Kibice F1 wściekli. Hiszpanie przepraszają za fatalną organizację

Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: tor Catalunya w Barcelonie
Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: tor Catalunya w Barcelonie

Chaos komunikacyjny i gigantyczne kolejki - tor Catalunya nie poradził sobie z przyjęciem 300 tys. kibiców w ubiegły weekend. Formuła 1 już skrytykowała organizatorów GP Hiszpanii, a ci zapowiedzieli wyciągnięcie wniosków z gigantycznej wpadki.

W tym artykule dowiesz się o:

Organizatorzy GP Hiszpanii sprzedali wszystkie bilety na ostatni wyścig Formuły 1, a w ciągu trzech dni obiekt Catalunya w Barcelonie odwiedziło ok. 300 tys. osób. Szybko wyszło jednak na jaw, że promotorzy nie byli przygotowani na frekwencyjny sukces. W trakcie weekendu media społecznościowe zalała fala negatywnych komentarzy, a kibice wytykali Hiszpanom kolejne wpadki.

Już samo dotarcie na tor okazało się problemem, bo metro kursujące do Montmelo, gdzie znajduje się tor, było przepełnione i tamtejsza stacja kolejowa nie poradziła sobie z napływem ludzi. Aby wejść na teren obiektu, należało odstać swoje w ogromnej kolejce. Podobnie sytuacja wyglądała później, w razie chęci skorzystania z toalety czy zakupienia czegoś do picia, trzeba było się liczyć z czekaniem co najmniej kilkudziesięciu minut w kolejce.

Szefowie F1 już skrytykowali organizatorów GP Hiszpanii za niedociągnięcia i wezwali do poprawy sytuacji w sezonie 2023. Sami organizatorzy też biją się w pierś. Josep Lluis Santamaria, który zarządza torem Catalunya, przyznał się do popełnionych błędów. Jeden z głównych grzechów to niedoszacowanie liczby widzów, jaka może pojawić się na trybunach już w piątek.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Justyna Kowalczyk-Tekieli wyglądała zjawiskowo. A to był zwykły spacer

- To było Grand Prix z trzecią najlepszą frekwencją w historii tego wyścigu. Nasza kolej poinformowała, że w ciągu weekendu 75 tys. osób skorzystało z jej pociągów, aby dotrzeć na tor. To jakieś 26 proc. wszystkich fanów. To dwukrotnie większa liczba niż w przypadku GP Hiszpanii rozegranego w 2019 roku, ostatnim przed pandemią. Wtedy tak wiele osób nie korzystało z kolei - powiedział Santamaria w rozmowie z motorsport.com.

- Szacowaliśmy, że w piątek przybędzie na trybuny jakieś 25 tys. osób, a było ich 54 tys. Obsługa tak wielu kibiców wymaga pracy w wielu obszarach. Już teraz pracujemy z różnymi departamentami w mieście, by zapewnić lepszą obsługę fanom w przyszłości. Rozumiemy dyskomfort kibiców. Część z nich nie miała żadnych problemów, ale byli też tacy, którzy trafili akurat na gigantyczne korki - dodał Santamaria.

Zdaniem Hiszpanów, do kolejek do punktów gastronomicznych przyczyniły się też ogromne upały, jakie w ubiegły weekend nawiedziły Barcelonę. Średnia temperatura wynosiła ok. 35 st. C. - Już w piątek były kolejki, więc zwiększyliśmy liczbę punktów w sobotę. Otworzyliśmy 45 dodatkowych stoisk. Po raz pierwszy pozwoliliśmy też na wnoszenie lodówek turystycznych z napojami do pojemności 1,5 l. Nie odkręcaliśmy też zakrętek, co zwykle robi się na obiektach sportowych - wyjaśnił szef toru Catalunya.

- Możliwe, że w pewnych punktach momentami brakowało butelek z wodą, ale uzupełniano ich stan przez cały dzień. Były też dostępne inne napoje. Nie jesteśmy w stanie kontrolować temperatury - podsumował Santamaria.

GP Hiszpanii posiada obecnie kontrakt z F1 do końca sezonu 2026, dlatego organizatorzy będą musieli się wykazać, jeśli zależy im na pozostaniu w kalendarzu królowej motorsportu.

Czytaj także:
Przedwczesna radość Mercedesa. Rywale studzą optymizm Niemców
Zespół Kubicy może zaskoczyć w GP Monako. Będzie podium?

Źródło artykułu: