorobie twardo stawiając jej czoło, w ostatnich miesiącach pogodziła się ze swoim odejściem. Piszą o tym jej najbliżsi.

- Kinia od dłuższego już czasu wiedziała, że nie ma najmniejszych szans by wyszła z tego. Kiedy starałem się zaszczepić w niej odrobinę optymizmu momentalnie sprowadzała mnie na ziemię tłumacząc jak rozległe są przerzuty, oraz to, że lekarze widząc ją są pełni zdumienia, iż ona jeszcze żyje - napisał na Facebooku jej przyjaciel, trener personalny Maciej Ropiak.

- Już dawno pogodziła się z tym, że niedługo odejdzie, przygotowując sprawy związane z własnym pogrzebem, wybierając zdjęcie, oraz przygotowując najbliższych na to co nieuniknione... Z racji dość częstego kontaktu wiedziałem w jakim jest stanie, ostatnie dwa miesiące były dla niej potworne... nie chcę pisać szczegółów, ale uwierzcie mi, że przeżyła horror na ziemi!!! - ujawnił.

Według jego relacji Kęsik nie chciała dłużej cierpieć i sprawiać bólu swojej rodzinie i najbliższym. - Powiedziała do mnie: "Maciek, każdego dnia kiedy otwieram oczy jestem wściekła, że jeszcze żyję! Tak bardzo chciałabym już odejść by się nie męczyć". Uwierzcie mi, że doświadczyła w ostatnim czasie niewyobrażalnego cierpienia, krzycząc z bólu i błagając na głos o odejście... Ona wprost błagała Boga w duszy, by ją zabrał... - dodał.

Jej przyjaciółka Sylwia Taczała napisała nam, że post Macieja Ropiaka (prywatnie jej narzeczonego) mówi wszystko. - Napisał post, który doskonale oddaje to, co przeżywała i jaka była - wyznała. A jaka była? Według jej przyjaciół osobą niezwykłą i ogromnie wartościową.

- To z pewnością jedna z bardziej wartościowych kobiet, jakie poznałem w swoim życiu. Pełna wrażliwości na ludzkie cierpienia, z prawdziwą dusza sportowca a nie pozerstwa, kobieta o niebywałej urodzie i uśmiechu, który zjednywał sobie wielu ludzi - dodał Ropiak.

W ostatnich miesiącach prowadzona była zbiórka na leczenie Kingi Kęsik w Niemczech. Terapia dawała pewne nadzieje. To, jaką była osobą spowodowało, że zebrano aż 173 tysiące złotych. Do potrzebnych 200 000 zabrakło bardzo niewiele. Śmierć nadeszła szybciej.

Komentarze (28)
Wieslawa Sokolowska
17.01.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mieszkam w USA i tez jestem chora na raka ,ale tu nie slysze o zbiorce pieniedzy na maedycyne ktora jest skuteczna w leczeniu.A Polsce ciagle ludzie musza zbierac pieniadze na lek skuteczy bo o Czytaj całość
avatar
Jurek 150
17.01.2018
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Najpierw ja trzeba było zapytać jakiwe świnstwa brała Wiem coś na ten temat zajmuję się tą dziedziną "sportu" Samą dietą i treningiem nie dochodzi się do takich wyników rak żołądka nie wziął si Czytaj całość
avatar
Pshemoon
17.01.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Niestety! Odeszła cudowna dziewczyna! Ale każdy na zdrowy rozum zgodzi się, że musiało to mieć związek z zawodowym sportem - jakim na pewno jest fitness w wersji wyczynowej. Co łykała? Pewnie s Czytaj całość
Romuald Paszke
16.01.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie eutanazja powinna być dostępna, ale refundacja tego leczenia za dwieście tysięcy - jakby ś.p. Kinga Kęsik nie musiała tracić czasu na zbieranie pieniędzy, tylko pojechała od razu z ubezpiec Czytaj całość
Jan Kowal
16.01.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Zero słodyczy, czekolady. Treningi, sześć posiłków dziennie. " ZE CO i wy nie widzicie co było powodem jej raka . 1. od dawien dawna wiadomo ze jedzenie jest trucizną a 6 posiłków ( a już nape Czytaj całość