Kolczyki niezgody. Dlaczego w F1 rozpętała się afera o biżuterię?

Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton
Materiały prasowe / Mercedes / Na zdjęciu: Lewis Hamilton

- Nie usunę kolczyków - zapowiada Lewis Hamilton, który naraża się tym samym na poważne konsekwencje. Kierowca Mercedesa może otrzymać nawet 250 tys. euro kary albo stracić punkty. Dlaczego FIA wzięła na celownik noszenie biżuterii przez kierowców?

Przy okazji GP Miami w Formule 1 na nowo rozgorzała dyskusja na temat zakazu zakładania biżuterii przez kierowców w momencie jazdy bolidem. Stosowny przepis w regulaminie F1 widnieje od lat, ale dotąd nikt nie pilnował jego przestrzegania. Nowy dyrektor wyścigowy Niels Wittich postanowił to zmienić, co wywołało oburzenie Lewisa Hamiltona.

Chociaż przepis ma charakter ogólny i nie jest wymierzony w żadnego kierowcę F1, to najmocniej dotyka właśnie Hamiltona. Brytyjczyk posiada kilka kolczyków - w uszach, nosie i miejscu, którego nie chciał ujawnić. Regularnie zakłada też bransoletki oraz naszyjniki.

- Jeśli będą chcieli mi zabronić startów przez to, proszę bardzo. Mamy innych kierowców, to wystąpią w ten weekend. W Miami jest co robić - powiedział w piątek Hamilton, po czym spotkał się z przedstawicielami FIA.

ZOBACZ WIDEO: Milioner chwali się luksusową łodzią. Tak na niej szaleje

Delegaci federacji próbowali wyjaśnić Hamiltonowi, że zakaz noszenia biżuterii nie jest próbą ograniczenia wolności kierowców, a dotyczy zasad bezpieczeństwa. Biżuteria może być przeszkodą w razie wypadku czy też nagłej konieczności wykonania badań. 37-latek miał przyjąć to do wiadomości. Dostał nawet zwolnienie na dwa wyścigi z zakazu, by zyskać kilka tygodni na usunięcie kolczyków, które są na stale założone w jego ciele.

Hamilton nie zrezygnuje z biżuterii. Dostanie karę?

Sobota przyniosła jednak zwrot wydarzeń ws. konfliktu Hamilton-FIA. Po kwalifikacjach do GP Miami kierowca Mercedesa został zapytany o to, czy cieszy się z osiągniętego konsensusu. 37-latek odparł jednak dziennikarzom, że nie ma zamiaru rezygnować z biżuterii. - Dostałem zwolnienie z zakazu na dwa wyścigi, to dostanę i do końca roku. Zwłaszcza że pozwolono na noszenie obrączek ślubnych - powiedział Hamilton.

- Przekazali mi, że w tym zakazie chodzi o bezpieczeństwo. Odpowiedziałem im, że co takiego wydarzyło się przez ostatnich 16 lat? Startuję z kolczykami od początku mojej kariery w F1. Wtedy bezpieczeństwo nie stanowiło problemu? - dodał siedmiokrotny mistrz świata.

Lewis Hamilton nie zamierza rezygnować ze swojej biżuterii
Lewis Hamilton nie zamierza rezygnować ze swojej biżuterii

Zdaniem "Auto Motor und Sport", FIA opracowała już system kar za łamanie przepisów dotyczących biżuterii. Kierowcy będą musieli zapłacić 50 tys. euro grzywny za naruszenie regulaminu i 25 tys. euro w zawieszeniu. W przypadku kolejnej sankcji, jej wysokość wzrośnie odpowiednio do 100 tys. euro i 25 tys. euro. Maksymalnie kierowca za noszenie biżuterii podczas jazdy bolidem F1 będzie mógł otrzymać 250 tys. euro kary.

Jeśli kary finansowe nie odstraszą kierowców, będą im odbierane punkty w klasyfikacji generalnej F1. Maksymalnie w ten sposób będzie można stracić 10 "oczek" w trakcie jednej kampanii, co w razie walki o tytuł mistrza świata może być niezwykle bolesne.

