Niepoważne zachowanie zespołu F1. Nawet nie potrafili przygotować kontraktu

Materiały prasowe / Alpine / Na zdjęciu: Oscar Piastri
Materiały prasowe / Alpine / Na zdjęciu: Oscar Piastri

Oscar Piastri, choć debiut w F1 ma dopiero przed sobą, był w ostatnim miesiącu na ustach niemal wszystkich w padoku. Oskarżany o brak uczciwości i nieczystą grę z jednym zespołem, podpisał umowę z innym. Kulisy decyzji 21-latka są jednak szokujące.

W ostatnich tygodniach Oscar Piastri został oskarżony o brak "uczciwości", po tym jak postanowił nie wiązać swojej przyszłości z Alpine, choć firma inwestowała w jego rozwój przez cztery ostatnie lata. Młody Australijczyk podpisał kontrakt z McLarenem, za co w padoku Formuły 1 spadła na niego lawina krytyki.

- Wierzę w karmę i uczciwość - komentował z kolei Toto Wolff, który zwracał uwagę na to, że brak lojalności może wyjść młodemu kierowcy bokiem. Do tego kibice ostro skrytykowali postępowanie McLarena, którego w mediach społecznościowych zalała fala hejtu. Choćby z tego względu, że zespół z Woking po cichu negocjował z 21-latkiem, podczas gdy miał ważną umowę z Danielem Ricciardo.

W ostatni piątek biuro ds. kontraktów w F1 (CRB) orzekło, że Piastri miał prawo podpisać umowę z McLarenem, a Alpine przez kilka miesięcy nawet nie było w stanie przedstawić mu gotowej propozycji kontraktu. Dokumenty ujawnione w CRB pokazały, jakim brakiem profesjonalizmu wykazał się zespół z Enstone. Zmienił się też odbiór zachowania Australijczyka.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!

Amatorka w wykonaniu Alpine

Do szczegółów posiedzeń CRB dotarł portal motorsport.com. Wynika z nich dość jasno, że to nie Piastri winien jest całej afery. Błędne było myślenie niektórych osób w padoku F1, że Australijczyk zachował się niewdzięcznie i nielojalnie względem firmy, która rozwijała jego karierę w ostatnich latach. Podpisanie umowy z McLarenem i odejście z Enstone to bardziej kwestia rozczarowania brakiem wiary w kierowcę ze strony Francuzów.

15 listopada 2021 roku Oscar Piastri otrzymał z Alpine luźne warunki kontraktu, które przedstawiały plany względem kierowcy na sezony 2022-2023. Menedżer Mark Webber zasugerował, że najlepszym rozwiązaniem będzie zawarcie dwóch oddzielnych umów - jedna miała dotyczyć roli rezerwowego w sezonie 2022, osobna startów w F1 w latach 2023-2024.

Laurent Rossi, dyrektor generalny Alpine, obiecał Webberowi, że lada moment dostanie wzór umów do podpisania. Wszystko miało zająć 10 dni. Jednak ostatecznie nigdy do tego nie doszło. Przez kilka miesięcy Australijczyk korespondował z działem prawnym zespołu z Enstone, a jego frustracja rosła z powodu opóźnień i niekompetencji po stronie ekipy F1.

Opóźnienia w Alpine tłumaczono m.in. przygotowaniami do premiery nowego samochodu, a także niewielką liczbą osób w dziale prawnym. Dopiero pod koniec lutego Webber wymógł na Alpine, by zawrzeć kontrakt ws. pełnienia przez Piastriego roli rezerwowego w sezonie 2022. To wszystko na ledwie kilka dni przed pierwszym wyścigiem.

2 marca obiecano Webberowi, że w końcu otrzyma kontrakt. Tak się nie stało. Dwa dni później menedżer Piastriego otrzymał jedynie wzór umowy dotyczącej pełnienia roli rezerwowego. Dokument ws. sezonów 2023-2024 miał zostać wysłany w kolejnym tygodniu. Ostatecznie drugiego porozumienia nigdy nie wysłano.

Ośmieszenie przed prawnikami

Podczas posiedzenia CRB zespół z Enstone ośmieszył się przed prawnikami, bo przedstawił jedynie ogólne warunki kontraktu, jakie przygotowano Piastriemu w listopadzie 2021 roku. Francuzi uznawali, że na tej podstawie mają prawo zmusić kierowcę do jazdy w swoich barwach w sezonie 2023, choć wiedzieli, że prawnie nie jest to dokument wiążący.

W złożonych dokumentach mowa była o tym, że Piastri będzie rezerwowym Alpine w sezonie 2022. Próżno w nich było szukać jednak adnotacji, jakoby w kolejnym roku Australijczyk miał być etatowym kierowcą francuskiej ekipy.

Oscar Piastri dostał zgodę na transfer do McLarena
Oscar Piastri dostał zgodę na transfer do McLarena

Oscar Piastri propozycję kontraktu, ale na sezony 2023-2026, otrzymał dopiero 19 maja. Jednak w tym momencie Francuzi proponowali mu, aby w przyszłym roku startował w Williamsie, bo planowali przedłużenie umowy z Fernando Alonso. W sezonie 2024 młody Australijczyk miał wrócić do Alpine albo pozostać w Williamsie, w zależności od wyników prezentowanych przez Alonso.

To właśnie wtedy Piastri zrozumiał, że Alpine nie wiąże z nim nadziei w bliższej perspektywie i postanowił poszukać innych opcji w F1. Na przełomie maja i czerwca rozpoczęły się rozmowy z McLarenem.

"Alpine nieśmiało podchodziło do przedstawienia Piastriemu umowy na starty w F1 przez osiem miesięcy, po czym nagle zaproponowało czteroletni kontrakt, rozpoczynający się od dwuletniego wypożyczenia do Williamsa" - napisano w decyzji CRB, którą cytuje motorsport.com.

McLaren w niego uwierzył

Gdy Oscar Piastri podpisywał umowę z McLarenem, nie miał pewności, co do rozwiązania umowy z Danielem Ricciardo. Młody Australijczyk godził się nawet na bycie rezerwowym w roku 2023, z perspektywą na rolę etatowego kierowcy w kolejnym sezonie. Nie byłby jednak związany aż czteroletnim kontraktem. Na dodatek szybciej trafiłby do konkurencyjnego zespołu, unikając jazdy w słabym Williamsie.

McLaren miał przy tym świadomość, że Piastri nie podpisał żadnych prawnie wiążących dokumentów z Alpine. Dlatego 4 lipca obie strony dobiły targu. 21-latek podpisał porozumienie obejmujące sezony 2023-2024. W tamtym czasie Ricciardo zamieścił w mediach społecznościowych oświadczenie, w którym przypomniał, że ma ważny kontrakt i przez kolejny rok będzie ścigał się McLarenem.

Alpine na własne życzenie straciło olbrzymi talent
Alpine na własne życzenie straciło olbrzymi talent

Z perspektywy czasu, tamten wpis Ricciardo należy odczytywać jako umocnienie swojej pozycji negocjacyjnej i wywalczenie wyższej kwoty odprawy za zerwanie kontraktu.

Głosowanie prawników działających w CRB było jednogłośne. Wszyscy orzekli, że ogólne warunki umowy Alpine z Piastrim nie były prawnie wiążącym dokumentem, a kierowca miał pełne prawo dogadać się z McLarenem. Francuzi na zakończenie stwierdzili, że to kierowca powinien pokryć koszty postępowania po swojej stronie, które wyceniono na 138 tys. dolarów. Alpine poskarżyło się też na "nadmierne" koszty prawne McLarena (265 tys. dolarów), ale tę skargę też odrzucono.

Efekt? Alpine nie tylko straciło największy od lat talent w F1, ale również musi pokryć koszty postępowania przed CRB, za co zapłaci ponad 600 tys. dolarów. Sytuacja mogłaby się potoczyć inaczej, gdyby na czas przygotowano 21-latkowi kontrakt. Jednak jak widać, kilka miesięcy nie wystarczyło firmie dysponującej milionami dolarów, by dopełnić tak podstawowej formalności.

Łukasz Kuczera, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Ferrari zrównane z ziemią po kolejnym błędzie. Jest odpowiedź ekipy
Wybuch agresji Lewisa Hamiltona. Są przeprosiny Brytyjczyka

Komentarze (0)