Sebastian Vettel ostrzega ludzkość. "Ropa się kończy"

Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Sebastian Vettel
Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Sebastian Vettel

Wojna w Ukrainie zdestabilizowała rynek ropy naftowej. Uwagę na to zwraca Sebastian Vettel. Zdaniem czterokrotnego mistrza świata F1, rządy powinny skupić się na szukaniu alternatywy dla paliw kopalnych. Zyskać na tym może środowisko.

Sebastian Vettel w padoku Formuły 1 należy do osób, które poświęcają sporo uwagi kwestiom ochrony środowiska. Przy okazji ostatniego GP Kanady kierowca Aston Martina wywołał spory skandal, bo zwrócił uwagę na to, że rząd w Ottawie eksploruje roponośne piaski i niszczy w ten sposób środowisko naturalne na swoim terenie.

Specjalną koszulkę i kask Vettela, krytykujące działania Kanadyjczyków w rejonie Alberty, potępiła tamtejsza minister energii. 34-latek postanowił wytłumaczyć swoje zachowanie.

- Zapytałem Nicholasa Latifiego, który jest z Kanady i mieszka tam całe życie. Okazało się, że nic nie wie o tym, że jego państwo niszczy w ten sposób środowisko. Tu nie chodzi o to, by wskazywać palcem Kanadę i mówić "wstydź się". Nie. Wszyscy żyjemy w świecie paliw kopalnych i to się skończy. Ropa się skończy. Pytanie kiedy i jak dotkliwe to będzie - powiedział Vettel w rozmowie z "The Telegraph".

ZOBACZ WIDEO: Pudzianowski pokazał swoje czerwone Porsche. Uśmiejesz się do łez

Czterokrotny mistrz świata F1 wskazał, że wojna w Ukrainie doprowadziła do gwałtownego wzrostu cen paliw, co pokazało jak bardzo jesteśmy uzależnieni od tego surowca. Powinien to być znak dla rządów najważniejszych państw, że należy odejść od paliw kopalnych. - To było jasne 50 lat temu i jest jasne teraz - dodał kierowca Aston Martina.

Vettel podkreślił, że obecnie większość społeczeństwa nie rozumie, że nie można tkwić w nieskończoność w przywiązaniu do ropy naftowej. - Teraz informacje rozprzestrzeniają się i zmieniają tak szybko, że lepiej powtarzać popularne rzeczy niż mówić prawdę. Slogany są bardziej chwytliwe niż prawda. Ją trudniej wytłumaczyć ludziom - ocenił były mistrz świata.

- Łatwo jest potępić polityków i powiedzieć, że wszyscy są źli albo nieuczciwi. Jednak wielu z nich ma dobre intencje, chcą uczynić ten świat lepszym miejscem do życia. Jednak odnoszę wrażenie, że często muszą się dostosować, dokonywać kalkulacji politycznej. To powszechny problem. Prawda jest często niepopularna. Ludzie nie chcą jej słyszeć - dodał Vettel.

Coraz częściej Vettel nazywany jest hipokrytą, bo choć nawołuje do ekologicznych rozwiązań, to ściga się w F1 i to w zespole sponsorowanym przez Aramco - saudyjskiego giganta paliwowego. - Niedawno w BBC musiałem się zmierzyć z sugestią, że jestem najwyższej klasy hipokrytą. Jeśli jednak odejdę z F1, to kto będzie zwracał uwagę na te rzeczy? - zapytał Niemiec.

- Nie martwię się też anonimową krytyką w sieci. Kim są ci ludzie, którzy piszą te obraźliwe komentarze w internecie? Jeśli mają jaja, to niech wyjdą i powiedzą mi to prosto w twarz. Bywam dostępnym, pojawiam się publicznie. Chętnie posłucham, co mają do powiedzenia - zakończył Vettel.

Czytaj także:
Rosjanin walczy o odzyskanie pieniędzy. Jest komentarz prawnika
Powiązania z Rosją i Putinem. To dopiero początek jego problemów