- To jest bardzo niesprawiedliwe, ale dobrze - tak Sergio Perez zareagował na polecenie Red Bull Racing, gdy usłyszał, że ma oddać prowadzenie w GP Hiszpanii zespołowemu koledze. Meksykanin zapowiadał później, że chce porozmawiać z kierownictwem "czerwonych byków" i był przekonany, że odebrano mu zwycięstwo w Barcelonie.
Eksperci bronią jednak decyzji Red Bulla o priorytetowym potraktowaniu Maxa Verstappena. - Sergio miał dobry wyścig, ale nie dysponuje prędkością Maxa. Jako zespół musisz dokonywać wyborów i nie możesz tracić zbyt wiele czasu. To Max jest liderem mistrzostw świata, a tego pragniesz jako zespół. Twierdzenia Pereza o "niesprawiedliwości" są bezsensowne - powiedział w holenderskim Viaplay Christijan Albers, były kierowca F1.
Meksykanin musiał szybko się pogodzić z tym, co wydarzyło się w Barcelonie, bo nadal nie podpisał nowego kontraktu z Red Bullem. Dlatego nie należy oczekiwać, aby w najbliższym czasie konflikt w zespole z Milton Keynes eskalował. - Dobrze, że chce omawiać takie sprawy wewnętrznie - stwierdził Giedo van der Garde, były kierowca F1.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Świątek zajrzała do pucharu, a tam... Musisz obejrzeć to nagranie
- Na miejscu Pereza ważne jest to, by dostać nowy kontrakt w Red Bullu. Negocjacje na pewno już trwają. Widać, że zespół ma kierowcę numer jeden, a Sergio nie jest wystarczająco szybki, aby nim być. Zna swoje miejsce w szeregu - dodał van der Garde.
Konfliktowi w zespole zaprzeczył też Helmut Marko. - Dla nas było jasne, że Sergio nie skończy wyścigu przed Maxem, bo korzystał z innej strategii. Nie byłby w stanie dojechać na tym komplecie opon do mety. Rozumiem jednak jego nerwy, bo widział zwycięstwo przed oczami. W tamtej chwili Perez nie miał pełnego obrazu sytuacji. Dla nas przepuszczenie Maxa było najlepszą opcją, szansą na zdobycie dubletu - powiedział doradca Red Bulla w telewizji ORF.
- Jeśli Sergio mnie o to zapyta, wyjaśnię mu wszystko szczegółowo. Nie było innego rozwiązania, ale oczywiste, że team orders w ferworze walki zawsze są denerwujące. To nawet zrozumiałe, że nie mówi przez radio po takim komunikacie: "przepuszczę kolegę i jeszcze mu pomacham". Gdyby tak postępował, nie byłby prawdziwym kierowcą - dodał Marko.
Nieoficjalne wieści z padoku F1 są takie, że Red Bull po GP Hiszpanii nieco złagodził ból Pereza, oferując mu przedłużenie kontraktu.
Czytaj także:
Przedwczesna radość Mercedesa. Rywale studzą optymizm Niemców
Zespół Kubicy może zaskoczyć w GP Monako. Będzie podium?