Na początku sezonu 2022 Alfa Romeo była pozytywnym zaskoczeniem w Formule 1. W niektórych wyścigach wydawało się, że Valtteri Bottas będzie w stanie powalczyć nawet o podium w razie problemów kierowców z czołówki F1. To właśnie wtedy ekipa z Hinwil zdobyła większość punktów do klasyfikacji konstruktorów. Obecnie z 51 "oczkami" zajmuje szóste miejsce w tabeli.
Problem polega na tym, że Alfa Romeo po raz ostatni punktowała w GP Kanady w połowie czerwca. Kolejnych sześć wyścigów zespół Roberta Kubicy kończył z zerowym dorobkiem. W ostatnim GP Holandii na trzynastym miejscu znajdował się Valtteri Bottas, ale musiał wycofać się z rywalizacji z powodu awarii silnika. Guanyu Zhou był szesnasty, ale na jego wynik z kolei wpłynęła kara 5 s za przekroczenie prędkości w alei serwisowej.
- To był jeden z najtrudniejszych weekendów w tym sezonie. Brakowało nam tempa w kwalifikacjach. Wyścig był bardziej obiecujący, ale mimo to za nami ciężka przeprawa. Zdobycie punktów było wyzwaniem - ocenił w "The Race" fiński kierowca.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!
Świetny początek sezonu 2022 sprawił, że ekipa Kubicy marzyła o czwartym miejscu w klasyfikacji konstruktorów F1. Obecnie to praktycznie niemożliwe. Czwarte Alpine ma już 125 punktów, piąty McLaren - 101. Dlatego Alfa Romeo musi pilnować swojej lokaty, bo rywale za jej plecami (Haas, Alpha Tauri, Aston Martin) coraz częściej dojeżdżają do mety na punktowanych pozycjach.
Jak ujawnił Xevi Pujolar, ostatnie problemy Alfy Romeo w Zandvoort to m.in. kwestia złej współpracy modelu C42 z oponami. - Spodziewaliśmy się walki w środku stawki F1. Jednak mieliśmy problem, by doprowadzić opony do odpowiedniej temperatury na pierwszym okrążeniu, co wpłynęło na nasz wynik w kwalifikacjach. Tempo wyścigowe było lepsze, ale nieudany wynik w kwalifikacjach wszystko utrudnił - powiedział szef Alfy Romeo ds. inżynierii torowej.
Zdaniem Alfy Romeo, słabsze wyniki to m.in. konsekwencja odchudzania bolidów przez konkurencję. Na początku sezonu model C42 był jedynym, który znajdował się blisko limitu wagowego (798 kg), podczas gdy reszta konstrukcji ważyła grubo ponad 800 kg.
- Inne zespoły wydają się też być szybsze pod kątem produkcji nowych części, wprowadzają poprawki co weekend. My zwykle mamy ten sam bolid, na przygotowanie poprawek potrzebujemy kilku tygodni. Gdy do tego dochodzą trzy wyścigi z rzędu, jeden po drugim, to mamy problem. Musimy pracować z tym, co mamy i poszukać punktów w kolejnych wyścigach - ocenił Zhou.
Czytaj także:
Audi chce Micka Schumachera. Transferowy ból głowy ekipy Kubicy
Red Bull nie dla Porsche. Niemcy szukają nowego partnera w F1