Przez cztery ostatnie lata Oscar Piastri mógł liczyć na wsparcie finansowe Alpine, które przyjęło go do swojej akademii talentów i uczyniło rezerwowym zespołu Formuły 1 w sezonie 2022. Jednak w ostatnich miesiącach Australijczyk nie mógł się doczekać propozycji kontraktu, który gwarantowałby mu miejsce w stawce F1 w roku 2023 i podpisał porozumienie z McLarenem.
Alpine przegrało walkę o Piastriego w biurze ds. kontraktów w F1 (CRB), bo okazało się, że stron nie łączy żadna umowa odnośnie sezonu 2023. Francuzi w tej sytuacji nie wykluczają, że pozwą kierowcę ws. zwrotu kosztów poniesionych na jego szkolenie. Mowa o kwocie sięgającej 10 mln dolarów.
W padoku F1 pojawiły się obawy, że sprawa Piastriego tworzy niebezpieczny precedens i sprawi, że młodym kierowcom łatwiej będzie się wyrwać z programów juniorskich i akademii talentów. Na sytuację zareagował już Mercedes. - Wszyscy konstruktorzy zainwestowali ogromne środki w programy dla juniorów. Inwestujemy w kierowców w kartingu, różnego rodzaju serie młodzieżowe. Czasem są to niewielkie kwoty, czasem naprawdę spore - powiedział "The Race" Toto Wolff.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!
- Od dawna inwestujemy chociażby w Russella czy Ocona. Teraz stworzono precedens, który pokazał, że można sprytnie uwolnić się z kontraktu. To nie jest dobre dla naszej branży. Zatrudnimy dodatkowych prawników, którzy będą redagować ostrzejsze kontrakty. Osobiście wierzę jednak w przyzwoitość i uczciwość naszych kierowców - dodał szef Mercedesa.
Jak podkreślił Wolff, "prawdopodobnie w każdej umowie można znaleźć jakieś luki", dlatego zespół musi robić wszystko, aby swoją wizją rozwoju przekonać kierowcę do siebie. - Później sędziowie czy prawnicy decydują o sprawie. Wiele razy myślałem już, że kontrakt obejmuje wszystkie możliwe opcje, ale tak nie było. Wszystko sprowadza się do konkretnej osoby i jej wizji długotrwałego związku - przyznał Austriak.
- Trudno ocenić sprawę Piastriego z zewnątrz, bo w każdej historii są dwie postaci, ale lepiej żeby ten gość był szybki - dodał Wolff, nawiązując do presji, jaka spadnie na młodego Australijczyka w sezonie 2023 w związku z ostatnimi wydarzeniami.
Oskarżeń o działanie w złej wierze nie rozumie natomiast McLaren. - Oscar był wolnym agentem na rynku, więc podpisaliśmy z nim kontrakt. Nie sądzę, aby to miało jakikolwiek wpływ na programy juniorskie. Prawdopodobnie konieczne jest jedynie przestudiowanie umów zawartych w ramach różnego rodzaju umów - powiedział Andreas Seidl, szef McLarena.
Czytaj także:
Niemcy w kryzysie. "To jakieś szaleństwo"
Niepoważne zachowanie zespołu F1. Nawet nie potrafili przygotować kontraktu