Daniel Ricciardo z końcem obecnego sezonu opuści McLarena, po tym jak uzgodnił z brytyjską ekipą wcześniejsze rozwiązanie kontraktu. Na mocy porozumienia zespół z Woking zobowiązał się wypłacić 33-latkowi pełną pensję za rok 2023, czyli ok. 20 mln dolarów. Jednak Ricciardo nie myśli wyłącznie o pieniądzach i chciałby znaleźć nową ekipę w Formule 1.
Początkowo spekulowano, że kierowca z Antypodów znajduje się wysoko na liście życzeń Alpine, ale Francuzi odpuścili temat transferu Ricciardo. Wynika to z faktu, że szefowie zespołu mają w pamięci decyzję z 2020 roku, gdy Ricciardo nie wiązał przyszłości z ekipą i postanowił odejść do McLarena.
Transferu Ricciardo nie wykluczają Haas i Williams, ale te opcje nie przekonują kierowcy, bo skazywałaby go na jazdę na końcu stawki F1. Dlatego w padoku coraz głośniej mówi się o tym, że Australijczyk wybierze "taktyczny" rok przerwy i nie będzie się ścigał w sezonie 2023.
- Gdy mówię, że nie wiem, co przyniesie moja przyszłość, to znaczy że nie mam kontraktu na przyszły rok. Myślę, że w przyszłym sezonie nie będę zbyt zajęty. Oczywiście, chcę się ścigać i chcę być na polach startowych w F1. Jednak nie postrzegam sezonu 2023 na zasadzie "wszystko albo nic" - powiedział Ricciardo w audycji radiowej "Fitzy and Wippa".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "będę tęsknić". Kto tak powiedział do Federera?
- Rok 2024 to coś, na co patrzę. Nad tym się zastanawiam, czy zrobić krok wstecz teraz, by następnie wykonać dwa do przodu. Staramy się to rozgryźć wraz z menedżerem. Mogę się zdecydować na rok przerwy - dodał kierowca z Australii.
Wpływ na decyzję Daniela Ricciardo ma mieć rzekome zainteresowanie ze strony Mercedesa. Niemiecki zespół ma być gotowy zaoferować mu pozycję rezerwowego. Równocześnie Australijczyk stanowiłby dla niemieckiej ekipy zabezpieczenie pod kątem sezonu 2024, gdyby Lewis Hamilton postanowił zakończyć karierę.
Obecny kontrakt Hamiltona z Mercedesem wygasa z końcem przyszłego roku. 37-latek niedawno mówił, że nie myśli o końcu kariery w F1 i może się ścigać przez kilka kolejnych sezonów. Jednak Brytyjczyk może zmienić zdanie, jeśli ekipa z Brackley w niedalekiej przyszłości nie powróci do odnoszenia zwycięstw.
Czytaj także:
Fatalny wypadek. Leon Langstaedtler nie żyje
Koniec marzeń kierowcy o F1. Zapadła oficjalna decyzja