Lewis Hamilton na straconej pozycji? "Masz biżuterię? To się nie ścigasz, proste"

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

Lewis Hamilton zapowiedział, że nie zrezygnuje z zakładania biżuterii podczas jazdy bolidem F1 i naraża się tym samym na konsekwencje ze strony FIA. - Jak nie chcesz zdejmować kolczyków, to nie będziesz się ścigał - mówi Andreas Seidl, szef McLarena.

Trwa przeciąganie liny pomiędzy Lewisem Hamiltonem a przedstawicielami FIA. Po tym jak dyrektor wyścigowy Niels Wittich przypomniał kierowcom, że od lat w regulaminie Formuły 1 znajduje się zapis zakazujący zakładania biżuterii w trakcie jazdy bolidem, w padoku zawrzało. Hamilton, który posiada m.in. kolczyki w nosie i uszach, nie zamierza ich wyciągać.

Hamilton otrzymał od FIA zwolnienie z zakazu na kolejne dwa wyścigi F1, bo przedstawiciele federacji uznali, iż być może niektóre z kolczyków muszą zostać usunięte w specjalnym zakładzie. Jednak kierowca Mercedesa już zapowiedział, że będzie wnioskował o uzyskanie zgody na jazdę w biżuterii przez cały sezon 2022.

Awantury o kolczyki nie rozumie Andreas Seidl, szef McLarena. - Prawda jest taka, że mamy ten zapis w regulaminie od nie wiem ilu lat, ale bardzo długo. W innych seriach wyścigowych nawet nie byłoby pytań o ten zakaz, nikt by go nie kwestionował. Jeśli nie chcesz zdejmować biżuterii albo nosić ognioodpornej bielizny, to po prostu nie będziesz się ścigał w F1. To jest bardzo proste - powiedział Seidl, cytowany przez racingngews365.com.

ZOBACZ WIDEO: Milioner chwali się luksusową łodzią. Tak na niej szaleje

- Jednocześnie FIA powinna być gotowa do dialogu, bo sytuacje są różne. Niektóre elementy biżuterii trudniej usunąć i myślę, że właśnie o to proszą kierowcy. O otwartą dyskusję w celu znalezienia rozwiązania problemu. Kierowcy, których ten zakaz najmocniej dotyczy, też powinni zostać wysłuchani - dodał Niemiec.

Seidl podkreślił, że w McLarenie wszyscy mają świadomość tego, iż zapisy regulaminowe to świętość. - Z punktu widzenia naszego zespołu, zasady to zasady. Trzeba przestrzegać przepisów. W końcu to ekipy i kierowcy są pierwszymi osobami, które narzekają, jeśli uważają, że ktoś łamie regulamin - podsumował szef stajni z Woking.

Zdaniem "Auto Motor und Sport", FIA opracowała już system kar za łamanie przepisów dotyczących biżuterii. Kierowcy będą musieli zapłacić 50 tys. euro grzywny za naruszenie regulaminu i 25 tys. euro w zawieszeniu. W przypadku kolejnej sankcji, jej wysokość wzrośnie odpowiednio do 100 tys. euro i 25 tys. euro. Maksymalnie kierowca za noszenie biżuterii podczas jazdy bolidem F1 będzie mógł otrzymać 250 tys. euro kary.

Jeśli kary finansowe nie odstraszą kierowców, będą im odbierane punkty w klasyfikacji generalnej F1. Maksymalnie w ten sposób będzie można stracić 10 "oczek" w trakcie jednej kampanii, co w razie walki o tytuł mistrza świata może być niezwykle bolesne.

Czytaj także:
Finansowa klapa Amerykanów. "Nie zarobimy żadnych pieniędzy"
Były kolega Kubicy doceniony przez Rosjan. Zyskał kontakt do ludzi na Kremlu

Źródło artykułu: