Na początku marca Haas poinformował o rozwiązaniu ze skutkiem natychmiastowym umowy z Nikitą Mazepinem. Amerykańska ekipa nie chciała być kojarzona z rosyjskim kapitałem, po tym jak Kreml postanowił zaatakować Ukrainę. Sponsorem 23-latka jest bowiem jego ojciec, Dmitrij Mazepin, który żyje w dobrych relacjach z Władimirem Putinem.
Po kilku miesiącach od tamtych wydarzeń Mazepin poinformował, że Haas nie zapłacił mu pensji za część sezonu 2022. Z tego powodu kierowca z Moskwy pozwał amerykańską ekipę do sądu. Czy syn rosyjskiego oligarchy dopnie swego i wygra proces sądowy?
- Wszelkie obowiązki płacowe uregulowane są ściśle w umowie o pracę. Brak wypłaty wynagrodzenia jest dość poważnym naruszeniem ze strony pracodawcy i to w każdym systemie prawnym. Przed rozwiązaniem umowy wszystkie musi zostać spłacone. Chyba że w kontrakcie znajdują się jakieś specjalne klauzule - powiedziała "Championat" prawniczka Anna Antseliowicz.
ZOBACZ WIDEO: Pudzianowski pokazał swoje czerwone Porsche. Uśmiejesz się do łez
Jak podkreśliła rosyjska prawniczka, Haas nie musiałby płacić Mazepinowi, gdyby udowodnił, że kierowca dopuścił się wykroczenia dyscyplinarnego, które wywołało szkodę po stronie zespołu Formuły 1. - W takim przypadku mogą nawet domagać się odszkodowania od pracownika. Jeśli nic takiego się nie wydarzyło, to na pracodawcy spoczywa odpowiedzialność za pokrycie wszelkich zaległości - dodała Antseliowicz.
Rosjanka wskazała też na zawiłości prawne, bo Haas formalnie należy do Genego Haasa ze Stanów Zjednoczonych, ale sam zespół ma siedzibę na Wyspach Brytyjskich i tam jest zarejestrowany. - Jakie są szanse Nikity w sądzie? To trudno ocenić. Nawet nie wiadomo, kto będzie tę sprawę rozpatrywał. Być może wskazano to w kontrakcie, że w przypadku sporów sprawą zajmować się będzie konkretny trybunał - podsumowała.
Z informacji racingnews365.com wynika, że Haas nie zrealizował płatności, bo Mazepin znalazł się na liście podmiotów objętych sankcjami przez Zachód. Dlatego też zespół F1 nie chce narażać się na złamanie amerykańskiego prawa, które stanowczo zabrania obecnie nawiązywania jakichkolwiek transakcji handlowych ze stroną rosyjską.
To jednak nie koniec batalii prawnej obu stron. Rosyjska firma Uralkali, należąca do Dmitrija Mazepina, domaga się od Haasa zwrotu 13 mln dolarów. Taką kwotę przedsiębiorstwo przelało na konta amerykańskiej ekipy na początku roku, zanim Putin wszczął wojnę w Ukrainie. W odpowiedzi na ten pozew Amerykanie zaczęli się domagać od Uralkali ponad 8 mln dolarów, jakie firma miała zapłacić w ramach drugiej transzy sponsorskiej w sezonie 2022.
Czytaj także:
Mickowi Schumacherowi brakuje ojca. Natychmiast uciszyłby krytykę
Stanął w obronie zawieszonego kierowcy. "Nie jest rasistą"