Historia lubi się powtarzać - te słowa może powiedzieć Toto Wolff. Przed rokiem szef Mercedesa długo walczył, by Alexander Albon nie trafiał do Williamsa. Austriak miał obawy, że kierowca powiązany z Red Bull Racing zyska wiedzę na temat silników niemieckiego producenta i przekaże je "czerwonym bykom". Teraz obawy są jeszcze poważniejsze.
Nyck de Vries przez ostatnie lata ścigał się dla Mercedesa w Formule E i równocześnie pomagał zespołowi Formuły 1. W sezonie 2022 wziął nawet udział w jednej sesji treningowej, zastępując w bolidzie Lewisa Hamiltona. Tymczasem w przyszłym roku de Vries będzie związany z Alpha Tauri, siostrzaną ekipą Red Bulla.
Okazuje się, że Mercedes był świadom tego, że de Vries może trafić do ekipy powiązanej z Red Bullem. Dlatego w ostatnich tygodniach został odcięty od odpraw technicznych, nie brał też udziału w spotkaniach z inżynierami w fabryce.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: hit sieci z udziałem Sereny Williams. Zobacz, co robi na emeryturze
- Jesteśmy bardzo zadowoleni z pracy wykonywanej przez Nycka i możliwości, jaką otrzymał w F1. Szkoda, że odchodzi, ale jest jak jest. Zasługuje na szansę w tym sporcie. Pokazał już, że jest bardzo dobrym kierowcą. Posiadanie go w garażu było czymś genialnym. To kierowca bardzo skupiony na celu, dobrze rozumiejący bolid - powiedział motorsport.com Mike Elliott, dyrektor techniczny Mercedesa.
Elliott zapewnił, że Mercedes ma zaufanie do Holendra i wątpi, aby ten przekazywał już teraz cenne informacje rywalom z Red Bulla. - Wierzymy w niego i ufamy mu na tyle, że możemy go wsadzić do kokpitu, a on nie będzie patrzył na rzeczy, na które nie chcemy, aby patrzył - stwierdził.
Sam de Vries zapewnia, że jego relacje z zespołem F1 były dość luźne, więc nie posiada tajemnej wiedzy, którą mógłby przekazać Red Bullowi. - Byłem postrzegany jako kierowca Mercedesa, bo ścigałem się dla niego w Formule E i byłem rezerwowym w Formule 1. Jednak poza tymi kontraktami nie było żadnych innych powiązań - powiedział 27-latek.
Czytaj także:
Mercedes gotów złamać przepisy F1. Czeka na karę dla Red Bulla
Szejkowie oferują miliony F1. Oto, czego chcą w zamian