Hamilton nie jest osamotniony

Kwestia biżuterii stanowi pierwszy poważny test dla nowego dyrektora wyścigowego. Sytuacja jest o tyle trudna dla Nielsa Witticha, że nie tylko Lewis Hamilton nie rozumie nowo wprowadzonego zakazu. - Dociera do mnie to wszystko, co oni mówią, ale obrączka na moim palcu jest dla mnie niezwykle ważna - powiedział w sobotę Kevin Magnussen, kierowca Haasa.

- Wolę mieć dodatkowe oparzenia spowodowane obrączką w razie wypadku, ale chcę się w niej ścigać. Biorę odpowiedzialność za to. Musi być jakaś forma wzięcia odpowiedzialności za swoje czyny - dodał Magnussen, zdaniem którego kierowcy F1 powinni mieć możliwość podpisania dokumentu, w którym akceptują ryzyko związane z zakładaniem biżuterii.

Nieco inny punkt widzenia ma dyrektor wyścigowy F1. Począwszy od GP Miami do listy biżuterii dopisano też zegarki, a więc ich założenie też jest niezgodne z regulaminem. Dodatkowo Niels Wittich wymógł na zespołach, by przed każdym weekendem dostarczały deklarację, iż kierowcy wchodzą do kokpitu samochodu bez biżuterii. Mercedes nie przedstawił takiego pisma w kontekście Hamiltona.

Zakaz przeciwko Hamiltonowi?

Sojusznikiem Lewisa Hamiltona w krucjacie przeciwko zakazowi noszenia biżuterii jest Sebastian Vettel. Czterokrotny mistrz świata F1 przy okazji GP Miami wyśmiał inny pomysł nowego dyrektora wyścigowego dotyczący zakładania bielizny ognioodpornej i wyrywkowych kontroli tego ekwipunku. Na znak protestu, Vettel chodził po padoku F1 w bokserkach założonych na kombinezonie.

- Myślę, że tematu biżuterii nie należy wyolbrzymiać. To bardzo osobista sprawa dla wszystkich. Czuję, że ten zakaz jest skierowany przeciwko Lewisowi. Tak, jeśli samochód się zapali, posiadanie biżuterii może wywołać negatywne konsekwencje. Jednak my jesteśmy dorośli. Możemy dokonywać własnych wyborów - powiedział Vettel dziennikarzom w Miami.

Sebastian Vettel stanął po stronie Lewisa Hamiltona
Sebastian Vettel stanął po stronie Lewisa Hamiltona

Pytanie, co zrobi teraz FIA. Jeśli nowy dyrektor wyścigowy nie ugnie się w kwestii biżuterii, będziemy świadkami naliczania kar i odejmowania punktów w klasyfikacji generalnej F1, co bez wątpienia będzie wywoływać głosy oburzenia. Zwłaszcza jeśli doszłoby do nagłej poprawy formy Mercedesa i Hamilton włączyłby się jeszcze do walki o tytuł.

Jeśli natomiast FIA i Niels Wittich odpuszczą i wycofają się rakiem z pomysłu karania kierowców za zakładanie biżuterii, mogą stracić część autorytetu. W końcu w kwestiach dotyczących bezpieczeństwa nie powinno być kompromisów. Sprawa zatem nie ma dobrego rozwiązania.

Kwestia biżuterii to jeden z wniosków płynących z analizy wypadku Romaina Grosjeana w GP Bahrajnu w sezonie 2020. Francuz spędził kilkadziesiąt sekund w płonącym bolidzie i doznał oparzeń wybranych części ciała. Eksperci FIA ocenili, że mogło się przyczynić do tego m.in. posiadanie obrączki na palcu, a także niezałożenie odpowiednio chroniącej bielizny ognioodpornej. Sam kombinezon kierowcy F1 uszyty jest z materiału, który powinien wytrzymać tak wysokie temperatury.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Czytaj także:
Kolczyki niezgody. Dlaczego w F1 rozpętała się afera o biżuterię?
Lewis Hamilton spotkał się z Michelle Obamą. Poruszył temat aborcji

Źródło artykułu: