Właściwie od początku sezonu 2022 w Formule 1 trwa dyskusja na temat decyzji podejmowanych przez strategów Ferrari. W tym roku nie brakowało bowiem wyścigów, w których Charles Leclerc tracił szasnę na wygrane wskutek błędnych decyzji taktycznych. Sytuacja jest o tyle dotkliwa dla 24-latka, że najprawdopodobniej straci on przez to szansę na tytuł mistrzowski w F1.
Kierowca Ferrari traci 80 punktów do prowadzącego w mistrzostwach Maxa Verstappena, zaś w klasyfikacji konstruktorów strata włoskiej ekipy do Red Bull Racing wynosi 97 "oczek".
W sieci popularny stał się mem, który ukazuje kluczowe osoby Ferrari siedzące na ścianie dowodzenia w alei serwisowej. Tyle, że zamiast strojów włoskiej ekipy przedstawione są w roli cyrkowców. Zdaniem Witalija Pietrowa, zabawna przeróbka internautów idealnie oddaje realia panujące w stajni z Maranello.
ZOBACZ WIDEO: Pudzianowski wrócił do korzeni! Tylko spójrz na to
- Tak, stratedzy Ferrari są klaunami. Zgadzam się z tym - powiedział były kierowca F1 w rozmowie, jaka ukazała się w mediach społecznościowych dziennikarza Michaiła Gorewanowa.
Zdaniem Pietrowa, część winy za obecną sytuację Ferrari spoczywa też na barkach kierowców. - Niestety, były sytuacje, gdy popełniali błędy, których nie powinni byli popełniać - ocenił Rosjanin, który w sezonie 2010 był partnerem Roberta Kubicy w Renault.
Ferrari zyska okazję do odrobienia strat w klasyfikacji w najbliższy weekend, kiedy to Formuła 1 powróci z miesięcznych wakacji. Jednak Leclerc znów może mieć utrudnioną walkę o zwycięstwo w GP Belgii. Z nieoficjalnych wieści z padoku wynika, że w bolidzie Monakijczyka może dojść do wymiany silnika, co skutkować będzie karnym przesunięciem na polach startowych.
Problemy lidera Ferrari z jednostką napędową to konsekwencja usterek, jakie miały miejsce w GP Hiszpanii i GP Azerbejdżanu. W obu przypadkach Leclerc odpadał z walki, gdy znajdował się na prowadzeniu.
Czytaj także:
Księgowi zadecydują o tytule w F1. Planowanie wydatków kluczem do sukcesu
Ceny energii na świecie szaleją. Tak zespół F1 zaoszczędził miliony