Max Verstappen odniósł zwycięstwo w GP Kanady, choć późna neutralizacja sprawiła, że kierowca Red Bull Racing stracił w końcówce niemal całą przewagę i niemal do ostatnich metrów musiał drżeć przed atakami Carlosa Sainza. Dla "czerwonych byków" było to szóste z rzędu zwycięstwo w obecnym sezonie Formuły 1.
Po tym jak Verstappen pojawił się na podium GP Kanady i celebrował sukces, oblewając się szampanem z mechanikami i inżynierami, aktualny mistrz świata F1 nie mógł wejść do garażu Red Bulla i kontynuować tam radosnej fety.
Jak poinformował Ted Kravitz, dziennikarz Sky Sports, zespół z Milton Keynes nie został dopuszczony do garażu po zakończeniu GP Kanady przez służby. - Zespół nie mógł powrócić do garażu po zakończeniu ceremonii na podium. Wszystko przez policjanta z psem tropiącym! - przekazał Kravitz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takie sceny możemy zobaczyć bardzo rzadko. Co tam się działo!
- Czy pies tropiący szukał puszek Red Bulla? Znalazł jakieś? - żartował Kravitz podczas swojego wejścia na antenę Sky Sports.
Jak się okazało, wizyta policjanta i psa tropiącego była rutynową kontrolą w pomieszczeniach, które zajmował Red Bull podczas wyścigu F1 o GP Kanady. Sympatyczny czworonóg wyszkolony był m.in. pod kątem znajdowania materiałów wybuchowych i narkotyków. W garażu nie znaleziono ostatecznie żadnych niepokojących przedmiotów.
Kravitz żartował w Sky Sports, że pies tropiący powinien zainteresować się bolidem Sergio Pereza. Drugi z kierowców "czerwonych byków" nie dojechał do mety GP Kanady z powodu awarii samochodu. - Może powinien był poszukać, co jest w środku skrzyni biegów, która umarła w tym wyścigu? - pytał brytyjski dziennikarz.
Czytaj także:
Ostre słowa w F1. Szef Mercedesa mówi o "żałosnym" zachowaniu
Szef zespołu F1 ruga kierowców. "Niech więcej trenują"