Haas to jedyny zespół Formuły 1, który wciąż ma wolne miejsce na sezon 2023. W grze o kontrakt w amerykańskiej ekipie są dwaj kierowcy z Niemiec, co wynikać ma z kwestii sponsorskich. Jeden z partnerów zespołu pochodzi bowiem z terenu naszego zachodniego sąsiada. To oznacza, że jeśli Mick Schumacher nie wykorzysta swojej szansy, to będziemy świadkami powrotu Nico Hulkenberga do F1.
Zdaniem "Motorsport Total", najbliższe GP Meksyku to wyścig ostatniej szansy dla Schumachera. 23-latek miał otrzymać wiadomość, że jeśli zanotuje dobry występ w Mexico City, to odwróci sytuację i zapewni sobie kontrakt na sezon 2023.
Gene Haas miał osobiście powiedzieć synowi Michaela Schumachera, że oczekuje od niego udanego występu w GP Meksyku, a wówczas zapracuje on na nowy kontrakt w F1. Jeśli jednak niemiecki kierowca ponownie rozczaruje, nic nie uratuje jego posady. Wówczas wyścigi w Brazylii i Abu Zabi będą jedynie okazją do pożegnania się z ekipą, w której Mick ściga się od sezonu 2021.
ZOBACZ WIDEO: Michniewicz go pominął. "Na jego miejscu bym się wkurzył"
Ultimatum Haasa sprawia, że Schumacher może sobie pluć w brodę w związku z błędem, jaki popełnił w kwalifikacjach do GP Meksyku. W Q1 niemiecki kierowca pojechał świetne okrążenie i z łatwością awansowałby do Q2, gdyby nie przekroczenie limitów toru w zakręcie numer dwa. Ścięcie zakrętu doprowadziło do skasowania czasu uzyskanego przez Niemca.
- Moje pierwsze okrążenie zostało skasowane, a dawało mi siódme miejsce. Z łatwością awansowałbym do Q2. To pechowa sytuacja, bo miałem dobre tempo, ale nie byłem w stanie go wykorzystać. Limity toru okazały się tym razem moim największym rywalem - powiedział Schumacher w Sky Sports.
Karę za wymianę silnika otrzymał Kevin Magnussen, który zakończył kwalifikacje do GP Meksyku tuż przed zespołowym kolega. To oznacza, że ostatecznie Mick Schumacher ruszy do niedzielnego wyścigu z piętnastego pola. W tej sytuacji ciężko będzie mu o korzystny wynik i uratowanie swojej sytuacji w F1.
Czytaj także:
Ferrari kwestionuje karę dla Red Bulla. Zespół jej nawet nie odczuje?
Red Bull zgodził się na karę dla dobra F1? Tak tłumaczy się zespół