Bernie Ecclestone poznał Władimira Putina przy okazji rozmów dotyczących organizacji GP Rosji w Soczi. Od lat było jasne, że były szef Formuły 1 i przywódca Kremla żyją w dobrych relacjach. Nie zakłóciła ich nawet wojna w Ukrainie. Podczas gdy najwięksi sojusznicy odsunęli się od Putina, Ecclestone twardo stoi u jego boku.
Gdy 91-latek był gościem ITV w tym tygodniu, powtórzył słowa sprzed kilku lat, że chętnie "przyjąłby kulę za Putina" i nie zmienił zdania w tej kwestii. Gdy następnego dnia otrzymał okazję do wycofania się z tej wypowiedzi, nie skorzystał z niej. Wręcz przeciwnie, ponownie chwalił dyktatora z Moskwy i nazwał go "rozsądną osobą".
Zachowaniem Ecclestone'a zszokowany jest Lewis Hamilton, który kilkukrotnie dawał już wyraz tego, co myśli o wojnie w Ukrainie i potępiał rosyjską agresję. - Nie potrzebujemy komentarzy takich ludzi. Po co dajemy im w ogóle głos? Słuchanie ludzi, którzy popierają taką osobę jak Putin, jest poza moim tokiem rozumowania - powiedział kierowca Mercedesa w Sky Sports.
ZOBACZ WIDEO: Prawdziwa magia! Zobacz, co zrobił reprezentant Polski
- Nie potrzebujemy w F1 osób, które wierzą w wojnę, wysiedlanie ludzi i zabijanie niewinnych ofiar. Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszałem. Takie poglądy cofają nas o dziesięciolecia, a przecież jeszcze nie zobaczyliśmy prawdziwego ciężaru bólu tej wojny - dodał Hamilton.
Zdaniem siedmiokrotnego mistrza świata F1, jeśli takie osoby jak Ecclestone nie mają "nic pozytywnego do przekazania, to nie powinno się im dawać miejsca do promocji".
Przypomnijmy, że już wcześniej Formuła 1 zdystansowała się od słów swojego byłego szefa i właściciela. "Komentarze wygłaszane przez Berniego Ecclestone'a są jego osobistymi poglądami i bardzo mocno kontrastują ze stanowiskiem obecnych władz F1" - napisano w oświadczeniu.
Ecclestone już w marcu, ledwie kilka dni po rozpoczęciu inwazji w Ukrainie, negował słuszność odwołania GP Rosji i nakładania kar na kierowców z tego kraju. - To nie ma sensu. Bez względu na to, jak patrzysz na tę sytuację. O ile mi wiadomo, w Rosji nie ma wojny, więc gdyby doszło do wyścigu, to nic by się nie zmieniło. Odwołanie GP Rosji nie wywoła żadnego efektu. Pomysł karania Rosji w ten sposób nie wpływa na Putina, nie jest dla niego żadną karą - mówił wtedy były szef F1.
Czytaj także:
Szef Mercedesa wzywa do działania ws. rasizmu. Padły mocne słowa
Międzynarodowa afera po słowach o Putinie. Ministerstwo reaguje