Fatalne wieści dla Ferrari. Do tego nerwowa atmosfera w fabryce
Ferrari przeprowadziło inspekcję silnika Charlesa Leclerca po awarii w GP Azerbejdżanu i nie ma najlepszych wieści dla kierowcy. Jednostka spalinowa i turbosprężarka uległy tak poważnemu uszkodzeniu, że 24-latek nie będzie mógł już z nich skorzystać.
Ferrari po wyścigu F1 w Baku powróciło do siedziby w Maranello, gdzie dokonano demontażu jednostki napędowej Leclerca. Dokładna inspekcja wykazała, że silnik spalinowy oraz turbosprężarka nie nadają się do dalszego użytku - poinformował włoski "Motorsport".
Z ustaleń włoskiego serwisu wynika, że w Baku doszło do awarii głowicy cylindrów, co bezpowrotnie uszkodziło silnik, a następnie również turbinę.
ZOBACZ WIDEO: Iga Świątek ma problem. Cała nadzieja w trenerzeW tej sytuacji podczas najbliższego GP Kanady kierowca z księstwa otrzyma już trzeci silnik spalinowy w sezonie 2022, przez co znajdzie się na limicie. Zgodnie z regulaminem F1, do dyspozycji każdego zawodnika są trzy jednostki. Skorzystanie z każdej dodatkowej skutkuje karnym przesunięciem na polach startowych.
"Motorsport" ustalił, że po inspekcji w Maranello zapanowała napięta atmosfera. W dziale odpowiedzialnym za silniki da się wyczuć mnóstwo nerwów. W silniku Leclerca miała pęknąć część, która nigdy wcześniej nie sprawiała problemów w maszynach Ferrari. Na dodatek jest ona zamawiana w firmie zewnętrznej, co dodatkowo budzi niepokój Włochów.
Ferrari obecnie nie wie, czy uszkodzona część świadczy o głębszym problemie, który może powtórzyć się w kolejnych wyścigach F1, czy też dostawca popełnił jakiś błąd podczas produkcji albo skorzystał z gorszych materiałów.
Czytaj także:
Prośba Ferrari odrzucona. To dopiero początek kłopotów
Robert Kubica w rozkroku. Czy tak trudno porzucić F1?