Chociaż tegoroczna walka o tytuł mistrzowski w Formule 1 jest niezwykle ciekawa, to padok żyje również kwestią zakazu noszenia biżuterii podczas jazdy bolidem F1. To przepis funkcjonujący od lat w regulaminie, ale dotąd niebudzący większych kontrowersji. Sytuacja zmieniła się w momencie, gdy Niels Wittich został nowym dyrektorem wyścigowym. Niemiec wziął sobie za punkt honoru kontrolowanie kierowców pod kątem zakładania kolczyków, bransoletek czy łańcuszków.
Zdaniem Nielsa Witticha, posiadanie biżuterii w kokpicie bolidu F1 jest niebezpieczne, bo może doprowadzić do dodatkowych urazów w razie wypadku. Utrudnia też przeprowadzenie niektórych badań w sytuacji, gdyby kierowca nagle trafił do centrum medycznego.
Jednak kompletnie inny punkt widzenia ma Lewis Hamilton, który posiada kolczyki m.in. w uszach i nosie. Brytyjczyk został potraktowany wyjątkowo przez FIA i otrzymał zwolnienie z zakazu na dwa wyścigi. Przy okazji GP Monako kierowca Mercedesa będzie musiał jednak zrezygnować z biżuterii albo narazi się na kary.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandynawska wyprawa Kowalczyk
Co zrobi Hamilton? Tego ciągle nie wiadomo, ale w sprawie przemówił Alex Wurz. - To przepis wprowadzony z rozsądnych powodów. Jednak wolałbym, aby zastosowano w tym przypadku nieco inny sposób dostarczania wiadomości kierowcom F1 - powiedział agencji Reuters szef Stowarzyszenia Kierowców F1 (GPDA).
- Nie chcę, abyśmy skończyli jak w piłce nożnej, gdzie wiele różnych obelg fruwa w powietrzu. Musimy pracować razem. To jest styl, który wolałbym, aby zastosowano w tym przypadku - dodał Austriak.
W padoku F1 dyskutowany jest też temat zakładania bielizny ognioodpornej. Część kierowców z niej rezygnuje, gdyż jest niewygodna. Wurz zdradził jednak, że sam stosował się do wymogu regulaminowego w trakcie swojej kariery. Zawdzięcza to znajomości z Krisem Nissenem. Duński kierowca w roku 1988 doznał poważnych obrażeń wskutek pożaru swojego samochodu.
- Dla niego najgorszą rzeczą w pożarze nie była kwestia tego, ile on trwał. Problem polegał na tym, że guma elastyczna i materiał z jego normalnych spodni wtopiły się w jego skórę. To wywołało u niego koszmarne obrażenia, które przez lata powodowały ogromny ból. To mnie wiele nauczyło. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że sam nie chcę przechodzić przez coś takiego. Tak samo jest z biżuterią - podsumował Wurz.
Czytaj także:
GKSŻ wydała komunikat ws. meczu w Krośnie. Ktoś kłamie w sprawie toru!
Wilki Krosno mogą dostać ogromną karę. Stracić mogą też w ligowej tabeli