Tom Dempsey wychodził poza schematy. Niepełnosprawność nie stanowiła dla niego przeszkody

Ojciec wpoił mu, że zwrot "nie mogę" nie istnieje. Brak palców prawej ręki i połowy prawej stopy nie przeszkodził mu w uprawianiu kilku dyscyplin - 11 sezonów w NFL mówi samo za siebie. Z całą pewnością Tom Dempsey był postacią nietuzinkową.

Mateusz Kozanecki
Mateusz Kozanecki
Tom Dempsey Getty Images / Focus on Sport / Na zdjęciu: Tom Dempsey
W niedzielę świat pożegnał jednego z najbardziej charakterystycznych graczy w historii NFL, który zmarł kilkanaście dni po zakażeniu koronawirusem. Tom Dempsey wychodził poza schematy. Nie lubił, kiedy nazywało się go kopaczem - a na takiej pozycji występował w NFL. - Kopacze są dziwni - powiedział w jednym z wywiadów.

Urodził się bez czterech palców prawej dłoni oraz połowy prawej stopy. Niepełnosprawność nie stanowiła dla niego problemu. Grał w piłkę nożną, uprawiał zapasy, ale największe sukcesy miał odnieść w futbolu amerykańskim. Ojciec od małego wpajał mu, że niemożliwe nie istnieje.

Oldschool

Początkowo występował w linii obrony. Jego drużyna San Dieguito High School potrzebowała kopacza. Dempsey postanowił spróbować. Owinął prawą stopę taśmą i mimo braku butów oddał strzał. To był początek nowej kariery.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Sportowcy bez planu na najbliższe dni. "Pełen trening nie ma sensu"

W trakcie gry w rozgrywkach uniwersyteckich zaczęli interesować się nim trenerzy klubów NFL. Niedługo później trafił do ligi, a jego pierwszym zespołem zostało New Orleans Saints.

Niepełnosprawność w żaden sposób mu nie przeszkadzała. Telewizja CNN przypomniała, że Dempsey dołączył do rozgrywek w czasach, kiedy kopacze zmieniali swój styl. Coraz częściej zdobywali dodatkowe punkty sposobem znanym z piłki nożnej.

"Dempsey był reliktem, preferował oldschoolowy, bezpośredni styl, czyli kopanie czubkiem stopy" - mówiono o nim. Nosił niestandardowe buty, które kończyły się tam, gdzie powinny zacząć się palce u stóp i miały płaski czubek. W przyszłości miało mu to przysporzyć kłopotów.

Rekordzista

8 listopada 1970 roku, w swoim drugim sezonie gry dla New Orleans Saints, Dempsey dokonał rzeczy wręcz niemożliwej. Na kilka sekund przed końcem "Święci" przegrywali u siebie z Detroit Lions 16:17.

Wykonał udane kopnięcie z odległości 63 jardów (niecałe 60 metrów), jego zespół zwyciężył 19:17, a Dempsey zmiażdżył dotychczasowy rekord należący do Berta Rechichara, wynoszący 56 jardów.

- Nie widziałem, gdzie spadła piłka, tak daleko to było. Ale widziałem, jak ręce sędziego idą w górę i wtedy wiedziałem, że się udało. Wszyscy moi koledzy z drużyny oblegli mnie. Mieliśmy imprezę tej nocy - wspominał po latach. Jego rekord przetrwał 43 lata. Później osiągnięcie to wyrównał Sebastian Janikowski.

Zasada Dempseya

Zaczęto uważać, że niepełnosprawność Dempseya stała się jego handicapem. Prezydent Dallas Cowboys, Tex Schramm, poprosił ligę o zbadanie jego buta i ustalenie, czy narusza to zasady NFL. Chodziły plotki, że kopacz obciążył swoje buty, aby oddawać silniejsze strzały. Niczego nie udowodniono i mógł grać dalej.

W 1974 roku NFL postanowiło zminimalizować dalekie kopnięcia takie jak te w wykonaniu Dempseya poprzez przesunięcie słupków bramkowych o 10 jardów wgłąb strefy końcowej. Na tym obostrzenia się nie skończyły.

Trzy lata później władze ligi wprowadziły tzw. zasadę Dempseya. Buty dla kopaczy miały mieć powierzchnię odpowiadającą powierzchni normalnego buta. W 1979 roku w barwach zespołu z Buffalo Dempsey zakończył karierę.

- Ludzie myślą o mojej karierze jako o karierze "jednego kopnięcia" - przyznał gorzko. - Ale miałem wiele zwycięskich momentów - dodał. Jego dorobek to 159 bramek w 258 próbach. Łącznie rozegrał 11 sezonów w NFL.

Koronawirus

W ciągu 11 sezonów reprezentował barwy klubów New Orleans Saints, Philadelphia Eagles, Los Angeles Rams, Houston Oilers i Buffalo Bills. Był zdecydowanie największym kopaczem w lidze - jego waga momentami przekraczała nawet 130 kg. To sprawiało, że nie unikał kontaktowej gry. W 1989 roku został wprowadzony do Galerii Sław.

Przed ośmioma laty zdiagnozowano u niego demencję, natomiast 25 marca 2020 okazało się, że jest zakażony koronawirusem. Początkowo walczył z chorobą, ale jego stan pogorszył się w zeszłym tygodniu, jak informuje portal nola.com.

Ponieważ mieszkańcy Lambeth House, gdzie przebywał pod koniec życia, zostali poddani kwarantannie, rodzina mogła pożegnać się z nim jedynie przez internet. - Nie chcieliśmy, żeby myślał, że go porzuciliśmy. Chcieliśmy, żeby wiedział, że wciąż go kochamy - wyjawiła jego córka, Ashley.

- Życie Toma stanowiło przykład ogromnej determinacji, aby nie dopuścić do niepowodzeń w realizacji marzeń i aspiracji - powiedział Gayle Benson, właściciel New Orleans Saints, cytowany przez magazyn "Time". - Dał przykład tej walki także w ostatnich latach swojego życia, kiedy dzielnie walczył z chorobami. Nigdy się nie wahał i zachowywał swoje charakterystyczne poczucie humoru - dodał.

Zmarł w niedzielę, 5 kwietnia w Nowym Orleanie. Miał 73 lata.

Czytaj także:
"Zgłaszam się na ochotnika". Maja Włoszczowska chce pomóc w walce z pandemią koronawirusa
NBA to wielka rodzina. Chory na COVID-19 skaut Detroit Pistons otrzymał niesamowite wsparcie

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×