Formuła 1 zerwała wieloletni kontrakt na organizację GP Rosji, sprzeciwiając się tym samym agresji tego państwa na Ukrainę. W ten sposób królowa motorsportu zrezygnowała z 55-60 mln dolarów, bo na taką kwotę opiewało porozumienie z Rosjanami. F1 mogła pozwolić sobie na taki ruch, bo obecnie nie brakuje chętnych, by gościć u siebie najlepszych kierowców świata.
Niedawno wyszło na jaw, że Rosjanie zdążyli uiścić część kwoty wymaganej kontraktem na poczet organizacji GP Rosji w sezonie 2022. F1 nie zwróciła im jednak pieniędzy, na co narzekał Andriej Kostin. To szef państwowego banku VTB, do którego należała firma Rosgonki - promotor GP Rosji.
Jako że Zachód nałożył sankcje na VTB Bank, odcinając go m.in. od międzynarodowego systemu SWIFT, bo jest to główny sponsor wojennych działań Władimira Putina, to firma zbyła akcje Rosgonki. Wszystko po to, aby możliwe było zwrócenie zaliczki wpłaconej na organizację GP Rosji.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się wydarzyło? Szalone sceny po meczu Polaków!
- Mogę potwierdzić, że bank VTB faktycznie wycofał się z działalności w Rosgonki - powiedział "Championat" Aleksiej Titow, który stoi na czele firmy organizującej dotąd GP Rosji.
- Formuła postawiła nam szereg wymagań, które musimy spełnić, aby oni mieli techniczną możliwość zwrócenia nam pieniędzy. Na chwilę obecną mogę powiedzieć, że wszystkie te warunki spełniliśmy. Musimy tylko czekać, aż odpowiednie departamenty w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii zatwierdzą te transakcje. Wtedy pieniądze wrócą do Rosji - dodał Titow.
Rządy Wielkiej Brytanii, gdzie zarejestrowana jest Formuła 1, a także Stanów Zjednoczonych, skąd pochodzi właściciel F1 - Liberty Media, w ramach sankcji gospodarczych zabroniły przedsiębiorstwom ze swojego kraju nawiązywać transakcji ze stroną rosyjską. Dlatego cały proces zwrócenia środków wpłaconych na poczet GP Rosji jest tak skomplikowany.
Czytaj także:
Skandal w F1. Kierowca zawieszony
Sensacyjne informacje ws. Micka Schumachera