Branża fitness zapowiada pozew zbiorowy przeciwko Skarbowi Państwa. Straty wynoszą kilka miliardów złotych

PAP/EPA / PHILIP DAVALI  / Na zdjęciu: osoby ćwiczące w klubie fitness
PAP/EPA / PHILIP DAVALI / Na zdjęciu: osoby ćwiczące w klubie fitness

Branża fitness długo walczyła o możliwość prowadzenia działalności, a teraz będzie toczyć spór o zwrot poniesionych strat. Jak mówi nam Tomasz Napiórkowski z Polskiej Federacji Fitness, wynoszą one około 6 miliardów złotych.

W tym artykule dowiesz się o:

28 maja otwarta zostanie branża fitness. To efekt luzowania przez rząd obostrzeń, co wynika ze spadku liczby zakażeń, a także milionów zaszczepionych osób przeciwko koronawirusowi. Łącznie cała branża zamknięta była przez jedenaście miesięcy, co wpłynęło na potężne straty.

- Straty są miliardowe. Utrata przychodu, który nie trafił do branży przez prawie 11 miesięcy zamknięcia. Sięga ona około 6 miliardów złotych, liczona w sposób przychodu, który nie wpłynął. To kwota uzbierana z całego sektora. Jest to potężna strata. Pomoc państwa nie przekroczyła miliarda złotych. Jest to niecałe 20 procent - powiedział nam Tomasz Napiórkowski z Polskiej Federacji Fitness.

W jaki sposób przedsiębiorcy mają odzyskać pieniądze? Są dwa wyjścia. Jedno to uchwalenie ustawy odszkodowawczej, drugie to pozew zbiorowy przeciwko Skarbowi Państwa. - Ustawa odszkodowawcza jest w komisji sejmowej w trakcie prac i zobaczymy, co się z nią wydarzy. Przewidywała ona zwrot 70 procent strat plus odjęcie uzyskanej pomocy od państwa, czyli to całkiem fair rozwiązanie. Pozew jest alternatywą. Wygrany będzie skutkował wypłatą stu procent poniesionych strat - dodał Napiórkowski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Perfekcyjna bramkarka"! Iga Świątek poradziłaby sobie w futbolu?

Najpierw złożony zostanie pozew zbiorowy, a następnie pozwy indywidualne zainteresowanych tym przedsiębiorców. Jest jednak możliwość, że pozew przeciwko Skarbowi Państwa zostanie wycofany. Zależy to od efektu prac polityków.

- Pozew będzie się procedował niezależnie. Jeśli nastąpi ugoda w postaci wypracowania i uchwalenia ustawy, to podejrzewam, że wiele podmiotów odpuści drogę sądową. Byłoby to prostsze i szybsze rozwiązanie. Podejrzewam, że dopóki ustawa nie wejdzie w życie, bądź inne rozwiązanie, które zaspokoi roszczenia całego sektora, to nie ma co liczyć, że wszystkie czynności związane z pozwem zostaną przerwane - stwierdził.

Kluby fitness i siłownie mogą prowadzić działalność od 28 maja. Jak dodaje Napiórkowski, to dobra decyzja władz, bo wreszcie skończy się zabawa w kotka i myszkę.

- Jeśli kilkaset tysięcy osób wyrobiło sobie legitymację jakąkolwiek związku sportowego, to nie możemy mówić o marginalnym problemie, który nikogo nie dotyczy. Aż tyle osób pomimo odgórnie wprowadzanych obostrzeń stwierdziło, że musi dbać o siebie i musi ćwiczyć. To powinien być wyraźny sygnał, że to nie jest właściwy kierunek. Ministerstwo Zdrowia wcale nie było na nie głuche, tylko bardziej chodziło o spychologię i zwalanie winy na Radę Medyczną przy premierze, że to epidemiolodzy mają inne zdanie. Problem w tym, że to było tylko zdanie, niepoparte żadnymi badaniami ani twardymi danymi, które mówiłyby że ten fitness jest faktycznie niebezpieczny - zakończył.

Czytaj także:
Nie żyje 32-letni trener personalny. Przegrał z poważną chorobą
Klara idzie w ślady rodziców. Anna Lewandowska pokazała, jak trenuje z córką

Źródło artykułu: